Marian Piłka
Historyk, publicysta, ekspert Instytutu Ordo Caritatis, członek Prawicy Rzeczypospolitej. Poseł na Sejm I, III, IV i V kadencji. Radny Sejmiku województwa mazowieckiego V kadencji. Od połowy lat 70. angażował się w działalność opozycyjną. W latach 1977–1978 działał w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W latach 80. uczestniczył w działalności Ruchu Młodej Polski. W czasie stanu wojennego internowany przez okres około roku. 19 kwietnia 2007 zadeklarował odejście z Prawa i Sprawiedliwości, a dzień później przystąpił do nowo tworzonej Prawicy Rzeczypospolitej.
Wojna na Ukrainie była szokiem poznawczym, przywracającym rozumienie rzeczywistości zasłoniętej konstrukcjami ideologii liberalnej. Koncept „końca historii” głoszący ostateczny triumf tej ideologii, choć nie przystawał do rzeczywistości, to jednak zawładnął umysłami tych wszystkich, którzy poznanie zastąpili konstruowaniem rzeczywistości z własnych wyobrażeń. Ale rzeczywistość ma to do siebie, że nawet jeżeli się ją unieważni w dyskursie publicznym, to wcześniej czy później uderzy ze zdwojoną siłą. I tak też jest z wojną na Ukrainie. W świetle jej doświadczenia i perspektyw które ze sobą niesie, wszelka polityka oparta, na konstruktywizmie, przynajmniej na czas konfliktu, którego początku jesteśmy właśnie świadkami musi zostać wysłana do lamusa. Ideologia liberalna ze swoim bagażem pojęć, okazała się zupełnie nieprzydatna do rozpoznania narastających zagrożeń. Świat wkroczył w długotrwały okres niestabilności, chaosu, rywalizacji mocarstw, konfliktów i wojen. Weszliśmy w nowy okres „wojny trzydziestoletniej’ toczącej się w gospodarce, technologii, energetyce, kosmosie, a także na polach bitewnych. Ten konflikt kładzie kres dotychczasowemu systemowi międzynarodowemu i będzie okresem wykuwania nowego systemu, o którym dziś można jedynie powiedzieć, że będzie inny od poprzedniego. Tak jak system jałtański był radykalnie inny od systemu wersalskiego, czy ten ostatni od systemu wiedeńskiego. Jedno jest pewne, że tam gdzie toczy się walka o przyszłość świata i o przyszłość narodów i ich miejsca w nowym ładzie, często walka na śmierć i życie, koncepty ideologiczne definiujące świadomość elit politycznych nie będą miały żadnego istotnego znaczenia. Bo to jest konflikt nie o takie czy inne przekonania czy koncepty, a o miejsce do życia i prawo do rozwoju. Jest to także konflikt o hegemonię największych mocarstw, a dla nas o bezpieczeństwo i życie w wolności.
Otóż wojna przywraca rzeczywistości jej pierwotne znaczenie. Jest ona podstawowym sprawdzianem bytu. Rozróżnia to co istnieje i co jest istotne, od tego co nie istnieje, albo nie jest istotne. Otóż wojna przywraca rzeczywiste znaczeniu narodom. Bo narody, to wspólnoty rzeczywiste, istniejące, wspólnoty, w których urzeczywistnia się nasze człowieczeństwo, decydujące o tym kim jesteśmy. Bez nich bylibyśmy barbarzyńcami, skamielinami na wczesnym rozwoju naszego człowieczeństwa. Im bardziej jest naród dojrzały, rozwinięty kulturowo, tym silniej określa naszą tożsamość. Ale tym bardziej potrzebuje wolności i bezpieczeństwa do dalszego rozwoju i wzbogacania naszej kultury, Dlatego potrzebuje bezpiecznych ram , które zagwarantują mu bezpieczeństwo i rozwój. Tymi ramami jest państwo narodowe. To właśnie państwo narodowe zabezpiecza wolność i jest forum na którym przejawia się wola narodu. Jest gwarantem tego że naród jest bytem osobowym, czyli w płaszczyźnie doczesnej, podobnie jak osoba ludzka, jest bytem najwyższym, który nie może być ubezwłasnowolniony przez instytucje szersze, ideologiczne czy globalne. Podmiotowość państwa, jego suwerenność jest granicą, wszelkich możliwych konstelacji ponadnarodowych. Wszystkie one muszą mieć służebny, a nie nadrzędny status wobec państwa narodowego. Bo to naród jest podmiotem historii, a instytucje ponadnarodowe, są tworami sztucznymi, które nie mogą być używane do pozbawiania podmiotowości narodowej. W tym sensie nadrzędność instytucji międzynarodowych, nadrzędność np. prawa międzynarodowego nad prawem krajowym jest formą narodowego ubezwłasnowolniania narodów, a czasami prowadzi wprost do ich zniewolenia przez mocarstwa dążące do dominacji. Nie przeczy to różnorakiej formie międzynarodowej współpracy wyrażającej się w międzynarodowych umowach, pod warunkiem że są one zgodne z prawem konstytucyjnym państw i wyrokami narodowych sądów konstytucyjnych. To właśnie nadrzędność konstytucji i wyroków narodowych sądów konstytucyjnych kontrolujących umowy międzynarodowe jest gwarancją narodowej podmiotowości i wolności obywatelskich. Instytucje międzynarodowe są instytucjami sztucznymi, których sens musi mieć charakter służebny wobec narodów, a nie być parawanem dla dominacji mocarstw.
Otóż wojna oznacza przede wszystkim powrót do nacjonalizmu, jako formy definiowania zarówno własnej tożsamości jak i własnych interesów. Nacjonalizmu, rozumianego nie jako prądu ideologicznego, ale jako formy uznania narodu za podmiot historii określający w niej nasze miejsce jako osób i jako wspólnoty, określający charakter naszej kultury i naszej tożsamości. A także uznający suwerenność narodową za fundamentalny warunek naszej jednostkowej i wspólnotowej wolności. Oznacza też konieczność samodzielnego definiowania swojego ja i swoich interesów. Tylko wspólnoty nie w pełni wykrystalizowane w swojej tożsamości kulturowej, niezdolne do definiowania swojej kultury i swoich interesów godzą się na definiowanie ich miejsca w historii i w systemie międzynarodowym przez innych. Są to społeczności zniewolone, o zatrzymanym czy zablokowanym rozwoju własnej kultury i niezdolne do samodzielnego definiowania własnych interesów. Państwo narodowe jest potrzebą zarówno moralną , kulturową, jak i życiową każdej rozwiniętej kulturowo wspólnoty. Jego erozja w systemach globalnych jest tylko parawanem dominacji państw, które w języku uniwersalnym skrywają własne egoistyczne interesy. I wojna zdziera ten parawan, ukazując w całej rozciągłości, rzeczywiste interesy i intencje poszczególnych państw i narodów. Podstawowym wymogiem nacjonalizmu jest samodzielne definiowanie zarówno własnej tożsamości jak i własnych interesów. Nie dlatego że nie mogą one być czasami zbieżne, czy nawet tożsame, ale w długiej perspektywie czasowej zawsze są one odmienne, a czasami nawet konfliktowe wobec innych państw i narodów. W tym sensie każdy naród samotnie definiuje swój los i swoją misję historyczną. Ta samotność gwarantuje bowiem jego podmiotowość i jest warunkiem jego wolności. Nasza tożsamość jest bowiem inna nawet niż tożsamość najbardziej pokrewnych nam narodów, bo jest tworem naszego unikalnego doświadczenia. Naszych dziejów, naszej walki, naszych myśli, modlitw i naszych działań. I nasze interesy z racji naszej historii, naszego położenia i naszej kultury są inne niż nawet narodów z którymi wiążą nas węzły historii. A często są to doświadczenia i interesy konfliktowe. Konfliktów nie usuniemy z historii i z polityki. Są one nie tylko wyrazem immanentnego zła w historii , ale także odmiennego postrzegania siebie i swego w niej miejsca. Jest także wyrazem ludzkiej różnorodności i bogactwa naszej natury, która z racji swej ułomności nie jest w stanie unikać konfliktów. Dlatego nacjonalizm za gwaranta własnej podmiotowości i wolności uznaje przede wszystkim własny wysiłek dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa , wolności i możliwości rozwojowych. Nie wyklucza to współpracy szerszej pomiędzy narodami, ale nacisk kładzie na własny wysiłek i na własny wkład w obronie swojej wolności i swojego państwa. Człowiek wolny, tak samo jak wolny naród zawsze jest gotowy do walki w obronie własnej, własnej wspólnoty, wiary i wartości które definiują jego tożsamość. Militaryzm, który jest cechą immanentną nacjonalizmu wynika z jego umiłowania wolności. Wolny naród to naród uzbrojony zawsze gotowy do walki w obronie swojej wolności i wyznawanych wartości. Nacjonalizm nie odrzucając współpracy z innymi narodami, także w obronie wolności, kładzie przede wszystkim nacisk na własny wysiłek w zapewnieniu własnej wspólnocie bezpieczeństwa i możliwości rozwojowych. Rezygnacja z tej postawy, to zagrożenie uzależnienia własnej wolności od interesów czy widzimisię obcych. To możliwość skazania się na zależność i w konsekwencji na zniewolenie.
Ale wojna jest wyzwaniem nie tylko dla polityki państwa jest przede wszystkim wyzwaniem dla narodu jako wspólnoty. I to nie tylko w wymiarze intelektualnym samodzielnego definiowania własnej przyszłości, czy systemu bezpieczeństwa. Jest przede wszystkim wyzwaniem moralnym. Bo tu tkwi największe zagrożenie. Dezintegracja patriotyzmu, osłabienie ducha poświęcenia dla wspólnoty, kryzys tożsamości kulturowej, zapaść demograficzna i rozpad rodzin, erozja wartości, demoralizacja społeczna, wasalizacji myślenia politycznego, to wszystko prowadzi do rozkładu moralnego i kulturowego wspólnoty. Liberalizm atomizujące społeczeństwo, uderzając w tradycję, w spoistość rodziny, wspólnotowy wymiar życia narodowego osłabia naród w sytuacji walki. Kreuje bowiem osobowości bez właściwości, o osłabionej tożsamości i o zanikających więziach wspólnotowych. Liberalizm jest więc zagrożeniem nie tylko poprzez osłabianie woli walki, ale w sytuacji wojny jest zagrożeniem dla narodowej wolności. Właśnie przezwyciężenie tego wieloaspektowego kryzysu moralnego i kulturowego, przezwyciężenie liberalizmu w życiu narodowym jest dziś najważniejszym wyzwaniem narodowym kulturowym i moralnym. Nasz naród wymiera i jest głęboko zdemoralizowany. To zjawiska rozkładowe , które zagrażają wprost jego egzystencji w długim trwaniu. To kryzys, który uderza w samo istnienie naszego narodu. Dlatego też jego przezwyciężenie, zlikwidowanie ośrodków i sił szerzących jego rozkład jest najważniejszym wyzwaniem, bez którego zachowanie państwa i wolności obywatelskich nie będzie możliwe. To właśnie spójność społeczna, silna tożsamość narodowa, poczucie wspólnoty i jedność z jej celami, ze swoistą misja naszego narodu, narodowe ambicje i znaczenie narodowej misji w organizowaniu wyobraźni społecznej, wynika z poczucia że tak jak każdy z nas jest szczególną i niepowtarzalną wartością, tak szczególną i niepowtarzalną wartością jest nasz naród, który ma istotną rolę do odegrania w historii. To poczucie powinno nas jednoczyć i mobilizować do realizacji naszej narodowej misji. To także wyzwanie do naszego samodoskonalenia się, do rozwoju ambicji, cech i umiejętności które pozwalają na ich urzeczywistnienie, powinno być wyznacznikiem narodowego samowychowania. Nacjonalizm jest bowiem budowa wspólnoty, w której każda osoba urzeczywistnia swoje potencjalne możliwości i ambicje. I jest rezerwuarem sił moralnych zdolnych do przeciwstawienia się wszelkim zagrożeniom.
Wojna jest traumatycznym doświadczeniem ludzkości, ale wojna wyzwala nie tylko zło, wyzwala także miłość do własnego narodu i do własnych rodaków. Pozwala także zobaczyć rzeczywistość, taką jaka ona jest w swej istocie. Pozwala odróżnić prawdę od fałszu, a także dobro od zła. I tak jak ta wojna buduje wspólnotę narodu ukraińskiego, tak ta wojna może być pretekstem także do odrodzenia naszego narodu. Odpowiedzią bowiem na wyzwania wojenne jest nacjonalizm. Ale nie nacjonalizm podwórkowy, karmiący się fobiami wobec innych narodów, a nacjonalizm stawiający czoło wyzwaniom historii. Nacjonalizm oczyszczający i budujący wspólnotę narodową. Nacjonalizm narodowych ambicji i działań odpowiadających na miarę wyzwań. Dziś jest czas nacjonalizmu i tylko od nas zależy czy sprostamy jego wyzwaniu.