Zbigniew Kuźmiuk
Im bliżej do oficjalnego rozpoczęcia kampanii wyborczej, tym częściej Donald Tusk na spotkaniach z wyborcami, jakby od niechcenia rzuca kolejne, wyglądające atrakcyjnie zobowiązanie wyborcze.
W połowie poprzedniego roku zapowiedział, że po dojściu Platformy do władzy nastąpi wprowadzenie 4-dniowego tygodnia pracy, ale nerwowa reakcja prof. Leszka Balcerowicz na ten pomysł (nazwał go populizmem i ekonomiczną brednią), ostudziła zapał ekipy Tuska w jego promowaniu.
Podobną ekonomiczną brednią było ogłoszenie w środku kryzysu energetycznego spowodowanego skutkami agresji Rosji na Ukrainę, pomysłu, że po wygranych wyborach, Tusk gwarantuje paliwo po cenie bardzo precyzyjnie określonej w wysokości 5,19 zł.
Krótka pamięć Tuska
Prawie natychmiast po tej deklaracji, „Internet” przypomniał, że po wygranych wyborach w 2011 roku, Tusk powiedział do ówczesnego prezesa Orlenu Jacka Krawca „teraz paliwo może być i po 7 zł”, jako ,że w kampanii wyborczej Platforma, była atakowana przez opozycję za to ,że paliwo na stacjach tej firmy kosztowało około 6 zł za litr.
Teraz na spotkaniu w Pabianicach, Tusk „kradnąc” hasło wyborcze partii Razem, zakrzyknął „mieszkanie prawem , a nie towarem” i zapowiedział kredyt na pierwsze mieszkanie dla obywateli do 45 roku życia na 0% i jeszcze dorzucił dopłatę do czynszu dla wynajmujących mieszkania w wysokości 600 zł miesięcznie.
Natychmiast zareagowało krytycznie wielu ekonomistów, a także polityków podkreślając miedzy innymi kwestię ,że przy mniej więcej stałej corocznej podaży mieszkań, wprowadzenie tego programu, grozi gwałtownym wzrostem marż deweloperskich (a więc cen mieszkań) i wysokości czynszów.
Pisano także , że program ma zadanie „dobrze zrobić” bankom (bo przecież budżet miałby zwracać koszty takiego kredytu bankom, które stanowiłby miesięcznie ok. 150 proc. wartości raty kredytu), ale także deweloperom, a nie tym , którzy akurat starają się o swoje pierwsze mieszkanie.
Poza przypomnieniem merytorycznych zastrzeżeń do każdej z tych propozycji programowych Tuska, należy także przypomnieć jak ludzie Platformy, podchodzili w przeszłości do ich realizacji.
Podsłuchani w restauracji „Sowa i przyjaciele”(a więc szczerzy), czołowi politycy Platformy, tacy jak Radosław Sikorski i Jan Vincent Rostowski, tak sobie „żartowali” w nawiązaniu do obietnic wyborczych, „dwa razy obiecać, to jak raz dotrzymać”, czy „obietnice polityczne wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą”.
Dla Tuska cena nie gra roli
Wygląda więc na to ,że nie ma takiej ceny, jaką państwo polskie, miałoby zdaniem Tuska nie zapłacić, żeby to forsowane już od kliku lat przez Platformę hasło „odsunięcia PiS od władzy” zostało jednak zrealizowane.
Przypomnijmy także , ze swoiści „guru” Tuska, tacy jak Janusz Palikot, Marek Belka, czy Bogusław Grabowski już wiele miesięcy temu, doradzali mu, że żeby wygrać wybory trzeba kłamać, a gdy wszyscy się już się zorientują, że mieli do czynienia z kłamstwem, należy przykrywać je kolejnym kłamstwem.
Po koniec grudnia właśnie wspomniany Bogusław Grabowski w wywiadzie dla dziennika „Rzeczpospolita” ,tak radził Donaldowi Tuskowi jak wygrać wybory.
Dziennikarka prowadząca z nim wywiad w kontekście jego krytycznego komentarza w sprawie waloryzacji rent i emerytur, stwierdziła, że były premier idąc po władzę „obiecuje 20% podwyżkę płac dla wszystkich pracujących w sferze budżetowej”.
Grabowski odpowiada „I bardzo dobrze, że tak mówi. Jeżeli chce zmieniać Polskę, bo uważa że PiS doprowadził nas do katastrofy, to może to zrobić, tylko obejmując władzę. Zatem jeżeli może zdobyć władzę, mówiąc A, a nie mówiąc B-nie, to powinien mówić A”.
Dziennikarka dopytuje, „a w takim razie, co zrobi, jak już obejmie władzę, powie kłamałem?”.
Grabowski odpowiada, bez żadnego zażenowania „niech sobie wymyśli, co ma powiedzieć. Od tego są różne socjotechniki”.
A więc człowiek zajmujący tak ważne stanowiska publiczne (miedzy innymi członka RPP), podpowiada Tuskowi, to samo co wcześniej mu podpowiadali, były wiceprzewodniczący Platformy Janusz Palikot i były premier Marek Belka, kłamać i oszukiwać wyborców, a to powinno przynieść sukces wyborczy.
Z ostatniej deklaracji Tuska w sprawie kredytu mieszkaniowego oprocentowanego na 0 proc., ogłoszonej w Pabianicach wynika, że wykorzystał on w pełni podpowiedzi Palikota, Belki i Grabowskiego.