Ryszard Czarnecki
To porównanie pewnie bardzo pochlebi Ursuli Gertrud von der Leyen, ale to „ nothing personal” – tylko porównanie sytuacyjne. W okresie 1943-1945 (wcześniej zresztą też) premier Jej Królewskiej Mości Winston Churchill publicznie chwalił Polaków, wkład wojenny Polski, polskich żołnierzy, zwłaszcza lotników z biało-czerwonymi szachownicami – a jednocześnie na konferencjach w Teheranie (1943), Jałcie i Poczdamie (1945) wspólnie ze Stalinem i najpierw Rooseveltem, a potem Trumanem dokonał de facto IV rozbioru Polski, oddając ZSRS wielkie połacie Rzeczypospolitej – Kresy Wschodnie RP z Wilnem, Lwowem i Grodnem oraz zgodził się na „przekazanie” naszego kraju pod kuratelę Moskwy. Głosząc peany na cześć dzielnych Polaków, jednocześnie pobłogosławił zabranie nam niepodległości, bo to właśnie oznaczało oddanie Polski do strefy wpływów Związku Sowieckiego.
W zeszłym tygodniu w Strasburgu od niemieckiej przewodniczącej Komisji Europejskiej usłyszeliśmy, że to Polska miała rację ostrzegając przed Rosją. Wszak, jak pisał Władysław Broniewski: „Ulica Miła, wcale nie jest taka miła. Ulicą Miłą nie chodź, moja miła”. W tym samym czasie, gdy minister w trzech rządach Angeli Merkel Frau U. G. von der Leyen piała o Polsce, jej Komisja Europejska zabierała nam pieniądze z tytułu kolejnych surrealistycznych, ale konkretnych kar. „Timeo Danaos et dona ferentes” („Strzeżcie się Greków nawet jeśli przynoszą dary”) – to z „Eneidy”.
Oglądając w pierwszych tygodniach agresji Rosji na naszego wschodniego sąsiada telewizje: EuroNews i francuską zauważyłem charakterystyczną rzecz. Media te podkreślały wielką pomoc UE dla uchodźców z Ukrainy, wymieniano liczby uciekinierów, pokazywano obrazki z Polski – ale nie zająknięto się nawet o Polsce! Przypomniałem to sobie słuchając, szefowej Komisji Europejskiej z domu Albrecht, córki premiera Dolnej Saksonii, która mówiła o tym, że pół miliona ukraińskich dzieci kształci się w szkołach w krajach Unii, ale słowem nie wspomniała, że 40% z nich, a więc 200 tysięcy uczy się w naszym kraju! Skądinąd kolejnych do 600 tysięcy mieszka w Polsce i ma zajęcia on-line ze szkołami na Ukrainie.
Widocznie w Brukseli jest instrukcja: należy zabierać jej pieniądze, a jak chwalić – to nie za bardzo…