Ryszard Czarnecki
W okresie stanu wojennego – oficjalnie zniesiony 22 lipca 1983 r. – a także później stałym i znaczącym w sensie ilościowym dostarczycielem „bibuły”, czyli wydawnictw bezdebitowych, był dla mnie ksiądz Stanisław Małkowski (nasze rodziny znały się od początku XX w.: nasi dziadkowie, obaj po kądzieli, chodzili razem w Tatry). Pamiętam jedną z wizyt w mieszkaniu ks. Stanisława na Saskiej Kępie. Mówił mi o kapłanie, który stracił życie w Związku Sowieckim, wiele lat po II wojnie światowej, tylko dlatego że nie zaparł się Chrystusa. – Oddał życie, ale dał świadectwo – powiedział Staś. – Ale nie przeżył – wtrąciłem. – Ale dał świadectwo – dobitnie podkreślił ksiądz, który potem znajdzie się obok śp. ks. Jerzego Popiełuszki na liście SB kapłanów przeznaczonych „do likwidacji”.
Ta rozmowa tkwi we mnie do dzisiaj, po przeszło 40 latach. Myślę o niej, chcąc przedstawić sylwetki trzech polskich księży, którzy zostali skrytobójczo zamordowani przez komunistów, w czasie gdy Polska witała się już powoli z niepodległością, czyli w roku 1989.
Ksiądz Stefan Niedzielak
Ksiądz Stefan Niedzielak był pierwszym z nich. Ten proboszcz parafii św. Karola Boromeusza na Powązkach w Warszawie miał wtedy już 75 lat. Święcenia kapłańskie przyjął podczas okupacji niemieckiej. Był kapelanem Łódzkiego Okręgu AK. Współpracował z Delegaturą Rządu na Kraj, dzięki czemu bardzo szybko poznał raport Czerwonego Krzyża o Katyniu. Był też kurierem przewożącym zaszyfrowane dokumenty z Warszawy do ks. abp. Adama Sapiehy w Krakowie. Do Krakowa przywiózł również dowody z ekshumacji grobów w Katyniu. Brał udział w Powstaniu Warszawskim, a podczas okupacji sowieckiej przystąpił do WiN.
W latach 80. wraz z Wojciechem Ziębińskim współtworzył sanktuarium Poległym i Pomordowanym na Wschodzie w swoim kościele na Powązkach. Organizował wysyłkę książek dla Polaków żyjących na terenie ZSRS, był też kapelanem Warszawskiej Rodziny Katyńskiej. W czasie karnawału Solidarności współorganizował postawienie Krzyża Katyńskiego na Powązkach, natychmiast usuniętego przez bezpiekę. Nękano go, szykanowano, straszono telefonicznie i listownie, próbowano pobić i porwać.
Zginął – przypuszczalnie od ciosu karate – w nocy z 20 na 21 stycznia 1989 r. Jan Olszewski zasugeruje później, że była to akcja KGB! Z akt sprawy jego zabójstwa zniknęły materiały i ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni…
Ksiądz Stanisław Suchowolec
Zaledwie dziewięć dni po ks. Niedzielaku zginął kolejny polski kapłan – ks. Stanisław Suchowolec. Ten kapelan białostockiej Solidarności został zamordowany w swoim rodzinnym mieście, gdy miał zaledwie 31 lat. Po ukończeniu III LO w Białymstoku poszedł do seminarium, a po święceniach został wikariuszem w rodzinnej wsi ks. Jerzego Popiełuszki. Był z nim zaprzyjaźniony do tego stopnia, że kapelan warszawskiej Solidarności, gdy ostatni raz widział się z matką, powiedział do niej: „Mamo, nie martw się, bo gdyby, nie daj Boże, coś mi się stało, to przecież Staszek mnie zastąpi”.
Po zamordowaniu ks. Popiełuszki ks. Suchowolec stworzył izbę pamięci ku jego czci, a na cmentarzu wybudował jego symboliczny grób. Opiekował się także jego rodzicami. Z jego inicjatywy przed kościołem w Suchowoli postawiono drewniany krzyż z informacją, że ks. Popiełuszkę zabili funkcjonariusze SB. Bezpieka systematycznie rozpracowywała go – sprawie nadano kryptonim Suchowola. Otrzymywał anonimy, groźby, że zginie jak ks. Popiełuszko. Po trzech latach z Suchowoli przeniesiono go do Białegostoku do parafii na osiedlu Dojlidy. Systematycznie odprawiał tam msze św. za ojczyznę. Został też kapelanem podziemnej Solidarności i kapelanem KPN.
Komuniści parokrotnie organizowali zamachy na jego życie. Jeszcze gdy był w parafii w Suchowoli, „nieznani sprawcy” rozregulowali układ kierowniczy fiata 126p, którym ks. Stanisław jechał do Lublina. W Białymstoku najpierw poluzowano cztery śruby w tylnym kole jego auta, a po kilku miesiącach „nieznany sprawca” rzucił kamieniem w samochód, którym jechał kapłan. Systematycznie nękano go pogróżkami. Jego przyjaciele napisali do prof. Ewy Łętowskiej, ówczesnej rzecznik praw obywatelskich, list, informując o nękaniu księdza i prosząc o interwencję. RPO jednak na to nie zareagowała.
W związku z tym 10 działaczy Solidarności i KPN ustaliło dyżury w jego mieszkaniu i chroniło księdza. Nie byli go jednak w stanie uchronić: 30 stycznia zwłoki księdza znaleziono w jego mieszkaniu na plebanii. Oficjalna wersja: pożar niesprawnego grzejnika. Na pogrzebie obecni byli matka ks. Jerzego Marianna Popiełuszko, dwóch biskupów i 160 księży katolickich, w tym m.in. ks. Sylwester Zych.
W wolnej Polsce przeprowadzono nowe śledztwo, które podważyło wyniki tego z czasów komuny. Stwierdzono, że doszło do umyślnego podpalenia mieszkania. Gosposia księdza zeznała, że krótko przed morderstwem widziała nieznanych dwóch mężczyzn i kobietę…
Ksiądz Sylwester Zych
Niespełna pół roku po śmierci ks. Niedzielaka i ks. Suchowolca ginie kolejny kapłan związany z ruchem niepodległościowym – Sylwester Zych. Miał wtedy 39 lat. W drugiej połowie lat 70. zainicjował akcję wieszania krzyży w szkołach i przedszkolach w Tłuszczu pod Warszawą.
Publicznie krytykował wprowadzenie stanu wojennego. Po zabójstwie sierż. MO Zdzisława Karosa na plebanii kościoła św. Anny w Grodzisku Mazowieckim znaleziono pistolet wcześniej odebrany zabitemu milicjantowi. Oskarżony o przynależność do organizacji zbrojnej ksiądz został skazany na cztery lata więzienia, ale wyrok ten Sąd Najwyższy podwyższył do sześciu lat. Przetrzymywano go w ciężkich warunkach, wielokrotnie grożono mu śmiercią po wyjściu na wolność. W więzieniu na warszawskim Mokotowie siedział w jednej celi z Leszkiem Moczulskim.
Opuścił więzienie po czterech latach w bardzo ciężkim stanie zdrowia. Od tego czasu otrzymywał anonimy z groźbami śmierci oraz telefony z wyzwiskami. Kilkakrotnie pobili go „nieznani sprawcy”. Został kapelanem warszawskiego oddziału Konfederacji Polski Niepodległej, ale też kurierem tej partii. W lutym 1989 r. odprawił mszę św. przed III Kongresem KPN, a miesiąc później napadło go trzech mężczyzn, którzy usiłowali wlać mu do gardła wódkę. Napastników spłoszył przejeżdżający samochód.
W nocy 11 lipca 1989 r. zwłoki księdza znaleziono przy dworcu PKS w Krynicy Morskiej, ksiądz był ubrany inaczej niż przed zaginięciem. W czasie autopsji stwierdzono na jego ciele liczne obrażenia, w tym pręgi z tyłu głowy, prawdopodobnie spowodowane uderzeniami pałki. Po dwóch miesiącach od śmierci kapłana prokuratura zwróciła się do MSW o teczkę założoną przez SB księdzu w 1974 r. Trzy dni potem MSW powołało komisję do zniszczenia tej teczki z materiałami z inwigilacji, a po jej zniszczeniu przekazano prokuraturze, że ks. Zych nigdy nie był śledzony przez SB!
Ksiądz Sylwester Zych ma poświęconą mu specjalną tablicę na gmachu więzienia w Braniewie, gdzie był więziony. Spoczywa na cmentarzu w Kobyłce koło Wołomina. Po jego śmierci Robert Kaczmarek nakręcił 1998 r. dokument „Zwłoki nieznane”.
Gdy dziś usiłuje się zabić pamięć o polskim papieżu, pamiętajmy o tych polskich kapłanach, których zabito u progu niepodległości.