Zbigniew Kuźmiuk
Niektórym komisarzom, w tym także przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, zdarzają się wypowiedzi, tak aroganckie w stosunku do państw członkowskich, że można odnieść wrażenie ich kompletnego oderwania od rzeczywistości.
Przez kilka ostatnich lat doświadcza tego Polska i rząd Zjednoczonej Prawicy, także Węgry szczególnie po tym jak partia Fidesz tworząca rząd w tym kraju, opuściła (została wyrzucona) największą frakcję w Parlamencie Europejskim, a w konsekwencji także partię Europejską Partie Ludową (EPL).
Komisarze często wypowiadają się i działają tak, jakby byli swoistymi „nadzorcami” nad poszczególnymi dziedzinami życia gospodarczego i społecznego w poszczególnych krajach członkowskich, nie przejmując się reakcjami społecznymi.
Szefowa KE o włoskich wyborach
Właśnie w taki sposób wypowiedziała się w ostatni czwartek przewodnicząca KE Ursula von der Leyen na Uniwersytecie w Princeton w USA, odpowiadając na pytanie słuchacza jej wykładu o spodziewane wyniki wyborów we Włoszech (według sondaży wygrywa je blok partii prawicowych).
Przewodnicząca KE zareagowała tak „Zobaczymy wynik głosowania we Włoszech. Były też wybory w Szwecji. Jeżeli sprawy pójdą w trudnym kierunku, mamy narzędzia jak w przypadku Polski i Węgier”.
W mediach włoskich ta wypowiedź rozeszła się lotem błyskawicy i jak można przypuszczać przez ostatnie 3 dni kampanii wyborczej, spowoduje dodatkową mobilizację elektoratu partii prawicowych.
Już teraz wg sondaży prowadzi zdecydowanie partia Bracia Włosi, której przywódczynią jest charyzmatyczna Giorgia Meloni (ok. 25 proc.), na trzecim miejscu jest partia Matteo Salviniego (ok. 13 proc.) na piątym Forza Italia byłego premiera Silvio Berlusconiego (ok. 8 proc.), co już obecnie daje tej koalicji blisko 46 proc. poparcia.
Brutalna ingerencja przewodniczącej KE w toczącą się we Włoszech kampanię wyborczą i to na jej finiszu, zapewne spowoduje poprawienie tego wyniku, przynajmniej o kilka dodatkowych punktów procentowych.
Wypowiedź von der Leyen wywołała bowiem dosłownie wrzenie we Włoszech, wspomniany przywódca Ligi Matteo Salvini nazwał jej słowa „plugawą groźbą” i zapowiedział złożenie przez jego frakcję w PE (ID) wniosku o wotum nieufności dla przewodniczącej KE.
Z kolei wiceprzewodniczący Forza Italia, europoseł Antonio Tajani, były przewodniczący PE, stwierdził „należy powiedzieć całej KE, że Włochy są krajem założycielem UE, wolnym i demokratycznym, nie przyjmującym lekcji od nikogo”.
Dodatkowego smaczku tej wypowiedzi Tajaniego, dodaje fakt, że europosłowie z Forza Italia w PE należą do frakcji EPL, do której należy niemiecka CDU- CSU, której członkinią jest także Ursula Von de Leyen.
Ingerencja w sprawy poza kompetencjami KE
Łamanie traktatów i w konsekwencji często brutalna ingerencja w sprawy, które nie leżą w kompetencjach KE, jak widać na tyle weszło w krew niektórym z komisarzy, że chcą się nawet mieszać w kampanie wyborcze w poszczególnych krajach członkowskich.
We Włoszech ma to miejsce na finiszu kampanii wyborczej, w Polsce miało miejsce na długo przed jej oficjalnym rozpoczęciem, tak naprawdę od momentu kiedy skierowano Donalda Tuska latem 2021 z powrotem do polskiej polityki.
W tym przypadku Ursula Von der Leyen, także się z tym nie kryła, podczas zjazdu partii EPL w Rotterdamie w czerwcu tego roku, kiedy Donald Tusk przestał być szefem tej partii, przewodnicząca KE, mówiła wprost, że czeka na współpracę z nim jako premierem Polski po wyborach w 2023 roku.
Jak się jednak wydaje, zarówno wypowiedź von de Leyen w stosunku do wyborów we Włoszech, jak i w stosunku do powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki, będzie miała skutki odmienne od tych zamierzonych przez przewodniczącą KE.
Zresztą po utworzeniu nowego włoskiego rządu, charakter prawicowy będzie miało już 5 rządów krajów członkowskich (Polska, Węgry, Czechy, Szwecja i Włochy), co więcej będą one wspierane przez przedstawicieli rządów mniejszych krajów UE, które do tej pory były w różny sposób „zastraszane”, a więc wszystko wskazuje na to, że zupełnie inaczej niż do tej pory, będą wyglądały obrady Rady Europejskiej.
KE zostanie przywołana do porządku i będzie musiała wrócić do wykonywania obowiązków przewidzianych dla niej w Traktatach, a więc generalnie do bieżącego zarządzania i realizacji postanowień wypracowanych przez szefów państw członkowskich.