Lewicowo-liberalna większość w PE chce zmiany Traktatów, które wpłynęłyby także na sposób zarządzania europejskimi lasami. Zapowiedź wprowadzenia takich rozwiązań mieliśmy podczas głosowania w Komisji Ochrony Środowiska, która wydała pozytywną opinię nt. włączenia leśnictwa do tzw. kompetencji dzielonych UE. Nie zaskakuje, że propozycję poparli politycy totalnej opozycji z PO i PSL, zwłaszcza że już 2009 r. to właśnie rząd PO-PSL rozważał prywatyzację polskich lasów. Tak więc, po raz kolejny pojawia się potrzeba postawienia pytania, czyj interes ci politycy reprezentują, bo na pewno nie jest to polska racja stanu.
Na zmiany w Traktatach muszą zgodzić się wszystkie państwa członkowskie. Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie pozwoli, by władzę na polskimi lasami oddać w ręce Brukseli. Polskie lasy – polska sprawa.
Traktat Lizboński jasno określa, że leśnictwo jest wyłączną kompetencją państw członkowskich, a tym samym propozycja włączenia leśnictwa do tzw. kompetencji dzielonych wymaga zmian traktatowych, a do tego niezbędna jest zgoda wszystkich państw członkowskich. Stanowisko polskiego rządu jest jasne – dopóki władze sprawuje rząd Prawa i Sprawiedliwości, polskiej zgody w tym zakresie nie ma i nie będzie. Mając na uwadze, że lasy zajmują 1/3 terytorium Polski, oddanie władzy nad lasami brukselskim urzędnikom, de facto oznaczałoby utratę części suwerenności. Trzeba w tym kontekście pamiętać także, że 80,8% polskich lasów to lasy publiczne, a Lasy Państwowe zarządzają ponad 7,3 mln ha drzewostanów.
Różnorodność biologiczna europejskich lasów i gospodarski leśnej
Pomysł wprowadzenia jednej, ogólnounijnej polityki leśnej jest z założenia błędny. W Europie istnieje duża różnorodność typów lasów, praktyk gospodarki leśnej i związanych z nimi wzorców różnorodności biologicznej, która wymaga odpowiednio dostosowanej do danego kontekstu gospodarki leśnej. Wielokrotnie mówił o tym Śp. Prof. Jan Szyszko. Nie ma i nie może być jednego, uniwersalnego podejścia do ochrony różnorodności biologicznej lasów. Jedynie leśnictwo oparte na tradycyjnej kulturze leśnej, pozwoli zachować elementy rodzimej przyrody. Nikt przecież nie zna tak dobrze polskich lasów, jak polscy leśnicy, którzy prowadzą zrównoważoną gospodarkę leśną, opartą na ponad 100-letnim doświadczeniu przekazywanemu z pokolenia na pokolenie.
Zrównoważona gospodarka leśna w Polsce wzorem dla innych państw UE
Wielokrotnie na forum Parlamentu Europejskiego stawiałam zrównoważoną polską gospodarkę leśną jako wzór do naśladowania przez inne państwa członkowskie, które wiele się mogą od nas nauczyć. Wystarczy spojrzeć na model zarządzania lasami w Niemczech, gdzie sytuacja jest zgoła inna. Choć powierzchnia niemieckich lasów jest porównywalna z Polską i również oscyluje wokół 30% terytorium, jak wynika z danych Federalnego Ministerstwa Polityki Żywnościowej i Rolnictwa oraz rocznego raportu o stanie lasów, 450 tys. ha niemieckich lasów wymaga ponownego zalesienia, niemal 79% drzew nie ma już pełnej korony, a około 35% drzew jest poważnie dotkniętych przerzedzeniem. W rekordowym tempie postępuje też proces wycinki. W 2021 roku w niemieckich lasach wycięto 83 mln metrów sześciennych drewna – więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Zmiana Traktatów = nieuprawnione poszerzanie kompetencji instytucji unijnych
Na sprawę należy więc patrzeć w szerszym kontekście. Zmiana Traktatów w zakresie leśnictwa mogłaby dać KE argument prawny do wprowadzania w życie kolejnych przepisów, które dziś są oparte na niejasnych podstawach prawnych i w przyszłości mogłyby skutkować pozwami m.in. przed TSUE. Ze względu na to, że artykuł 4 TFUE przyznaje UE kompetencje dzielone w obszarze ochrony środowiska, Komisja Europejska próbuje w ostatnich latach wykorzystać tę furtkę do forsowania nowych wiążących regulacji między innymi w obszarze dotyczące leśnictwa. Chodzi tutaj przede wszystkim o zapisy Europejskiej Strategii Leśnej oraz Strategii na rzecz bioróżnorodności i jej celów objęcia do 2030 r. 30% powierzchni lądowej i 30% powierzchni morskiej UE statusem „obszarów chronionych”, a 1/3 z tej powierzchni (czyli 10% lądu i 10% morza) „ochroną ścisłą” – przy jednoczesnym braku wspólnych europejskich definicji „obszaru chronionego” czy „ochrony ścisłej”. Dlatego niektóre grupy polityczne – w tym jak pokazało głosowanie w Komisji ENVI także PO i PSL – działają w interesie KE i chcą wykorzystać reformę Traktatów, by w nieuprawniony sposób poszerzyć zakres kompetencji KE w zakresie gospodarki leśnej, kosztem kompetencji krajowych.
Brak oceny skutków społecznych i gospodarczych
Trzeba także podkreślić, że po raz kolejny proponuje się rozwiązania zapominając o ocenie skutków ich wprowadzenia, które dla polskiej gospodarki byłyby tragiczne i oznaczałyby utratę setek tysięcy miejsc pracy, a tym samym zubożenie społeczeństwa. Wystarczy spojrzeć na szacunki GUS, z których wynika, że w branży związanej z lasami w Polsce zatrudnionych jest 466 tys. osób., w tym 115 tys. wyrabia produkty z drewna, 180 tys. znajduje zatrudnienie w branży meblowej, a 65 tys. w wytwórniach papieru.
Mniejsza podaż = wyższa cena i zwiększenie importu
Poza tym wprowadzenie rozwiązań skutkować będzie ograniczeniem podaży surowca drzewnego, zwiększenia kosztów jego pozyskiwania i w efekcie znaczącego ograniczenia dostępności surowca, a to prosta droga do wzrostu jego cen. Może to doprowadzić także do wzrostu importu (również z krajów, gdzie nie prowadzi się zrównoważonej gospodarki leśnej) oraz prób zastępowania drewna innymi produktami, których produkcja jest energochłonna i bazuje na nieodnawialnych źródłach surowców (kopaliny), np. plastik, guma, metale, szkło, beton, ceramika, itp. Paradoksalnie może się więc okazać, że konsekwencją narzuconych przez UE rozwiązań, zamiast przeciwdziałania niekorzystnym zmianom klimatu, będzie w istocie przyspieszenie tych zmian.
Na zmiany w Traktatach muszą zgodzić się wszystkie państwa członkowskie. Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie pozwoli, by władzę na polskimi lasami oddać w ręce Brukseli. Polskie lasy – polska sprawa.