Ryszard Czarnecki
To niebywałe – i smutne – jak my, Polacy, z nabożną czcią wsłuchujemy się w ataki na Polskę, o ile pochodzą ze strony znanych osobistości. Analizujemy, rozbieramy na części, często przyjmujemy wraże pseudoargumenty. Skłonność do brania za dobrą monetę napaści wrogów – to żenujący objaw słabości. Przecież owym „autorytetom” nie chodzi o prawdę obiektywną. Częstokroć atakują, aby odwrócić uwagę od swoich szalbierstw, zdrad, podłości.
Ostatnio w internecie rozpowszechniana jest opinia jednego z największych i najbardziej konsekwentnych wrogów Polski, naszego ciemiężyciela, odpowiedzialnego za jawnie antypolską politykę – Ottona von Bismarcka. Rozsyłają ją także ludzie z naszego obozu politycznego. Z głupoty, braku autorefleksji czy po prostu zaniku elementarnego zmysłu politycznego lub instynktu państwowego?
Oto słowa premiera Prus i orędownika polityki wszechniemieckiej: „Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą” I co? Prawda czy fałsz? Wiemy, że to bzdura, potwarz, cyniczna gra. Zamiast pozamiatać eks-premiera Prus – deliberujemy, czy aby czasem, choć w części, nie miał racji. A przecież słowa Prusaka świadczą o Prusaku – nie o nas. Nie są fotografią historii polskiego narodu. Są za to przejawem antypolskiej niechęci na granicy obsesji kogoś, kto osobiście zrobił wiele, aby wynarodowić naszych rodaków w zaborze pruskim. To on przecież był duchowym ojcem rugów pruskich, Ha-Ka-Ty, czy wyrzucania dzieci polskich ze szkoły w wielkopolskiej Wrześni, bo nie chciały modlić się po niemiecku czy w języku zaborców rozmawiać na przerwach. Ci, którzy represjonowali Polaków spełniali polityczny testament Bismarcka. A my mamy bezkrytycznie powielać jego ataki na naszą wspólnotę?
Winston Churchill odpowiada za zdradę Polski – ofiarnego alianta, który uratował jego ojczyznę przed Niemcami w czasie słynnej „Bitwy o Anglię”. I to zdradę trzykrotną: w Teheranie w 1943, Jałcie w lutym 1945 i kilka miesięcy później w Poczdamie. Razem ze Stalinem i Rooseveltem (dwukrotnie, za trzecim razem z Trumanem) dokonali IV rozbioru Polski, jak często się to określa. To dlaczego dziś – także nasi ludzie – powielają w sieci jego słowa mające chyba zagłuszyć wyrzuty sumienia: „Pozostaje to tajemnicą i tragedią historii, że naród polski, gotów do wielkiego heroicznego wysiłku, uzdolniony, waleczny, ujmujący powtarza zastarzałe błędy w każdym prawie przejawie swoich rządów.
Wspaniały w buncie i nieszczęściu, haniebny i bezwstydny w triumfie. Najdzielniejszy pośród dzielnych, prowadzony przez najpodlejszych wśród podłych”. Naprawdę warto się przeglądać w takim lustrze? Czy wyrocznią na temat nas, Polaków ma być brytyjski premier?
Skończmy już z tym samobiczowaniem!