Po raz pierwszy od początku inwazji na Ukrainę działania Rosjan poważnie szkodzą tranzytowi gazu do Europy. Kijów nie mógł tolerować sytuacji, w której część gazu jest – poza kontrolą ukraińską – przekierowywana do tzw. republik ludowych w Donbasie. Rosyjskie wojska intensyfikując też ataki na naftową infrastrukturę ukraińską. Cel jest jasny: ograniczenie ilości paliwa na rynku i przez to uderzenie w całą gospodarkę.
Prezes państwowego koncernu Naftohaz Jurij Witrenko poinformował 11 maja, że ilość rosyjskiego gazu eksportowanego przez Ukrainę „została ograniczona”. Wynika to z wyłączenia z tranzytu przez ukraińskiego operatora sieci gazociągów GTS jednej z nitek, którymi gaz płynął z Rosji. Taką decyzję Ukraińcy podjęli po tym, jak rosyjscy okupanci w Donbasie zaczęli ingerować w pracę stacji kompresorowej Nowopskow i – jak twierdzi strona ukraińska – przekierowywać gaz płynący z Rosji nitką przez punkt graniczny odbioru Sochranowka do tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. W tej sytuacji Ukraińcy zwrócili się do Gazpromu, żeby tę ilość gazu tranzytowego, która szła przez Sochranowkę (punkt na granicy ukraińskiego obwodu ługańskiego i rosyjskiego obwodu rostowskiego), przekierować na północ i słać przez punkt graniczny odbioru Sudża – na granicy obwodów sumskiego (Ukraina) i kurskiego (Rosja). Tam nie toczą się ciężkie walki, jak w Donbasie, a Ukraina kontroluje ten odcinek granicy, z punktem Sudża. Jednak Gazprom poinformował, że nie ma możliwości technicznych, które pozwoliłyby na przekierowanie dostaw gazu. W tej sytuacji na Ukrainie pozostał tylko jeden punkt wpływu gazu wysyłanego do Europy (Sudża). Strona rosyjska oskarża Ukraińców o to, że takie ograniczenie tranzytu gazu (zamknięcie przepływu przez kontrolowaną przez Rosjan Sochranowkę) „podważa bezpieczeństwo” dostaw surowca. 11 maja tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę zmalał z 88,2 mln m³ w dniu 10 maja do 72 mln m³. A warto wspomnieć, że jeszcze 2 maja było to aż 98 mln m³. Gaz płynie teraz tylko przez Sudżę. GTS ostrzega, że w związku z zablokowaniem nitki przez Sochranowkę tranzyt rosyjskiego gazu do Europy przez Ukrainę może zmniejszyć się w najbliższym czasie nawet o jedną trzecią. To oczywiście oznacza m.in. mniejsze wpływy do budżetu Ukrainy z tytułu opłat. Ale dużo poważniejszym problemem jest prowadzona przez Rosjan z premedytacją akcja niszczenia naftowo-paliwowej infrastruktury Ukrainy. W kwietniu Rosjanie ostrzelali, wywołując pożar, rafinerię w Kremenczuku. Na początku maja sytuacja powtórzyła się w rafinerii w Lisiczańsku (obwód ługański), drugiej pod względem wielkości na Ukrainie. Zresztą warto zaznaczyć, że obecnie najcięższe walki toczą się w zagłębiu petrochemicznym Ukrainy (północna część obwodu ługańskiego). Rosjanie nie tylko atakują przetwórstwo ropy, ale też jej składy. Kijowska Szkoła Ekonomii szacuje, że według stanu na 10 maja rosyjskie ataki na ukraińskie składy ropy spowodowały straty w wysokości 227 mln dolarów. Odczuwają to już Ukraińcy – ceny na stacjach paliwowych są już w wielu miejscach wyższe, niż w sąsiedniej Polsce. To bardzo znaczące, wszak Ukraina była zawsze jednym z krajów europejskich o najniższych cenach paliw i gazu.
Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.