Zbigniew Kuźmiuk
Premier Morawiecki przemawiając na konferencji poświęconej polsko-ukraińskiemu partnerstwu w budowaniu bezpieczeństwa energetycznego w przyszłości, zwrócił między innymi uwagę na działania rządu PO-PSL – i samego Tuska – pogłębiające zależność naszego kraju od rosyjskich surowców energetycznych, w szczególności ropy i gazu.
„Szczytowym osiągnięciem” jego ekipy było zaproponowanie na jesieni 2010 roku przedłużenia kontraktu gazowego z Rosją, aż do 2037 roku i dopiero zdecydowany protest ówczesnej opozycji (posłów Prawa i Sprawiedliwości), a także interwencja urzędników Komisji Europejskiej, spowodowały, że ostatecznie zdecydowano się na jej przedłużenie do 2022 roku.
Właśnie dlatego premier Morawiecki posłużył się obrazowym porównaniem byłego premiera do konia w kopalni, który przez lata swoich rządów, uparcie ciągnął Polskę w stronę pełnej zależności energetycznej od Putina.
Bliska współpraca z Rosją rządu Tuska
Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu na konferencji prasowej prezes grupy Orlen Daniel Obajtek, poinformował, że w czasie rządów Donalda Tuska, Polska zapłaciła za ropę i gaz sprowadzane z Rosji astronomiczną kwotę ok. 700 mld zł, czyli wartość ponad dwóch budżetów państwa z okresu jego rządów (wydatki budżetu państwa w 2015 roku, wyniosły ok. 330 mld zł).
A więc rząd PO-PSL przez 8 lat swojej bliskiej współpracy z Rosją zasilił „machinę wojenną” Putina, astronomiczną kwotą aż ponad 200 mld USD (średni kurs dolara w tym okresie wahał się w granicach 3 zł -3,5 zł).
Co więcej, przez 8 lat rządów PO-PSL, nie zrobiono nic, aby ograniczać import ropy i gazu z Rosji i zastępować go krok po kroku importem tych surowców z innych kierunków, chociaż już wtedy dla wszystkich było jasne, że nasz wschodni sąsiad, potrafi wykorzystywać surowce energetyczne jako „broń polityczną”.
Przypomnijmy także, że rząd Prawa i Sprawiedliwości przejął władzę w sytuacji, kiedy import ropy naftowej z Rosji wynosił aż 90 proc. naszego zapotrzebowania, natomiast importowany gaz w całości pochodził tylko i wyłącznie z tego kraju.
Ale już od późnej jesieni 2015 roku ten rząd podejmował różnego rodzaju działania, które pozwoliły na coroczną redukcje importu ropy czy gazu z Rosji i zastępowanie go sprowadzaniem tych surowców z innych krajów.
I tak, jak już wspomniałem, import ropy z Rosji w 2015 roku wynosił 90 proc. zapotrzebowania, to już w 2018 roku było to 68 proc., w 2019 roku 61 proc., w 2022 – 40 proc., a w związku z agresją Rosji na Ukrainę i wprowadzeniem unijnych sankcji, w styczniu 2023 było to tylko 10 proc., a w lutym tego roku zero procent.
Ostatni kontrakt jaki Orlen miał z rosyjska spółką Tatnieft do końca 2024 roku, mógł się zakończyć gdyby KE wprowadziła także embargo na import rosyjskiej ropy ropociągami ale w związku z faktem, że do tej pory to się nie stało, kontrakt przerwała strona rosyjska, blokując dostawy ropociągiem „Przyjaźń” (jednostronne zerwanie kontraktu przez Orlen, oznaczałoby konieczność płacenia za dostawy do końca kontraktu i nie odbieranie ropy).
Z kolei do niezależności od dostaw rosyjskiego gazu, rząd Prawa i Sprawiedliwości przygotowywał Polskę od wielu lat, stąd koncepcja budowy Gazoportu w Świnoujściu zapoczątkowana przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, dokończonego w 2016 roku, a obecnie rozbudowywanego do 8,3 mld m3, budowa Baltic Pipe z przepustowością 10 mld m3, interkonektorów gazowych w Litwą i Słowacją na odpowiednio 3 mld m3 i 4 mld m3, a także powiększanie własnego wydobycia.
W sytuacji kiedy Rosja pod koniec kwietnia poprzedniego roku na skutek dekretu Putina o konieczności płacenia za rosyjski gaz w rublach, zablokowała dostawy do Polski gazociągiem Jamał, Polska była na to przygotowana i mimo pesymistycznych wizji snutych przez opozycję, nawet zimą, magazyny gazu w naszym kraju były ciągle zapełnione w ponad 90 proc. (teraz prawie na koniec zimy jest to aż 72 proc.).
Korzystaliśmy wprawdzie jeszcze z dostaw rosyjskiego gazu z Niemiec, rewersem na gazociągu Jamał ale zablokowanie przez Rosję dostaw gazu do tego kraju, spowodowało, że obecnie nie kupujemy już z rosyjskiego gazu.
A więc przez 7 lat rządów Zjednoczonej Prawicy udało się odejść od pełnego uzależnienia od surowców rosyjskich, podczas gdy przez 8 lat rządów PO-PSL nie zrobiono w tej sprawie nic, a wręcz przeciwnie podejmowano działania aby do uzależnienie pogłębić.
Taki charakter miało przecież przesunięcie aż o 3 lata rozpoczęcie budowy gazoportu w Świnoujściu (inwestycja miała się rozpocząć w 2008 r, rozpoczęła się dopiero wiosną 2011 roku), a także rezygnacja z budowy gazociągu Baltic Pipe (była to już druga rezygnacja, pierwszy raz zrezygnował z tej inwestycji rząd Leszka Millera w 2001 roku), czy wspomniana wyżej propozycja, przedłużenia kontraktu gazowego z Rosją aż o 25 lat.