Ryszard Czarnecki
Media w Polsce w sensacyjnym tonie informują o wyraźnym spadku poparcia dla głównej partii koalicyjnego rządu w Berlinie – formacji Olafa Scholza czyli SPD. Czy coś z tego wynika? Nic. Kompletnie nic. Po pierwsze to, że SPD znalazła się na trzecim miejscu w sondażu partii politycznych Republiki Federalnej Niemiec, nie jest żadną sensacją, ponieważ mniej więcej półtora roku temu taka sytuacja miała już miejsce: Socjaldemokraci byli nie tylko za CDU-CSU, nie tylko za Zielonymi, ale na plecach czuli gorący oddech eurosceptycznej i antyimigracyjnej Alternatywy dla Niemiec. Tymczasem, po kilku miesiącach… wygrali wybory.
Obecny spadek sondażowy nie jest miły ani dla Scholza, ani dla SPD, ale nie ma on i nie będzie miał żadnych konsekwencji. Już mnie pytano, czy w związku z sondażowym zjazdem socjaldemokratów możliwe będą u naszego zachodniego sąsiada przyspieszone wybory do Bundestagu. Odpowiedz jest krótka: NIE. W RFN inaczej niż np. w Wielkiej Brytanii, ale także we Włoszech czy Polsce nie ma praktyki wyborów przed upływem kadencji. Pytano mnie też, czy ten sondażowy ześlizg socjaldemokratów może spowodować pękniecie w koalicji i powstanie nowego rządu koalicyjnego w ramach tego samego parlamentu, w którym „czerwoni” (SPD) zostaną zastąpieni „czarnymi” (CDU-CSU)? Moja odpowiedź jest identyczna: NIE.
Zatem będzie „po staremu”, a raczej po nowemu, bo przecież obecny rząd w Berlinie funkcjonuje raptem od trzech kwartałów.
Pytanie trzecie: czy samo SPD może dokonać zmiany kanclerza, tak jak rządzący brytyjscy konserwatyści dokonują właśnie na naszych oczach zmiany swojego lidera będącego premierem Jej Królewskiej Mości? Odpowiedz jest taka sama, jak na dwa poprzednie pytania: NIE. Scholz bowiem w SPD cieszy się dalej olbrzymim poparciem. Szef klubu parlamentarnego Rolf Muetzenich jest nie tylko jego człowiekiem, ale przede wszystkim jego poglądy na wojnę Rosji z Ukrainą są tożsame z poglądami kanclerza, a może nawet są jeszcze bardziej pacyfistyczne.
Bliskimi sojusznikami Scholza jest dwoje współprzewodniczących SPD: Saskia Esken i Lars Klingbeil. Zatem w SPD nie widać kandydatów na „ojcobójców” kanclerza.
Jednocześnie koalicjanci, czyli Zieloni i Liberałowie chcą zachować „status quo”, a Olaf Scholz bardzo dba o kontakty z ich kierownictwami i poczucie koalicjantów, że są traktowani podmiotowo. Nie ma więc mowy o tym, aby ostatni sondaż z 15% poparciem dla SPD i dopiero z trzecim miejscem socjaldemokratów mógł obalić rząd czy doprowadzić do przyspieszonych wyborów nad Sprewą.
Trawestując biblijnego Eklezjaste: „Nic nowego pod niemieckim słońcem”…