Grzegorz Górski
Mijające dni rozwiały ostatnie wątpliwości co do tego, w jakim punkcie znaleźliśmy się w naszych relacjach z brukselską, neobolszewicką szulernią. Zanim wojna na tym froncie nabierze rumieńców, miną jeszcze trzy tygodnie – bo przecież to zblazowane towarzystwo w sierpniu odpoczywa i nie przerwie tej przyjemności po to, by użerać się z „jakimiś Polaczkami”. To dobra wiadomość, bo daje nam to czas na przygotowanie się do decydującej rozgrywki w szulernią.
Warto wyjściowo zdefiniować sobie kilka fundamentalnych elementów tego czekającego nas starcia.
I. Najpierw trzeba sobie określić cele, jakie stawia sobie szulernia. Tu sprawa tylko pozornie wydaje się oczywista. Jedni twierdzić będą, że chodzi o stworzenie warunków do wymiany rządu w Polsce, inni zaś że realizowany jest tu jakiś wyrafinowany plan federalizacyjny. Oba te założenia są słuszne, ale tylko po części. Przede wszystkim dlatego, że mają one perspektywę DŁUGOFALOWĄ. A wyraźnie widać po nerwowości ruchów Brukseli, że atak obliczony został na krótką perspektywę.
Jest oczywiste, że jak w każdej sprawie prowadzonej przez szulernię, chodzi przede wszystkim o pieniądze i o to, aby uzyskać je jak najszybciej.
I z tego wynikają przynajmniej trzy elementy:
1. Ważny z punktu widzenia interesów strefy Euro, w kontekście problemów w jakie wpędzone zostały zielonymi szaleństwami poszczególne rządy i narody europejskie. Pisałem już o tym i ten kierunek myślenia został – jak się wydaje – zaakceptowany. Chodzi tu zainstalowanie za wszelką cenę w jak najkrótszej perspektywie rządu Tuska (nawet za cenę przelewu krwi), aby tenże mógł „przy pomocy paru silnych panów” wyprowadzić z gabinetu prezesa NBP. Ta operacja pozwoliłaby tak stworzonemu „nowemu ośrodkowi władzy” wprowadzić Polskę natychmiast do mechanizmu ERM II. W ten sposób, na zasadach jeszcze gorszych niż pełne wejście do strefy Euro, zostalibyśmy podporządkowani rządom zlokalizowanego we Frankfurcie Europejskiego Banku Centralnego. W konsekwencji Niemcy przejęliby pełną kontrolę nad naszym systemem walutowym, a w dalszym ruchu, z pomocą KE, pełną kontrolę nad całym polskim systemem ekonomicznym.
2. Po drugie chodzi o niewielkie pieniądze. Cały ten pożal się Boże Recovery Found wali się spektakularnie (z wielu zresztą różnych powodów), a zapowiadane szumnie cele nie zostaną osiągnięte (to akurat nic nowego). Dlatego trzeba zacząć szukać za wszelką cenę „oszczędności”. Tutaj Polska nadaje się idealnie jako obiekt do „ogolenia”.
3. Jednak – co najważniejsze – chodzi też o duże pieniądze. Bo tych – jak wspominałem – szulernia potrzebuje na gwałt, a nie ma skąd brać. Tak oto dochodzimy do istoty podejmowanych dzisiaj działań – o czym pisałem już pół roku temu. Szulernia szykuje wielki skok na pieniądze, które dedykowane zostały dla Polski w siedmioletniej perspektywie finansowej i podejmuje już konkretne działania, aby ile się da z tych środków przejąć („potrącanie kar”, niewypłacanie środków na uchodźców, kolejne „kamienie milowe”).
Ostatecznie celem tego scenariusza ma być – jak również o tym pisałem – wypchnięcie Polski z Unii. O ile w wyniku podjętych działań nie uda się (jak się stało na Węgrzech) zainstalować w kraju nad Wisłą swojej agentury, wykonującej posłusznie polecenia Berlina i Brukseli, pozostanie „wyrzucenie bachora za drzwi”. Szulernia do negocjacji exitowych jest już przygotowana i przećwiczona, więc liczy na to, że przy okazji takiego wypchnięcia zrobi nie mniejszą kasę niż na dojeniu Polski. A jak widać naturalna agentura już wie w jakim kierunku oddziaływać na otumanioną część polskiej opinii publicznej.
II. Pamiętajmy jednak o tym, że cele szulerni realizującej zadania wyznaczone przez Berlin, nie muszą być i w istocie nie są celami pozostałych członków Unii. Więcej nawet – zapewne większość członków Unii nie chce aby te scenariusze się zrealizowały, a znacząca ich część będzie gotowa nas nawet wspierać w tej walce. I TO JEST PIERWSZY, BARDZO WAŻNY ELEMENT ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ ROZGRYWKI. Przed polską dyplomacją stoi potężne zadanie – intensywnie oddziaływać na każdy kraj i przekonywać do naszego stanowiska. TO MY BRONIMY PRAWDZIWEJ UNII SUWERENNYCH KRAJÓW – A NASZA KLĘSKA SPROWADZI KAŻDY KRAJ DO ROLI WASALI BERLINA.
III. Na naszą korzyść działa dzisiaj oczywista dla wszystkich słabość Niemiec i Francji. Mało kto traktuje dzisiaj ten „tandem” poważnie i stan ten przetrwa jeszcze przynajmniej do wiosny. Jeśli nie dojdzie do zmiany stanowiska USA w sprawie Ukrainy, Niemcy nie zdołają przywrócić swoich uprzywilejowanych stosunków z Rosją, a to oznaczać będzie ich ciężką katastrofę gospodarczą. Naszym zadaniem jest tu zatem stały nacisk i oddziaływanie na wszystkie siły polityczne w USA, aby wytrwały one w utrzymywaniu wysiłku militarnego Ukrainy.
IV. W tym kontekście niezwykle ważne jest zacieśnienie naszych więzów z Wielką Brytanią. Dla naszego bezpieczeństwa i konstrukcji nowego WAŁU WSCHODNIEGO (Finlandia, Szwecja, Polska, Ukraina, Rumunia i Turcja) udział WBR ma nie mniejsze znaczenie niż obecność amerykańska. Ale także wzmocnienie relacji gospodarczych, wymiany handlowej z WBR i jej partnerami handlowymi, to najlepsza droga do zabezpieczenia się przed potencjalnymi skutkami wrogich działań Berlina i Brukseli. Nie możemy tego kierunku zaniedbać.
V. Sytuacja w Europie jest dynamiczna. Z wielką dozą prawdopodobieństwa można założyć, że w październiku do grona krajów atakowanych dołączą Włochy. Nowy centroprawicowy rząd włoski przyjmie silnie asertywną wobec Berlina i Brukseli politykę, a sytuacja parlamentarna rokuje, że repeta z operacji Monti nie będzie możliwa. Polska zyskuje więc za moment potężnego partnera – partnera silnie powiązanego z Węgrami. Tu trzeba wykorzystać tę sytuację, aby przynajmniej w tym trójkącie w najbliższym czasie planować swoje skoordynowane ruchy. Nie pora mówić o rozejściu się dróg z Węgrami. Możemy też liczyć częściowo na wsparcie Czech (choć pamiętać należy, że premier Fiala z ODS funkcjonuje w ramach koalicji z partiami EPL).
VI. Dla wsparcia naszych pozycji musimy też zaangażować naszych trzech partnerów nadbałtyckich. Polska ponosi i ponosić będzie głowny ciężar ich bezpieczeństwa – bez naszego wsparcia ich los jest po prostu niepewny. Mamy pełne prawo w zamian za to, oczekiwać ich elementarnej solidarności w obliczu ataków szulerni. Tu już nie może być nic dla nich na kredyt.
VII. Zapewne na wiosnę 2023 dojedzie do ostatecznego zgrillowania Scholza. CDU które zawarło koalicje powyborcze w Schlezwigu i Północnej Nadrenii w Zielonymi, ma już przygotowany grunt do zmiany koalicji rządzącej w Berlinie. Czeka na totalne zgranie się SPD zimą. Powinniśmy na ten moment być przygotowani do „globallösung” z Niemcami. Cały pakiet kwestii do rozwiązania (obejmujący reparacje) musi stanąć jako przedmiot rozmowy z Merzem, który zapewne zostanie kanclerzem. Jeśli wykorzystamy czas najbliższych miesięcy do wzmocnienia naszych pozycji, rząd Merza będzie zapewne skłonny do zejścia z konfrontacyjnej linii i podejmie próbę odbudowy relacji z Polską oraz powstrzymania ekspansji neobolszewików w Brukseli.
VIII. Aby się tak stało, musimy wykorzystać dwa podstawowe atuty, które Opatrzność zsyła w nasze ręce.
1. Najpierw kwestia energetyczna. Niemiecka gospodarka, a w ślad za nią wiele gospodarek europejskich, stanie w obliczu gwałtownej utraty konkurencyjności ,w następstwie szalejących cen surowców. Niektórym wydaje się, że cios w niemiecki przemysł odbije się potężnie na naszym (i V4) potencjale. Nie musi jednak tak być. Aby tak się stało, konieczne jest spełnienie czterech warunków:
a) po pierwsze do momentu odbudowania własnych możliwości w zakresie wydobycia węgla, a w ślad za tym wzmocnienia energetyki węglowej, powinniśmy maksymalnie wykorzystać możliwości jakie daje nam połączenie z siecią energetyczną Ukrainy; dzięki temu możemy korzystać z tanio produkowanej energii elektrycznej, nie obłożonej do tego ETS-ami;
b) po odbudowaniu możliwości wydobywczych własnego węgla i wytwórczych własnych elektrowni, powrócimy do korzystania z najtańszego i najbardziej stabilnego w najbliższej perspektywie prądu;
c) warunkiem tego jest wypowiedzenie udziału Polski w mechanizmie ETS – to ustabilizuje niskie ceny energii – główny obecnie na całym świecie czynnik wysokiej inflacji;
d) drugim warunkiem efektywności powyższych działań jest zablokowanie unijnego podatku od śladu węglowego – chodzi bowiem nie tylko o to, by nasz prąd i nasze produkty nie były okładane kolejnymi obciążeniami; podatek ten zablokuje też opłacalność sprowadzania prądu z Ukrainy – nie wspominając już o wepchnięciu w łapy szulerów kolejnych miliardów Euro, dzięki którym będą nas atakować.
Konsekwencją powyższych działań będzie zapewnienie polskim producentom nadzwyczajnej przewagi konkurencyjnej nad innymi gospodarkami europejskimi. W obliczu rosnących problemów Chin i innych dostawców dalekowschodnich, możemy stać się fundamentem europejskiej gospodarki, a dla gospodarki niemieckiej wręcz ostatnią deską ratunku.
Trzeba też podkreślić, że dzięki temu działaniu uzyskamy instrument do istotnego zbicia inflacji w kraju i przynajmniej utrzymania dzięki temu dynamiki ekonomicznej. W perspektywie październikowych wyborów, jest to wręcz wartość bezcenna, bowiem wszystkie badania wskazują obecnie, że kwestia cen i kondycji gospodarstw domowych, będzie w głównej mierze determinować decyzje głosujących.
2. Atutem drugim są nasze zasoby żywności. Chodzi tu nie tylko o ich cenę, ale i ilość i jakość. Ceny żywności rosną i będą rosły, więc jej producenci potrafiący rozsądnie nią handlować, uzyskają nadzwyczajne korzyści w ciągu nadchodzących miesięcy.
Korzyści jakie możemy uzyskać dzięki umiejętnemu wykorzystaniu opisanych atutów, nie tylko zrekompensują nam koszty uderzeń ze strony brukselskiej szulerni. To do nas będą się ustawiać kolejki po żywność i inne dobra, a tania energia ściągnie do nas wielu Europejczyków udręczonych rządami „oświeconych” elit.
Najpóźniej na wiosnę może dojść do korzystnych dla nas zmian w wyniku wyborów w Hiszpanii i w Holandii, nie wykluczone że będą musiały się odbyć wybory parlamentarne we Francji. Układ sił w instytucjach Unii będzie ewoluował, a po maju 2024 roku ulegnie zapewne radykalnej zmianie.
Dzisiaj jednak musimy skoncentrować się przede wszystkim na naszym własnym interesie i wyzbyć się złudzeń, że z tego starcia wyjdziemy dzięki wielodniowym szczytom Rady. Jesteśmy tam niemiłosiernie ogrywani i na tym forum nic nie ugramy.
Jedyną drogą jest twarde granie we własnym interesie i wykorzystanie aktualnych słabości innych oraz własnych atutów. A są one niemałe, bowiem jest jeszcze wiele innych czynników, o których tu z uwagi na szczupłość miejsca nie pisałem.
Z tego starcia wyjdziemy zwycięsko i w wymiarze międzynarodowym i wewnętrznym, jeśli nie zabraknie nam determinacji i zdecydowania w walce o własne interesy.