Ryszard Czarnecki
Sytuacja na Ukrainie robi się coraz poważniejsza. Chodzi już nie o brak samolotów czy artylerii i rakiet mogących razić cele na terytorium Rosji, ale o… niedobór żołnierzy. To, o czym mówiło się w gronie ekspertów po cichu od dawna, teraz zostało publicznie potwierdzone przez prezydenta Zełenskiego. Chodzi o jego radykalną decyzję odwołania wszystkich (sic!) szefów struktur, które my w Polsce nazywamy WKU (Wojewódzka Komenda Uzupełnień), a u naszego wschodniego sąsiada określane są jako „komisariaty wojenne”. Oczywiście chodziło o to, że szefostwo tych jednostek, odpowiedzialnych za powoływanie młodych Ukraińców do armii było totalnie skorumpowane i nagminnie zwalniało od służby wojskowej za pieniądze. Bardzo duża liczba owych zwolnionych z pójścia na front uzyskała dokumenty uprawniające ich do wyjazdu za granicę – wyjechali i słuch po nich zaginął.
Na żądanie skierowane do Ukraińców pracujących poza granicami kraju, aby wracali do ojczyzny po zaatakowaniu jej przez Rosję – odpowiedziało dziesiątki tysięcy ukraińskich obywateli pracujących poza granicami kraju, także w Polsce. Jednak wielu, wbrew ukraińskiemu prawu, nie powróciło do ojczyzny. Bardzo wielu też wyjechało z Ukrainy ogarniętej wojenną pożogą. Skądinąd szereg z nich spotykamy na ulicach polskich miast, a także w różnych metropoliach i aglomeracjach Zachodu. Ukraina nie jest w stanie formalnie tych ludzi ściągnąć do siebie, aby uczynili różnicę w kontrofensywie, która – co przyznaje się już głośno oficjalnie, po obu stronach Atlantyku – idzie bardzo wolno.
Widać, że Kijowowi brakuje nie tylko uzbrojenia, ale też coraz bardziej żołnierzy. Tym bardziej że wojna może być długa, a czas – wbrew temu, co pisały różne portale, skądinąd o bardzo różnej proweniencji politycznej – wcale nie działa na rzecz Ukrainy, tylko na rzecz Rosji.
Ukraina na naszych oczach weszła w zakręt demograficzno-militarny. To powód do bardzo poważnego niepokoju. Zważywszy, że toczy wojnę z Rosją, która znana jest z tego, że wygrywa je nie dzięki genialnej strategii czy świetnemu uzbrojeniu, ale żołnierską masą, która jest uzupełniana kolejnymi tysiącami Rosjan.
Co mają zrobić państwa Zachodu? Zwłaszcza te, którym szczególnie zależy- w ich własnym interesie – aby Ukraina się obroniła, a w których znajdują się tysiące czy dziesiątki tysięcy obywateli Ukrainy zdolnych do służby wojskowej, a nie będących ojcami trojga dzieci czy opiekunami niepełnosprawnego dziecka – a te warunki pozwalają na legalny wyjazd zagranicę (lub pozostanie zagranicą)…