Zbigniew Kuźmiuk
W poniedziałek w Parlamencie Europejskim z udziałem wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa, miała miejsce kolejna debata na temat pakietu „Fit for 55”, a dokładnie trzech rozporządzeń (z kilkunastu wszystkich) wchodzących w jego skład, rezerwy stabilizacyjnej systemu handlu emisjami (ETS), tzw. LULUCF, oraz corocznych celów redukcyjnych poszczególnych krajów członkowskich.
Okazuje się, że mimo ciągle trwających negatywnych skutków pandemii, a także trwającej już przez ponad rok wojny na Ukrainie, radykalna polityka klimatyczna forsowana przez komisarza Timmermansa nie tylko nie zostanie spowolniona, ale wręcz przeciwnie ulegnie jeszcze przyśpieszeniu.
Dalej UE ma być liderem polityki klimatycznej na świecie, choć gołym okiem widać, że poważnie osłabia ona konkurencyjność europejskiego przemysłu i rolnictwa, a w konsekwencji wiele rodzajów produkcji jest przenoszonych do krajów trzecich.
Szereg zastrzeżeń
Zabierałem głos w tej debacie i do omawianego pakietu rozporządzeń Fit for 55, zgłosiłem szereg poważnych zastrzeżeń.
Najpoważniejsze to oparcie unijnej polityki klimatycznej przede wszystkim na ideologii, a zepchnięcie argumentów merytorycznych na dalszy plan, czego najbardziej jaskrawym przykładem jest fakt, że UE odpowiada za niewiele ponad 7 proc. światowej emisji CO2 i prowadzi najbardziej restrykcyjną politykę klimatyczną, podczas gdy najwięksi światowi emitenci, cały czas zwiększają swój poziom emisji CO2 (Chiny, Indie i Rosja).
Kolejne zastrzeżenia to, nierealistyczne cele redukcyjne, brak uwzględnienia różnych punktów startowych poszczególnych krajów członkowskich w procesie zielonej transformacji, poważne ryzyko obniżenia konkurencyjności i opłacalności produkcji przemysłowej i rolnej w UE, w konsekwencji transferowanie jednej i drugiej do krajów trzecich.
Pytałem także Timermmansa, czy zauważył, że głównym beneficjentem tej unijnej zielonej polityki stały się Chiny, które są już światowym liderem produkcji paneli fotowoltaicznych, a także samochodów elektrycznych i są swoistym pasażerem na gapę.
Z jednej strony bowiem czerpią ogromne zyski z unijnej polityki klimatycznej, z drugiej tylko w 2021 roku oddały do użytku nowe moce węglowe w wysokości ponad 25 GW, czyli dokładnie tyle ile zredukował ich cały świat.
Pytałem także, czy komisarz zdaje sobie sprawę, że to właśnie chińskie sukcesy w produkcji samochodów elektrycznych, stoją za zablokowaniem rozporządzenia o eliminacji samochodów z silnikami spalinowym od 2035 roku (w 2022 roku Chińczycy ulokowali na swoim rynku blisko 2 mln samochodów elektrycznych, podczas gdy obecny na tym rynku niemiecki Volkswagen tylko 155 tys. sztuk).
Tak nawiasem dołączenie Niemiec do mniejszości blokującej wprowadzenie od 1 stycznia od 2035 roku zakazu rejestracji samochodów z silnikami spalinowymi, wywołało w PE wręcz burzę, lewa strona sali plenarnej, dostała wręcz furii (Niemcy dołączyli do Polski, Włoch Bułgarii i Czech i w ten sposób powstała mniejszość blokująca czyli przynajmniej 5 krajów zamieszkałych przez przynajmniej 35 proc. ludności UE).
Przestawiłem także poważne zastrzeżenia do tzw. rozporządzenia LULUCF, które „zaprzęga” rolnictwo i leśnictwo do ograniczenia emisji, a w przypadku leśnictwa także do pochłaniania CO2.
Stwierdziłem, że w sposób szczególny niepokoi mnie nowelizacja tego rozporządzenia, które w przyszłości wpłynie na poważne ograniczenie hodowli zwierząt i w związku z tym zauważyłem, że jest ona sprzeczna z zapewnieniem bezpieczeństwa żywnościowego Europejczykom, a to jest przecież jeden z podstawowych celów WPR.
Nowelizacja rozporządzenia jest także groźna dla gospodarki leśnej, bowiem wygórowane cele redukcyjne dla lasów, nie uwzględniają spadku potencjału pochłaniania CO2 przez lasy w związku z procesem ich starzenia, a tym samym uderzy ona w sektor drzewno-leśny UE, zatrudniający 2,6 mln pracowników, w tym 0,4 mln w Polsce.
PE za radykalną polityką klimatyczną
Jednak trzy omówione wyżej rozporządzenia z pakietu Fit for 55, zostały wczoraj przyjęte i to zdecydowaną większością przez PE, co oznacza, że nie tylko KE, ale także PE chce dalej forsować radykalną politykę klimatyczną.
Ani negatywne skutki pandemii w unijnej gospodarce, ani wojna na Ukrainie i gwałtowny wzrost cen surowców energetycznych (wprawdzie teraz nastąpił ich spadek, ale ciągle są one wyższe niż latem 2021 roku), niestety nic nie zmieniły w podejściu lewicowo-liberalnej większości w PE i komisarza Timmermansa do unijnej polityki klimatycznej.