Zbigniew Kuźmiuk
Wczoraj na spotkaniu z młodymi przedsiębiorcami w Warszawie przewodniczący PO Donald Tusk stwierdził, że chciałby wspólnie z nimi ustalić, „co tak naprawdę jest dla nich priorytetem i wymagałoby szybkiej decyzji w pierwszych 100 dniach i co nie będzie przesadnym i ryzykownym z punktu widzenia budżetu państwa”.
Tusk pochylający się z troską nad stanem budżetu państwa, to sytuacja tak samo prawdziwa, jak jego wielokrotne zapewnianie, że nie jest zainteresowany zajmowaniem jakichkolwiek stanowisk w instytucjach unijnych i przy pierwszej nadarzającej się okazji, porzucenie stanowiska premiera, żeby zostać przewodniczącym Rady Europejskiej. Przecież to za jego zgodą, wtedy kiedy był premierem w Sejmie powstała ładnie nazywająca się Komisja „Przyjazne Państwo” pod przewodnictwem Janusza Palikota, która jak zeznała przed komisją śledczą prof. Elżbieta Chojna-Duch, zajmowała się przede wszystkim, rozszczelnieniem systemu podatkowego, w szczególności podatku VAT, co zaowocowało masowymi jego wyłudzeniami.
W tym wywodzie o podejmowaniu tylko takich decyzji, które nie zagrożą budżetowi państwa, pada ze strony Tuska, niespodziewane oskarżenie, że Zjednoczona Prawica, ten budżet zrujnowała. Na takie stwierdzenie można by odpowiedzieć cytatem z filmu „Miś”, kiedy jedna z pań sprzątaczek pracująca w klubie sportowym „Tęcza”, tak charakteryzuje prezesa tego klubu Ryszarda Ochódzkiego: „Ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział”. Ale zdecydowanie bardziej merytorycznie, będzie przytoczyć dane dotyczące dochodów budżetowych w 2015 roku ( ostatnim roku rządów PO-PSL ) i projektu budżetu na 2023 rok, a więc po 8 latach rządów Zjednoczonej Prawicy i je porównać. Z tego porównania wynika, że te dochody uległy podwojeniu i to mimo licznych obniżek podatków, a także blisko 2-letniego kryzysu spowodowanego pandemią Covid-19, a teraz wojny trwającej za naszą wschodnią granicą.
Przypomnijmy, że w projekcie budżetu na 2023 rok, dochody budżetowe zostały określone na poziome 604,4 mld zł, co oznacza że są one aż o 110 proc. wyższe, niż te zrealizowane w 2015 roku, ostatnim roku rządów PO-PSL, kiedy wyniosły one tylko 289,1 mld zł. W ciągu 8 lat rządów Zjednoczonej Prawicy wzrastały i to bardzo wyraźnie dochody ze wszystkich podatków, w tym sposób szczególny z podatku VAT. W budżecie na 2023 rok prognozuje się 286,3 mld zł dochodów z VAT, co oznacza, że będą one wyższe aż o 151 proc., niż te wykonane w 2015 roku , wtedy osiągnęły one tylko 123,1 mld zł. Wpływy w 2023 roku z akcyzy mają wynieść 88,6 mld zł, z PIT wyniosą aż 78,4 mld zł i to mimo znaczącej obniżki stawki tego podatku i 10-krotnego podwyższenia kwoty wolnej (w 2015 roku wyniosły tylko 45 mld zł), a z CIT wyniosą aż 73,6 mld zł i w porównaniu z wykonaniem z roku 2015, kiedy to wyniosły tylko 25,6 mld zł, w tym przypadku wzrost jest dosłownie szokujący, wyniósł on bowiem blisko 300 proc..
Tak wysokie wpływy podatkowe ze wszystkich podatków i to mimo obniżek stawek podatku zarówno PIT i CIT, kryzysu gospodarczego spowodowanego Covid-19, czego wyrazem był spadek PKB o 2,7 proc. w 2020 roku, a także wprowadzenia tarcz antyinflacyjnych, obniżających głównie stawki podatku VAT w 2022 roku, pokazują jak skutecznie został uszczelniony system podatkowy w Polsce przez 8 lat rządów PiS. Między innymi luka w podatku VAT, która wynosiła jeszcze w 2013 roku aż 25,7 proc. potencjalnych wpływów i była najwyższa w całej UE, w roku 2021 została zmniejszona do 4,3 proc., co oznacza o 47 mld zł wpływów więcej, tylko w jednym roku.
W tej sytuacji stwierdzenie Tuska, że rząd PiS zrujnował budżet w okresie swojego rządzenia, potwierdza, że jego porównanie z filmowym prezesem klubu „Tęcza” Ryszardem Ochódzkim, jeżeli chodzi o prawdomówność, jest jak najbardziej uprawnione.