Ryszard Czarnecki
Mój ostatni pobyt w Azji unaocznił mi jeszcze bardziej, jak mocno po agresji na naszego wschodniego sąsiada Rosja uzależnia się od Chin, starając się dywersyfikować swoje relacje gospodarcze. Następuje swoista „orientalizacja” Rosji, która – nie chce, ale musi – wynosi się gospodarczo z Europy, rozpaczliwie szukając innych rynków zbytu.
Tylko w tym roku, głównie po 24 lutego, nastąpił wzrost rosyjskiego eksportu do Chin o prawie 50 proc. Jest to już rząd przeszło 60 mld dol. Moskwa staje się coraz bardziej „młodszym bratem” Pekinu. Także ze względu na to, że sprzedaje głównie surowce naturalne, których brakuje Chińczykom, a ściąga stamtąd, od azjatyckiego Wielkiego Brata, technologie, których nie może już kupić w Europie i Stanach Zjednoczonych. Nawet ewentualna „odwilż” w relacjach z Zachodem – która najpewniej nie nastąpi prędko – zasadniczo tego nie zmieni, choć zapewne oznaczać będzie korektę zagranicznej polityki handlowej Kremla. Tyle że tak bardzo zbliżając się do Chin, Putin kupuje „one way ticket” – bilet w jedną stronę. Jest to też porażka USA, które cały rok 2021 poświęciły, aby odseparować Rosję od Chin. Stało się coś zupełne odwrotnego.