Kilka miesięcy temu, kiedy Rosjanie utknęli w pierwszej fazie swojej ofensywy, napisałem tekst, w którym zwracałem uwagę na to, iż konieczne jest zdefiniowanie polskiego celu tej wojny. Choć bowiem nie tkwimy w niej bezpośrednio, to jednak w rzeczywistości jesteśmy jej uczestnikiem. I skutki tego uczestnictwa dotkną nas – pozytywnie lub negatywnie. W dużym stopniu zależy to od nas samych.
Sformułowanie celu jest zawsze najtrudniejsze, bowiem zmusza do pewnej dyscypliny postępowania, umiejętności podporządkowania innych spraw – sprawie najważniejszej. Kiedy jednak się to dokona, ułatwia wszelkie dalsze działania. Jest bowiem wektor wyznaczający fazy pośrednie.
Czy mamy określony cel (pośredniego) udziału w tej wojnie?
Jeśli takim celem była obrona niepodległości Ukrainy, to cel ten został osiągnięty. I trudno byłoby – przynajmniej na dzisiaj – ustalić jakie są płynące z tego, nasze bezpośrednie korzyści.
Chodzi jednak o cel ambitniejszy, wpisujący się w globalną zmianę i głęboką przebudowę architektury europejskiej i globalnej. Ten proces już trwa i choć nikt dzisiaj nie wie, jaki będzie jego koniec, to każdy próbuje określić swoje cele i priorytety tak, aby zająć przynajmniej najlepsze pozycje wyjściowe.
Co wiemy z dużą dozą pewności? Przynajmniej kilka ważnych elementów możemy tu wskazać.
1. Wojna na Ukrainie potrwa jeszcze minimum 1,5 roku, a może i więcej niż dwa lata. Ostatnia decyzja amerykańska o rozłożeniu finansowania wsparcia wojskowego dla Ukrainy w takiej perspektywie czasowej oznacza, że Amerykanie chcą tę wojnę kontynuować przynajmniej w takim przedziale czasowym.
2. Leży to w ich najlepszym interesie, bowiem uwikłanie Rosji w tę wojnę nie pozwala jej na aktywność na innych odcinkach.
3. Obiektywna słabość Rosji skutkuje tym, że główny rywal Ameryki powoli zmienia swoje priorytety. Chińczycy postrzegając słabość militarną Rosji i dolegliwość jej izolacji od zachodu, postanowili wykorzystać tę sytuację do głębokiego uzależnienia jej od siebie. W ciągu pół roku gospodarka rosyjska nie będzie w stanie funkcjonować bez chińskiego zaplecza i w ciągu roku Rosja stanie się bezbronna wobec Chin na swoim Dalekim Wschodzie.
4. Dlatego Chińczycy już dzisiaj wzmocnili swoją ofensywę w Azji Środkowej – przejmują rolę Rosji w Kazachstanie, za chwilę w Uzbekistanie, Kyrgystanie i Turkmenistanie (z ich niezliczonymi zasobami naturalnymi).
5. Zmiana chińskich priorytetów wynika również z olbrzymich problemów wewnętrznych – gospodarczych, społecznych i finansowych. Chiny muszą zrezygnować z marzeń o dogonieniu USA, ale muszą to sobie powetować kosztem Rosji.
6. Tak osłabiona Rosja stanie się obiektem nacisku z wielu stron i proces wypychania jej wpływów w „dalszej i bliższej zagranicy” nabierze tempa. W perspektywie roku najważniejszym zadaniem obecnych sojuszników Ukrainy, będzie uniemożliwienie Rosji przeprowadzenia aktów desperackich, z użyciem broni nuklearnej.
7. Taki scenariusz jest dla Ameryki wymarzony. Osłabione Chiny, osłabiające Rosję – to znakomita perspektywa. Ostatnie tygodnie wykazały również, iż realne zagrożenie militarne ze strony Chin nie istnieje, a głębokość ich problemów wewnętrznych sprawia, że spekulacje o zdystansowaniu przez nie Ameryki, można odłożyć na razie ad calendas greacas.
8. Dla tak zarysowanej strategii amerykańskiej, Polska ma znaczenie kluczowe. Skoro bowiem kluczowa rozgrywka odbywa się dzisiaj nad Dnieprem, to efektywne uczestniczenie w niej bez Polski nie jest możliwe. Tym samym mamy w ręce karty do wielkiej gry i to nie tylko w Europie.
9. Jak napisałem w dzisiejszym tekście w Tysolu, potrzebujemy czasu, aby maksymalnie wykorzystać i tę pozycję i nasz rysujący się potencjał ekonomiczny i militarny oraz aby uporać się z antypolską, wewnętrzną jurgieletnią.
10. Nadchodzące tsunami energetyczno – żywnościowe, silnie uderzy w podstawy dotychczasowego porządku na kontynencie europejskim. Największe wstrząsy dotkną Niemcy, a to spowoduje lawinę konsekwencji.
Co jednak ma wynikać dla nas z tej niezwykle korzystnej koniunktury?
Losy nowego porządku nie rozstrzygną się na Ukrainie, tylko w Azji. Wojna na Ukrainie jest niezwykle ważnym wydarzeniem, ale to nie ona ma decydujące znaczenie dla ukształtowania się nowej architektury.
Decydujące starcie rozegra się zapewne w Azji Środkowej, bowiem tam stykają się bezpośrednio interesy Chin, Rosji, Indii, świata islamu (Iran, Pakistan, Turcja) oraz Ameryki. Kto zdominuje ten obszar ten albo utrzyma dotychczasowy porządek (USA i ich sojusznicy), albo stworzy sobie solidną bazę pod nowe fundamenty układu globalnego.
Europa tak jak w drugiej połowie pierwszego tysiąclecia, staje się peryferiami. Jest to owoc samolubnej i pozbawionej jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego polityki prowadzącej do samozagłady. Zostanie ona zapleczem logistycznym dla amerykańskich interwencji w różnych częściach świata, bowiem nie jest już zdolna do odgrywania istotniejszej roli.
Amerykanie będą musieli utrzymać w Europie jako taki porządek, bowiem nie stać ich na to, aby angażować się poważniej w pogrążających się w głupocie Europejczyków.
Do wykonywania tego zadania będzie im potrzebny dodatkowy obok Brytyjczyków czynnik, zlokalizowany na kontynencie. Polska za 3 – 4 lata będzie dysponować taką siłą militarną, aby wraz z Brytyjczykami i rozgrzanymi w walce Ukraińcami, doskonale wypełnić to zadanie.
Z tej układanki wynika dla nas również i to, że pogłębienie związków militarnych, gospodarczych i politycznych z Ukrainą, będzie w nakreślonej perspektywie leżeć w naszym interesie. Poprzez Ukrainę bowiem i Morze Czarne, Polska uzyska bezpośredni dostęp do obszaru, na którym decydować się będą losy przyszłego ładu światowego.
Już dziś zatem nasze myślenie powinno być skierowane na korzyści, jakie otwierają się w tej przestrzeni – Turcja, Kazachstan, Uzbekistan, Kirgistan, Turkmenistan, Pakistan, Indie a nawet Iran. To olbrzymie i chłonne rynki zbytów, docelowo o wiele bardziej atrakcyjne dla naszych produktów niż rynki europejskie. To właśnie tam powinniśmy w nadchodzącej perspektywie skoncentrować swoją uwagę i szukać szansy w obliczu dokonywanej wysiłkiem Timmermansa i jemu podobnych, zagłady Europy.
Dodatkowo zarysowujący się układ sił i skala obecności amerykańskiej pozwolą nam niejako w pakiecie, rozwiązać dwa podstawowe problemy – zlikwidować królewiecki wrzód oraz włączyć do widniejącego na horyzoncie związku z Ukrainą, Białorusi.
Może ten scenariusz wydawać się naiwny, oderwany od rzeczywistości, jednak jak dotąd, o innych w ogóle nie słyszałem. Niech więc choć taki – siłą rzeczy zarysowany ogólnie plan – będzie przedmiotem refleksji. Będę naprawdę spełniony, jeśli się tak stanie.
I mam nadzieję, że kiedy powrócę do tej formy komunikacji, wiele z sygnalizowanych tu elementów będzie już spełnionych, inne zaś będą się rysować w nieodległej perspektywie.