Zbigniew Kuźmiuk
Wczoraj o północy minął okres karencji na spłatę odsetek od dwóch serii rosyjskich obligacji skarbowych denominowanych w dolarach, Rosja – 2027 i Rosja – 2047, na łączną sumę blisko 235 mln USD.
Wprawdzie zgodnie z zarządzeniem ministra finansów Antona Siłuanowa z 30 maja tego roku o płatnościach odsetek w rublach od obligacji denominowanych w dolarach USA, bądź w euro, Rosja dokonała płatności w wysokości blisko 12,5 mld rubli na rzecz posiadaczy tych obligacji, ale jest to ewidentne złamanie zawartych umów. Wprawdzie Rosja sugerowała inwestorom zagranicznym otwarcie rachunków w rosyjskich bankach, na których otrzymane ruble, mogłyby być zamienione na dolary (podobnie jak w przypadku firm importujących gaz z Rosji, które wpłacają dolary bądź euro i zamieniają je na ruble żeby uregulować płatności) ale jak się wydaje nikt nie skorzysta z tej propozycji.
Wszystko więc wskazuje na to, że od dzisiaj Rosja zostanie uznana za technicznego bankruta, który wprawdzie ma środki na wywiązanie się ze swoich zobowiązań, ale na skutek międzynarodowych sankcji i własnych wewnętrznych zarządzeń, nie jest w stanie się z nich wywiązać. Do końca tego roku Rosja ma zobowiązania z tytułu obligacji dolarowych albo opiewających na euro, sumarycznie na około 2 mld USD i wszystko wskazuje na to, że w stosunku do tych inwestorów, będzie próbowała dokonywać płatności w rublach. Cały dług Rosji denominowany w obcych walutach wynosi około 40 mld USD i w zestawieniu z jej rezerwami walutowymi, które wynoszą ponad 600 mld USD, nie są to wysokie zobowiązania. Tyle tylko, że blisko połowa tych rezerw w ramach międzynarodowych sankcji jest zamrożona w USA i w krajach Europy Zachodniej, a tych które są w rosyjskim banku centralnym, Rosja nie chce przeznaczać na regulowanie zagranicznych długów (stąd zarządzenie o obligatoryjnych płatnościach w rublach odsetek od obligacji denominowanych w zagranicznych walutach).
W jeszcze gorszej sytuacji są inwestorzy w papiery wartościowe największych rosyjskich koncernów i banków. Właśnie tylko rosyjskie banki i firmy pożyczyły u zagranicznych inwestorów kwotę około 400 mld USD i w kolejnych miesiącach latach te długi i odsetki od nich, trzeba będzie spłacać i to w twardej walucie, a nie w rublach. A przecież największe i najbardziej atrakcyjne rosyjskie spółki notowane na giełdzie w Londynie bardzo straciły na wartości w ciągu ostatnich tygodni po inwazji na Ukrainę, a wartość niektórych walorów spadła wręcz do poziomu „śmieciowego”. Jak oszacował Bloomberg wartość 23 rosyjskich spółek notowanych na giełdzie w Londynie (w tym banków), spadła aż o 572 mld USD, a obroty akcjami wielu z nich, zostały zawieszone.
Zresztą zachodnie agencje ratingowe już od kilku tygodni uznają Rosję za niemal pewnego bankruta. W agencji Fitch, Rosja ma rating C, identyczny jak pogrążona w głębokim kryzysie Sri Lanka, znajdujący się tylko jeden stopień wyżej od bankructwa, ta sama agencja tzw. ocenę kredytową ustaliła na poziomie Ca, niższy rating w tym zakresie (C), mają jedynie Wenezuela i Liban. Z kolei w agencji S&P już od kilku tygodni Rosja ma rating SD, oznaczający wprost państwowe bankructwo.
Mimo tego, że rosyjskie ministerstwo finansów reguluje w ostatnich dniach odsetki w rublach od obligacji emitowanych w zagranicznych walutach i twierdzi, że wywiązuje się z zobowiązań wobec zagranicznych inwestorów, to jak widać dla międzynarodowych rynków, niewypłacalność Rosji, nie podlega już dyskusji.