Tomasz Teluk
Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji (www.globalizacja.org).
Morze Północne może stać się istotnym polem ewentualnego konfliktu Rosji z Zachodem. Ostatni raport norweskich służb stawia sprawę jasno: Rosja może zaatakować Norwegię, jeśli dojdzie do wojny z NATO. Zdaniem wiceszefa norweskiego wywiadu Larsa Nordruma celem Rosjan może stać się infrastruktura energetyczna. Norwegia odgrywa bowiem bardzo ważną rolę w procesie dywersyfikacji źródeł energii przez państwa Unii Europejskiej.
Wiele krajów kupuje gaz właśnie z tego kierunku zamiast ze Wschodu. Udział rosyjskiego gazu w dostawach do Europy spadł z 40 proc. do 7 proc. Norwegia, czwarty eksporter gazu na świecie, zajęła miejsce Rosji na tym rynku.Norwegia się nie boi
Według służb norweskich wejście do Sojuszu Północnoatlantyckiego Szwecji i Finlandii zwiększy napięcia w Skandynawii. To, czego obawiają się Norwegowie, to szybki atak na infrastrukturę krytyczną, która jest bardzo trudna do odbudowania. Wywiad twierdzi także, że na Morzu Bałtyckim, po raz pierwszy od 30 lat, operują okręty uzbrojone w broń atomową. Norweski wywiad E-tjenesten, służby specjalne PST oraz Agencja Bezpieczeństwa Narodowego twierdzą zgodnie, że Rosja jako kraj niebezpieczny i niestabilny stanowi największe zagrożenie dla pokoju w Europie.
Jednocześnie ryzyko bezpośredniego konfliktu z NATO na ten moment ocenia się jako niskie, rosyjskie oddziały z Północy zostały bowiem przerzucone na Ukrainę. Na Półwyspie Kolskim z pierwotnego składu zostało zaledwie 20 proc. wojsk. Szef norweskiego wywiadu wiceadmirał Niels Andreas Stensenes jest zdania, że rosyjskie dowództwo wysłało na front trzy grupy batalionowo-taktyczne, ok. 3 tys. żołnierzy, z których połowa już nie żyje. Najeźdźcy mogli stracić też 100 czołgów i pojazdów opancerzonych, które stacjonowały kiedyś przy granicy z Norwegią. Podobne szacunki podawali Finowie, którzy zauważyli, że przy ich granicach zostało jedynie 25 proc. wojsk, które zwyczajowo tam stacjonowały.
Norwegia nie zamierza się bać. Ostatnio kraj dołączył do koalicji czołgowej zainicjowanej przez Polskę. Norwegowie przekażą walczącym Ukraińcom osiem czołgów Leopard 2. Ukraińcy otrzymają także cztery transportery opancerzone i niezbędną amunicję. To hojny dar, jako że Norwegowie posiadają na wyposażeniu jedynie 36 leopardów 2A4.
Krytyczne Morze Północne i Arktyka
Warto zauważyć, że niebezpieczeństwo ze strony Rosji monitorowane jest od dłuższego czasu. Już jesienią służby zauważyły wokół platform wydobywczych, rafinerii, portów i magazynów gazu bezzałogowe statki powietrzne, które mogły zbierać dane na rzecz Rosji. Zatrzymano także osoby, które posiadały drony i karty pamięci, na których zarejestrowane były dane z dokumentacją infrastruktury krytycznej. Pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji zatrzymano też obywatela Brazylii. Rosyjskie okręty i samoloty patrolowe zauważa się również w pobliżu norweskiego szelfu kontynentalnego na Morzu Północnym.
Im dalej na północ, tym bardziej uwidaczniają się rosyjskie interesy. Arktyka jest kluczowym obszarem, którego Moskwa będzie bronić z równą determinacją co stolicy. Z Arktyki wydobywa ona bowiem aż 80 proc. swojego gazu i 1/4 ropy. Dla Rosji jako państwa jest to być albo nie być. Arktyka staje się także coraz ważniejsza ze względów strategicznych. Topniejąca pokrywa lodowa umożliwia żeglugę. Północna Droga Morska może stanowić ważny szlak handlowy z Azji do Europy.
To nie wszystko. Obszar północny generuje nawet 1/5 rosyjskiego PKB. Oprócz węglowodorów wydobywa się tam diamenty, nikiel oraz metale ziem rzadkich, odgrywające krytyczną rolę w nowoczesnej gospodarce. Pokłady ropy naftowej w rosyjskiej części Arktyki szacowane są na 7,3 mld t, natomiast gazu ziemnego na 55 bln m sześc. Wartość tych zasobów to przeszło 20 bln dolarów, a Rosja chce kontrolować połowę szelfu w tej części świata.
Rywalizacja o bogactwa Północy
O arktyczne złoża rywalizują także Stany Zjednoczone, Kanada i kraje skandynawskie: Norwegia, Dania, Islandia, Szwecja i Finlandia. Dlatego dominująca pozycja Rosji zaczyna się chwiać. Sankcje nałożone na kraj w wyniku wojny na Ukrainie mogą utrudnić eksploatację złóż i ekspansję w tym rejonie. Od Rosji odwrócili się solidarnie zachodnie spółki wydobywcze i dostawcy nowych technologii. W celu obrony swoich strategicznych interesów Rosja zwiększyła flotę okrętów i wyposażyła je w nowoczesne pociski balistyczne z głowicami jądrowymi.
W ostatnim czasie o odkryciu nowych złóż metali ziem rzadkich informowała także Szwecja. Państwowy koncern wydobywczy LKAB znalazł w pobliżu Kiruny na dalekiej północy kraju, nieopodal koła podbiegunowego, złoża zawierające ponad milion ton rzadkich pierwiastków. Unia Europejska, która nadaje ton zielonej rewolucji, robi, co może, aby uniezależnić się od importu tych pierwiastków z Chin i Rosji. Jednak wydobycie surowców jest trudne, a uruchomienie infrastruktury może zająć ponad dekadę.
Ważne zmiany w Sojuszu
Bardzo ważne dla układu sił w regionie jest więc wejście do NATO Finlandii i Szwecji. Nie tylko w kontekście basenu Morza Bałtyckiego, ale właśnie Morza Północnego. Być może w Sojuszu Północnoatlantyckim zobaczymy najpierw Finów. Z Helsinek nadchodzą informacje, że parlament fiński ratyfikuje traktaty założycielskie NATO niezależnie od postępów Szwecji. Może to oznaczać, że Finowie dołączą do Sojuszu Północnoatlantyckiego szybciej.
Reuters podał informację, że kraje nordyckie wejdą do NATO w pojedynkę, a nie razem, jak pierwotnie zakładano. W kwietniu odbędą się w Finlandii wybory parlamentarne, więc posłowie spieszą się, aby sprawę zamknięto w bieżącej kadencji. Ustawa musi zostać złożona najpóźniej 20 lutego, jeśli parlament ma głosować przed wyborami. Obecnie za jak najszybszą ratyfikacją traktatów jest 53 proc. Finów. Finlandia musi jednak czekać na stanowisko Węgier i Turcji, które do tej pory nie ratyfikowały zgód dotyczących nowych członków. Potem NATO wystosuje oficjalne zaproszenie. Teoretycznie więc Turcja, mając obiekcje co do członkostwa Szwecji, może próbować zablokować jej akces bez szkody dla Finów.
Finom zależy na jak najszybszym dołączeniu do Sojuszu, gdyż czują się zagrożeni ze strony Rosji, licząc na pomoc NATO. Finlandia ma granicę z Rosją o długości ponad 1300 km i musi przygotować się na prowokację oraz różnego rodzaju zagrożenia hybrydowe. Turcja zapowiedziała już, że pozytywnie rozpatrzy wniosek Helsinek, ale sceptycznie podchodzi do postulatów Sztokholmu. Powodem jest niewywiązanie się z żądań Ankary. Turcy chcą wydania i wydalenia z kraju opozycjonistów oraz polityków kurdyjskich oskarżanych o terroryzm. Oliwy do ognia dolał incydent ze spaleniem Koranu przed turecką ambasadą w Sztokholmie. Czy Finlandia będzie solidarna ze Szwedami i poczeka na swojego sąsiada? Jeśli opóźnienie byłoby niewielkie – z pewnością tak. Jeśli jednak proces się wydłuży – nie będzie czekała w nieskończoność.
Polski hub transportowy
Akcesja Finlandii i Szwecji ma też kluczowe znaczenie dla Polski. Powodem jest zarówno kwestia bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej w regionie (gazoporty, Baltic Pipe), jak i fakt, że Polska staje się regionalną potęgą w transporcie morskim. W rodzimych portach rosną wolumeny przeładunkowe, a plany inwestycyjne są coraz bardziej ambitne. Baltic Hub obsłużył ponad 2 mln kontenerów. Gdański terminal rozwija się w tempie ok. 10 proc. rocznie i planuje się jego rozbudowę. Trzeci terminal powstanie do 2025 r., dzięki czemu port w Gdańsku będzie należał do największych w Europie. Nowy terminal kontenerowy powstanie także w Świnoujściu i będzie służył także żegludze na Odrze. Ten ambitny projekt stara się zablokować rząd w Berlinie.