Zbigniew Kuźmiuk
Politycy opozycji, głównie Platformy i Lewicy, tuż po ogłoszeniu czterech pytań referendalnych, zapowiadają bojkotowanie referendum, poprzez nie pobieranie kart do głosowania, a co bardziej radykalni, nawet sugerują ich niszczenie.
Nie pobranie karty referendalnej jest oczywiście możliwe, ale już jej przerywanie czy niszczenie jest przestępstwem, podobnie jak niszczenie kart wyborczych, za co może grozić kara do 3 lat więzienia, więc dobrze byłoby, żeby media przed tym ostrzegały, szczególnie te wspierające opozycję.
Co więcej zachęcanie przez opozycję jej wyborców do bojkotowania referendum, jest uderzeniem w demokrację, bo przecież jak mówi Konstytucja RP „naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio” i właśnie referendum jest takim instrumentem bezpośredniego sprawowania władzy przez obywateli.
A więc opozycja uderza w Konstytucję RP i procesy będące istotą demokracji, jak przeprowadzanie referendów, choć przez wiele miesięcy wielu jej reprezentantów biegało po ulicach z transparentami w jej obronie, ba duża część z nich ubierała się w koszulki z napisem Konstytucja.
Ta rażąca wręcz sprzeczność, powinna zwolenników opozycji przynajmniej zastanawiać, ale nakręcone emocje jak widać na to nie pozwalają, skoro internet wręcz zalewają instrukcje. jak wziąć udział w wyborach i jednocześnie nie uczestniczyć w referendum.
A wystarczyłoby przecież, żeby politycy opozycji zachęcili swoich wyborców do wzięcia udziału także w referendum i odpowiedzi na pytania 4xTak, byłoby to zgodne z ich zamierzeniami powyborczymi.
Przecież w latach 2008-2015 rząd PO-PSL wyprzedawał majątek państwowy, często w taki sposób, ze przypomniało to alkoholika, który żeby nabyć kolejną porcję alkoholu, wynosi cenne przedmioty z domu i je spienięża.
W ten sposób wiele spółek Skarbu Państwa obecnych na giełdzie, w tym te zaliczane do tzw. „sreber rodowych”, miało udziały swego wiodącego właściciela na najniższym możliwym poziomie i żeby bronić się przed wrogim przejęciem, trzeba było wprowadzać specjalne rozwiązania prawne (takie jak np. złota akcja).
Po ewentualnym powrocie do władzy, opozycja tę wyprzedaż chciałaby doprowadzić do końca, zresztą zalecają jej to jej główni doradcy tacy jak Leszek Balcerowicz czy Bogusław Grabowski.
Podniesienie wieku emerytalnego
Podobnie jest ze sprawą podniesienia wieku emerytalnego, przecież już raz to zrobili, choć w kampanii wyborczej 2011 roku gorąco zaprzeczali, że tego nie zrobią, a prawie 2 mln podpisów zebranych przez Solidarność, aby zarządzić w tej sprawie referendum wyrzucili do kosza.
Teraz po raz kolejny zaprzeczają, że gdyby wrócili do władzy, to wiek emerytalny zostawią na dotychczasowym poziomie, ale niektórzy z ich polityków jak Grzegorz Schetyna, Kamila Gasiuk- Pichowicz, czy Katarzyna Lubnauer, publicznie twierdzą, że jego podniesienie do 67 lat jest wręcz nieuchronne.
Jeszcze mocniej naciskają na to formalni i nieformalni doradcy Platformy tacy jak: prof. Andrzej Rzońca, prof. Leszek Balcerowicz, prof. Marek Belka, dr Bogusław Grabowski, czy były minister finansów Jan Vincent Rostowski.
Z kolei przyjmowanie nielegalnych imigrantów „w każdych ilościach” zaklepał przecież rząd Ewy Kopacz, a wojewodowie zostali zobowiązani przez ówczesnego ministra spraw wewnętrznych do dostarczenia informacji o ośrodkach na ich terenie, w których można by było zakwaterować imigrantów, a także sprawdzenia, czy spełniają one warunki długiego ich pobytu.
Donald Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość i jego sprzeciwie wobec obligatoryjnego systemu rozdziału imigrantów, straszył karami rzędu 250 tys. euro za każdego nieprzyjętego imigranta.
Teraz kiedy KE wraca do przymusowej relokacji imigrantów, nowy rząd Tuska byłby dla niej błogosławieństwem, bo przecież skoro za tym rozwiązaniem stoją Niemcy, to trudno wręcz sobie wyobrazić, żeby sprzeciwiał oczekiwaniom swoich niemieckich przyjaciół.
Także rozebranie muru na granicy z Białorusią jest do zaakceptowania dla opozycji, ba niektórzy jej przedstawiciele, postulują to już teraz, tak jak europosłanka Platformy Janina Ochojska, europosłanka Ruchu Hołowni Róża Thun, czy europoseł Robert Biedroń.
Namawianie przez opozycję swoich wyborców z jednej strony do pójścia na wybory, z drugiej do bojkotowania referendum, może być dla nich trudne do wykonania, prościej byłoby gdyby uczestniczyli w jednym i w drugim.
Zwłaszcza, że głosowanie 4x Tak, byłoby zgodne z zamierzeniami opozycji, która gdyby doszła do władzy, będzie wyprzedawać majątek państwowy, podniesie wiek emerytalny, zgodzi się na przymusowy system relokacji imigrantów, a także rozbierze mur na granicy z Białorusią.