Zbigniew Kuźmiuk
Donald Tusk od wielu miesięcy atakuje rząd Zjednoczonej Prawicy, ale od momentu agresji Rosji na Ukrainę w tych atakach, posługuje się często argumentacją, którą później wykorzystuje putinowska propaganda.
Tak było wtedy kiedy po blokadzie portów czarnomorskich przez Rosję, Ukraina cześć swojego eksportu zboża, zaczęła przesyłać na Zachód przez terytorium naszego kraju, Tusk mówił, że może to mieć negatywny wpływ na ceny zbóż oferowane polskim rolnikom.
Bardzo często na spotkaniach z wyborcami, wręcz straszył rosnącymi cenami energii, które będą powodowały masowe upadłości w polskiej gospodarce, przy okazji nawet się nie zająknął, że jest to konsekwencja destabilizacji rynków surowców energetycznych przez Rosję.
Na niedawnej konferencji w Sejmie, gdzie zebrali się liderzy wszystkich partii opozycyjnych, eksperci współpracujący z Tuskiem, mówili o tym, że po przejęciu władzy będą weryfikowali kontrakty zbrojeniowe zawarte przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, a z części z nich zrezygnują i to w sytuacji toczącej regularnej wojny za naszą wschodnią granicą.
Do problemu wojska, Tusk wrócił w niedzielę pisząc na Twitterze następujący tekst „w rankingu siły militarnej GlobalPower w 2014 roku Polska była 18 na świecie. Po dwóch kadencjach PiS spadliśmy na 24 miejsce. Mimo rosnących zagrożeń i długów. Z ciebie, Jarosławie, taki wódź, jaki maratończyk”.
Znawcy tej problematyki nie zostawili na tym wpisie suchej nitki, po pierwsze prostując, że ranking ma nazwę Global Fire Power, portal ma charakter rozrywkowy, ranking nie ma żadnej metodologii, a dane pochodzą z internetu.
O jego jakości, świadczą miejsca w pierwszej 10. sił powietrznych dla Egiptu i Pakistanu, wojskowymi potęgami lądowymi są Maroko i Syria, a potęgami morskim Korea Północna i Kolumbia.
Jak napisał jeden z analityków wojskowych „a tak w ogóle, jak polityk pretendujący do stanowiska premiera może cytować takie źródło? Myślałem, że ma grono ekspertów od obronności, którzy mu piszą analizy na ten temat”.
Tusk skompromitował się więc po raz kolejny, przy pomocy danych z portalu rozrywkowego, zaatakował rząd Prawa i Sprawiedliwości w sprawie zbrojeń, sprawie wręcz fundamentalnej w sytuacji toczącej się wojny za naszą wschodnią granicą, ale jednocześnie w sposób oczywisty szkodzi naszemu krajowi.
Tusk atakuje rząd Prawa i Sprawiedliwości jak już wspominałem często przy pomocy argumentów, a nawet przeinaczeń i kłamstw, które później wykorzystuje putinowska propaganda.
W tym samym czasie czołowi politycy rosyjscy, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, czy były prezydent, a obecny wiceszef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew w swoich publicznych wypowiedziach, wręcz z sentymentem, wspominają dobre relacje z Polską podczas rządów Donalda Tuska.
Sugerują, że gdyby Polska do nich wróciła, mogłaby korzystać z tańszych surowców z Rosji, za które teraz w związku z unijnym embargiem, musi płacić wysokie ceny sprowadzając je z innych odległych krajów.
Ostatnio okazało się także, że powrotu Donalda Tuska do władzy, chce także Aleksander Łukaszenka, który w wywiadzie telewizyjnym, bardzo mocno atakował polskie trio „Kaczyńskiego, Morawieckiego i Dudę”, którzy jego zdaniem, chcą konfliktu nie tylko z Rosją ale także i Białorusią.
Ale jego zdaniem bardzo silnym przywódcą na opozycji jest właśnie Donald Tusk, który wtedy gdy rządził w Polsce nie tylko przywrócił dobre relacje z tymi dwoma krajami ale ułatwiał im poprawę relacji z Unią Europejską.
Łukaszenka oczekuje, że Tusk i jego partia wygrają wybory w Polsce i odsuną od władzy wspomniane „trio”, a wtedy stosunki Polski z Rosją i Białorusią, będą takie jak podczas rządów Platformy.
A więc powrotu Tuska do władzy, chcą bliscy współpracownicy Putina, a także Łukaszenka, który wprost mówi, że byłoby to korzystne zarówno dla Białorusi jak i dla Rosji, a szef największej partii opozycyjnej, jak gdyby nigdy nic, atakuje rząd Prawa i Sprawiedliwości przy pomocy argumentów, które bardzo podobają się zarówno w Moskwie jak i Mińsku.
Ale według Tuska i wspierających go mediów, on sam, był i jest antyrosyjski, natomiast rząd Zjednoczonej Prawicy, prorosyjski.