Wczoraj media w Polsce poinformowały, że Donald Tusk od blisko roku przebywa na wcześniejszej unijnej emeryturze, która mu przysługuje w związku pracą na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej w latach 2015-2019.
Wprawdzie urzędnicy instytucji unijnych mogą przechodzić na emeryturę, po ukończeniu 66. roku życia, ale jednocześnie unijne przepisy przewidują, że mogą oni złożyć wniosek o przejście na wcześniejszą emeryturę, nawet 6 lat przed jego osiągnięciem. Wprawdzie w jego przypadku jest ona niższa od pełnej emerytury o ok. 600 euro, ale ta którą obecnie otrzymuje wynosi ok. 4,6 tys euro miesięcznie brutto, a więc po obecnym kursie euro około 21 tys zł miesięcznie.
Zmiany Tuska
Ta informacja, nie byłaby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie to, że podczas swoich rządów w Polsce Donald Tusk i jego ekipa zdecydowali się podnieść wiek emerytalny w Polsce i to w sposób bardzo zdecydowany.
Przypomnijmy ,że w 2011 roku, ówczesny premier Tusk i koalicja PO-PSL zdecydowała się na podwyższenie wieku emerytalnego o 2 lata dla mężczyzn i 7 lat dla kobiet (odpowiednio z 65 lat do 67 lat i z 60 lat do 67 lat), a w przypadku rolników aż o12 lat dla kobiet i 7 lat dla mężczyzn (odpowiednio z 55 lat do 67 lat i z 60 lat do 67 lat).
W tej sprawie oszukano wyborców, bowiem w kampanii wyborczej na jesieni 2011 roku, czołowi politycy Platformy, zarówno urzędujący premier Tusk jak i ówczesny prezydent Komorowski, gorąco zaprzeczali, że chcą podwyższać wiek emerytalny.
Gdy tylko wygrali wybory parlamentarne w 2011 i stworzyli po raz drugi rząd koalicji PO-PSL, natychmiast rozpoczęli przygotowania do podwyższenia wieku emerytalnego, a stosowne ustawy zostały przyjęte już wiosną 2012 roku, a weszły w życie od 1 stycznia 2013 roku.
Trzeba podkreślić, że nie była to zwykła reforma jak do tej pory próbują tłumaczyć wprowadzenie tego rozwiązania, politycy Platformy i PSL-u, ale zerwanie obowiązującej wiele lat umowy społecznej.
Rządząca wówczas koalicja PO-PSL wręcz przysłowiowym „walcem”,forsowała to rozwiązanie, mimo ogromnego oporu społecznego, sprzeciwu wszystkich organizacji związkowych, ale także opinii wielu ekspertów.
Trzeba przy tym przypomnieć, że ówczesna koalicja odrzuciła wniosek o referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego złożony przez NSZZ „Solidarność”, poparty przez blisko 2 mln obywateli, podpisami zebranymi przez Związek.
Podczas debaty w tej sprawie w Sejmie, Donald Tusk zdecydował się wręcz na otwartą konfrontację z „Solidarnością”, przedstawicieli związkowców nie wpuszczono na galerię sejmową, choć pod Sejmem demonstrowało ich ponad 10 tysięcy.
Co więcej zabierając głos w tej debacie Donald Tusk użył słów „byle pętak” adresując je do przewodniczącego związku Piotra Dudy (przestawiającego wniosek o referendum w Sejmie), co związkowcy odebrali jako atak na wszystkich tych, którzy pod projektem się podpisali i byli gotowi wręcz szturmować budynki sejmowe.
Reakcja Dudy
Tylko przytomność umysłu przewodniczącego związku Piotra Dudy, który zaapelował do związkowców o zachowanie spokoju, spowodowała, że nie do szło do zamieszek i być może brutalnej akcji policji, która w dużych ilościach została zgromadzona na terenie Sejmu i była przygotowana do pacyfikacji protestujących.
Dopiero po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości rząd premier Beaty Szydło – razem z prezydentem Andrzejem Dudą – przygotowali projekt ustawy o powrocie do poprzedniego wieku emerytalnego i weszła ona w życie o 1 października 2017 roku.
Mimo tego, że eksperci straszyli, że ta zmiana doprowadzi do załamania finansów ZUS, to po 6 lat latach można z całą odpowiedzialnością za słowo stwierdzić, że nic takiego nie ma miejsca, co więcej pokrycie wypłacanych świadczeń emerytalno-rentowych sięga 87 proc. i jest najwyższe w historii.
Kim trzeba być, żeby dla Polaków przeforsować podwyższony wiek emerytalny i jednocześnie samemu przejść na wcześniejszą unijną emeryturę?
Trzeba być Donaldem Tuskiem.