
BRICS Leaders group photo (left to right) Brazil President Michel Temer, India President Narendra Modi, China President Xi Jinping, Russian President Vladimir Putin and South African President Jacob Zuma. Picture byline: Jacoline Schoonees 4 September 2016

Ryszard Czarnecki
Chiny podpisały z Białorusią bardzo dużą ilość umów. Nieproporcjonalnie dużo, jak na relatywnie nie za duży kraj, jakim jest państwo ze stolicą w Mińsku. Można powiedzieć, że z jednej strony Łukaszenko chce pokazać swoim rodakom, że ma świetne relacje z drugim mocarstwem gospodarczym świata. Z drugiej, wydaje się, że na realizacji umów chińsko-białoruskich może skorzystać trzeci kraj. Jaki? Pozostawiam to do domyślności Czytelników.
Nie chciałbym porywać się na kontrowersyjne porównania, ale jako historyk stwierdzam, że w 1943 roku będąca w trudnej sytuacji wojennej Wielka Brytania podpisała porozumienie z USA, które przewidywało udzielenie przez Waszyngton znaczącej pomocy wojskowej. Jednak nie za darmo. Jednym z warunków było przejecie niemałej części rezerw angielskiego złota, ale także upłynnienie aktywów Londynu, które były w amerykańskich bankach. Była to sprzedaż przede wszystkim korzystna dla kupującego, a nie sprzedającego…

Czy tak będzie również teraz w relacjach między Pekinem a Moskwą? ChRL ma, jak się wydaje, czas największej gospodarczej prosperity za sobą. Tym bardziej musi być zainteresowana potężnymi rezerwami złota, którymi dysponuje Rosja. Z kolei Federacja Rosyjska jest „na musiku”, jeżeli chodzi o transfer technologii z Chin, bo embargo Zachodu pozbawiło ją importu z tego kierunku. Problemem Kremla nie jest brak finansów na prowadzenie wojny – tylko brak najnowszych technologii potrzebnych do skutecznego (!) prowadzenia tejże.
Chinom słabnąca Rosja bardzo pasuje. Pekin łaknie poszerzenia terytorium i pokazania swojej potęgi. W jakim kierunku może je poszerzyć? O Tajwan? Amerykanie jednoznacznie przestrzegają, że będzie to groziło wojną amerykańsko-chińską, a więc kosztownym, choć tylko regionalnym, starciem dwóch największych mocarstw. Czy zatem Chiny nie zwrócą się, gdy chodzi o podbój terytorium w zupełnie innym kierunku? Przecież obszar Mandżurii należał do Chin XIX wieku! Właśnie w ostatnim czasie specjalna komisja kodyfikacyjna języka chińskiego oficjalnie postanowiła o przywróceniu do używania na co dzień w ChRL chińskiej nazwy Władywostoku czy Sachalina !
Pytanie retoryczne. Czy łatwiej jest podbić, broniony przez Amerykanów, ale też pośrednio przez Japonię , Koreę Południową i Filipiny – Tajwan, czy wykorzystując słabnącą politycznie, gospodarczo i militarnie Rosję pokusić się o… powrót terytoriów zajmowanych jeszcze przed stu sześćdziesięciu paroma laty przez Chiny. Brzmi jak film political-fiction? Ja bym tego jednak nie wykluczał, choć nie musi to być najbardziej prawdopodobny scenariusz…