Do najsilniejszych ośrodków życia chrześcijańskiego w dawnej Armenii należała Sebasta. Dlatego też po wybuchu prześladowania Dioklecjana (+ 313) miasto to musiało złożyć szczególnie krwawe ofiary. Sam Dioklecjan był synem niewolnika w Dalmacji. Jednak dzięki wybitnym zdolnościom uzyskał wolność, w karierze wojskowej pokonywał kolejne stopnie aż został komendantem gwardii cesarskiej, a wreszcie cesarzem rzymskim. W roku 286 przybrał sobie do pomocy i do współrządów jako współcesarza Maksymiliana Herkulesa, a potem jeszcze dwóch innych – Galeriusza (305-311) i Konstancjusza Chlora. Maksymian i Galeriusz wykazywali szczególne okrucieństwo w stosunku do wyznawców Chrystusa. Ten sam kurs kontynuował na Wschodzie następca, cesarz Licyniusz (306-323).
Właśnie za jego czasów poniosło śmierć męczeńską 40 Męczenników z Sebasty. Legion rzymski, do którego należeli, nosił zaszczytny przydomek Fulminatus, czyli Błyskawica. Namiestnik cesarza nakazał legionistom tego garnizonu złożyć ofiarę kadzidła na ołtarzu rzymskiego bożka. Żołnierze chrześcijańscy w liczbie 40 stanowczo odmówili. Jeden z nich, Cyrion, tak się odezwał do namiestnika, Agrykolanusa, gdy wychwalał męstwo tego legionu i jego zasługi: „Jeśli tak mężnie, jak mówisz, walczyliśmy za cesarza ziemskiego, jakże możesz przypuszczać, że postąpimy inaczej wobec naszego najwyższego Pana, jakim jest Bóg?” Aresztowano wszystkich, zaprowadzono do Sebasty, tam w więzieniu bito ich tak, aż powybijano im zęby, a w końcu skazano ich na zamrożenie.
Bohaterscy żołnierze uczynili wówczas wspólny testament, w którym pożegnali się ze swoimi rodzinami i prosili, aby byli pochowani wszyscy razem. Tradycja chrześcijańska zachowała imiona owych 40 żołnierzy. Dnia 4 maja 320 roku zaprowadzono ich do Sebasty (dzisiaj Siwas), kazano im się rozebrać i tak nagich wystawiono na całą noc na trzaskający mróz. Zima wtedy była długa i mroźna. Męczennicy błagali Pana Boga tylko o jedno: aby wszyscy, tak jak czterdziestu ich rozpoczęło mękę, tak zdołali ją razem szczęśliwie zakończyć. Oprawcy mieli dla siebie przygotowane ciepłe miejsce. Równocześnie zachęcali skazanych, by ratowali swoje życie przez poddanie się woli cesarza. Podanie głosi, że jeden z legionistów faktycznie się załamał i złożył nakazaną ofiarę. Ale w jego miejsce poniósł męczeństwo jeden ze strażników, zachęcony koronami chwały, jakie ujrzał nad głowami męczenników. Tak więc wszyscy 40 ponieśli śmierć dla Chrystusa.
Późniejsza wersja głosi, że męczennicy ponieśli śmierć przez zanurzenie każdego w przerębli jeziora. Kiedy wynoszono martwe już ciała, matka jednego z nich, Melitona, zauważyła, że on jeszcze żyje. Wówczas żołnierze odsunęli go na bok. Jednak bohaterska matka w obawie, by nie załamał się, sama wzięła syna na ręce i rzuciła na wóz, gdzie były ciała męczenników.
Życzenie bohaterskich żołnierzy spełniono tylko częściowo. Pochowano bowiem ich ciała razem, ale niebawem rozdzielono ich relikwie i rozdano po wielu kościołach tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Męczeństwo legionistów wychwalali: św. Bazyli (+ 379), św. Grzegorz z Nyssy (+ 394), św. Efrem (+ 373), św. Gaudencjusz z Brescii (+ 410), św. Grzegorz z Tours (+ 594) i wielu innych. Miejsce ich wspólnego grobu nosi dzisiaj jeszcze turecką nazwę Kyrklar, co oznacza „Czterdzieści”.
brewiarz.pl