Zbigniew Kuźmiuk
Wczoraj prezes Orlen S.A. Daniel Obajtek podpisał porozumienie ze związkami zawodowymi swojej firmy i Lotos S.A. zawierające obowiązki nowego podmiotu, który powstanie po połączeniu obydwu firm wobec pracowników.
Jak podkreślił prezes Obajtek, zawarte porozumienie daje pracownikom Orlen S.A. i Lotos S.A. stabilność zatrudnienia z wysokim poziomem przeciętnych wynagrodzeń ale także dalszą możliwość rozwoju.
Ważny sygnał
Prezes Orlenu zwrócił także uwagę, że porozumienie pokazuje akcjonariuszom obydwu firm, że strona społeczna jest odpowiednio zabezpieczona i w związku z tym chce realizować proces połączenia obydwu firm.
To rzeczywiście niezwykle ważny sygnał, ponieważ dzisiaj i jutro o połączeniu zdecyduje najpierw Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Lotosu, dzień później podobną decyzję podejmą akcjonariusze Orlenu i w ten sposób po ponad 4 latach, dojdzie do fuzji obydwu firm.
Także wczoraj Rada Ministrów jako reprezentant Skarbu Państwa, zdecydowała o wydaniu zgody na połączenie spółek Lotos. S.A. i Orlen S.A, podkreślając w komunikacie, że po połączeniu z PGNiG, powstanie koncern multienergetyczny, będący największą spółką w Europie Środkowo-Wschodniej.
Przypomnijmy, że po długich bojach w lipcu 2020 roku taka zgoda KE na fuzję Orlenu z Lotosem została wydana, przy czym ustanowione zostały tzw. środki zaradcze, które tak naprawdę jak się wydawało Komisji, miały charakter zaporowy i Orlen miał nie być w stanie ich spełnić.
Chodziło przede wszystkim o konieczność zbycia 30 proc. udziałów w rafinerii Lotosu oraz sprzedaż 400 stacji Lotosu na terenie naszego kraju, znalezienie chętnych na takie składniki majątku, w sytuacji pandemii Covid19 i globalnego spowolnienia gospodarczego, było rzeczywiście trudne.
Orlen musiał nawet prosić KE o przedłużenie terminu na realizację tych środków zaradczych ale ostatecznie wypełniając je, płocka firma wykorzysta całą sytuację do silnego swojego wzmocnienia.
Kluczowa umowa
Przypomnijmy także, że konieczność sprzedaży dużej części aktywów Lotosu, w tym 30 proc. udziałów w rafinerii, była uznawana przez ekspertów za wręcz drastyczny środek zaradczy, ale zaproszenie przez kierownictwo Orlenu do ich nabycia Saudi Aramco, największego producenta ropy naftowej na świecie i posiadacza najbardziej przyszłościowych technologii petrochemicznych, przerodziło zalecenia KE w dodatkowe atuty tej fuzji.
Orlen podpisał bowiem z Saudi Aramco, także 3 dodatkowe porozumienia, w tym na dostawy ropy naftowej docelowo do 400 tys. baryłek dziennie, a obecnie od 200 do 337 tys. baryłek dziennie, a to oznacza blisko 20 mln ton ropy z kierunku arabskiego, a więc połowę obecnego polskiego zaopatrzenia.
Dwie kolejne umowy to porozumienie w sprawie badań i rozwoju (Saudi Aramco jest potentatem w zakresie technologii petrochemicznych, produkcji biododatków w tym technologii w tym zakresie o charakterze zeroemisyjnym), a także porozumienie w sprawie wspólnych analiz dotyczących inwestycji w obszarze petrochemii.
Jak napisali wtedy analitycy największej biznesowej agencji informacyjnej Bloomberg, umowa Orlenu z Saudi Aramco dotycząca dostaw ropy naftowej „to wstawienie nogi w drzwi w regionie zdominowanym paliwowo przez Rosję”.
I dalej ta umowa „to wejście saudyjskiej potęgi naftowej na rynek krajów Europy Środkowo- Wschodniej i konfrontacja biznesowa z dostawcami z Rosji, którzy do tej pory dominowali na tym rynku wręcz niepodzielnie”.
Teraz w związku z inwazją Rosji na Ukrainę i „odwracaniu się” przez kraje UE w tym Polskę od dostaw surowców energetycznych z Rosji, wybór Saudi Aramco do tej fuzji, okazuje się być decyzją, której skutki są nie do przecenienia.
Jeżeli dołożymy do tego współpracę Orlenu i Saudi Aramco w zakresie nowych technologii petrochemicznych, które jak to określił prezes Orlenu Daniel Obajtek „są już one z XXII wieku” i wspólnych analiz dotyczących inwestycji petrochemicznych, to dopełnia to silnie prorozwojowego charakteru współpracy z Saudyjczykami.
Osobny rozdział stawowi wypełnienie drugiego środka zaradczego czyli sprzedaży ponad 400 stacji Lotosu w Polsce i do tej transakcji został z kolei wybrany węgierski koncern petrochemiczny MOL.
Jednocześnie jednak Orlen pozyskał blisko 200 stacji od MOL-a ok. 150 na Węgrzech i blisko 50 na Słowacji i w ten sposób sprzedaż detaliczna tej firmy, będzie obecna nie tylko w Polsce (blisko 1900 stacji) ale także w Niemczech, na Litwie i Czechach i w tych dwóch nowych krajach (łącznie będzie to około 3100 stacji).
Ataki opozycji
Sugestie opozycji, że sprzedając stacje benzynowe MOL-owi, Orlen pozwala na wejście do Polski koncernu powiązanego z Rosjanami są oczywiście nieprawdziwe, bowiem w 2011 roku rząd węgierski wykupił akcje należącego do austriackiego koncernu OMV powiązanego z Rosjanami i w związku z tym w akcjonariacie węgierskiego koncernu, nie ma żadnej rosyjskiej firmy.
MOL korzysta z rosyjskiej ropy ale z rosyjskich paliw korzysta większość rafinerii w Europie Środkowo-Wschodniej i właśnie dopiero teraz transakcja Orlenu z Saudi Aramco, oznacza poważną zmianę kierunków tego zaopatrzenia.
Na koniec należy podkreślić, że podstawowym celem fuzji Orlenu z Lotosem, która zostanie również w najbliższym czasie wsparta wchłonięciem PGNiG, jest stworzenie w Europie Środkowo-Wschodniej koncernu multienergetycznego o ogromnym potencjale finansowym.
Jego obroty będą sięgały wtedy przynajmniej 300 mld zł rocznie, zysk przynajmniej 20 mld zł rocznie, co uczyni go podmiotem o porównywalnym potencjale finansowym z innymi europejskimi koncernami tego sektora w Europie.
Konsolidacja Orlenu i Lotosu, a w przyszłości także PGNiG, oznacza powstanie zdecydowanie większych niż do tej pory możliwości finansowych, co pozwoli na realizację dużych, wymagających wielomiliardowych nakładów, projektów inwestycyjnych korzystnych dla polskiej gospodarki oraz środowiska.
Chodzi między innymi o budowę morskich farm wiatrowych, wspieranych przez europejską politykę klimatyczną (strategię Zielonego Ładu) ale także wejście wielkiej polskiej firmy multienergetycznej w nowe obszary działalności.