![](https://kuriercodziennychicago.com/wp-content/uploads/2023/03/forum-0533095429_sm-1024x683.jpg)
BELGRADE, SERBIA - JUNE 18. 2020: Russian and Serbian flags on display during Russian Foreign Minister Sergei Lavrov's visit to the Liberators of Belgrade Memorial. Valery Sharifulin/TASS,Image: 533095429, License: Rights-managed, Restrictions: UWAGA! Zdjęcia zawierają oryginalny opis dostawcy (ITAR-TASS). Szczególnie w związku z agresją Rosji na Ukrainę mogą zawierać przekaz niezgodny z faktami. Zweryfikuj go przed publikacją, Model Release: no, Credit line: Valery Sharifulin / TASS / Forum
![](https://kuriercodziennychicago.com/wp-content/uploads/2022/05/czarnecki-ryszard-e1674519703884.jpg)
Ryszard Czarnecki
Śmieszą mnie opinie, że „Serbia zwraca się w kierunku Zachodu” odchodząc od Rosji. To całkowite niezrozumienie istoty polityki zagranicznej Belgradu w ostatnich co najmniej kilkunastu latach. Tymczasem serbskie elity w sposób bardzo świadomy i przemyślany od dawna próbują balansować między Zachodem a Wschodem, maksymalizując korzyści z obu tych kierunków. Serbska ulica jest w sporej mierze prorosyjska, a jeszcze bardziej antyzachodnia, pamiętając amerykańskie bombardowania Belgradu, których ślady w stolicy kraju są widoczne do dziś. Ci, którzy pamiętają dłużej i myślą bardziej politycznie nie mogli nie zauważyć całkowitej bezradności – albo kompletnego braku woli działania – Zachodu w czasie wojny na Bałkanach i czystek etnicznych w latach 1990-tych. Rosja historycznie bliska Serbii z racji popierania jej i innych bałkańskich nacji – choćby Bułgarii –w czasie tureckiej okupacji Bałkanów ma „fory” także z tego względu, ale przecież jest bliska Serbom również w wymiarze kulturowo-cywilizacyjno-religijnym. Chodzi o niedocenianą na Zachodzie nieformalną wspólnotę państw prawosławnych, która powoduje, że Grecja czy Cypr też życzliwiej niż szereg innych krajów patrzą na Moskwę.
![](https://kuriercodziennychicago.com/wp-content/uploads/2023/03/forum-0533095429_sm-1024x683.jpg)
Jednak Belgrad ze względów politycznych potrafi wznieść się ponad uwarunkowania historyczno-kulturowo-religijne. Jeśliby chcieć szukać sportowej metafory na jego politykę zagraniczną, to trzeba by wskazać na narciarski slalom. Ten bałkański kraj, srodze doświadczony przez historię: najpierw przez tureckie Imperium Ottomańskie, potem odzierany z kolejnych części terytorium Jugosławii, w której Serbowie byli narodem dominującym – gra na zimno. Wie, że Moskwa może jej dać „fanty” ekonomiczne, ale pozostanie Belgradu samotną wyspą na bałkańskim morzu państw, które już są w Unii Europejskiej albo do niej aspirują i wcześniej czy później wejdą, jest obarczone gigantycznym ryzykiem geopolitycznym i znacząco zmniejszyłoby pozycję Belgradu w regionie.
Zatem Serbia strategicznie wybiera Zachód, jednocześnie starając się zachować dobre relacje z Rosją.
Żeby też było jasne. Po akcesie Serbii do UE kraj ten nie będzie na pewno antyrosyjskim „frontmanem”. Wręcz przeciwnie: będzie na pewno w grupie tych państw, które będą raczej zabiegać o dialog z Moskwą, a nie o konfrontację z nią. Sądzę, że strategicznie to również może być istotna przesłanka wspierania unijnych aspiracji Serbii i niektórych innych krajów bałkańskich przez Niemcy. Berlin w ten sposób chce mieć w UE – 27 PLUS więcej krajów, dla których priorytetem nie będzie patrzenie Moskalom na ręce.