Zbigniew Kuźmiuk
Od dawna było wiadomo, że Donald Tusk mimo tego, że przez 7 lat pełnił funkcję premiera i przez kolejne 5 lat funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej to nie specjalnie zna się na gospodarce i zachodzących w niej procesach.
Tusk ekonomicznym ignorantem
Od momentu kiedy jednak wrócił do polskiej polityki latem 2021 roku i często publicznie zabiera głos jako lider największej partii opozycyjnej, coraz wyraźniej widać, że jest po prostu ekonomicznym ignorantem.
Przestawione przez niego w ciągu ostatnich kilku tygodni propozycje, miedzy innymi 4-dniowego tygodnia pracy, oprocentowanego na 0 proc. hipotecznego kredytu mieszkaniowego, czy benzyny po 5,19 zł, tylko to potwierdzają.
Ale Tusk w ostatnich dniach idzie dalej, na posiedzeniu klubu Platformy w Toruniu stwierdził: „Skończy się PiS, skończy się drożyzna” i dalej: „jesteśmy w stanie przygotować mądre rządy, bo tak naprawdę mądre rządy i przyzwoici ludzie u władzy równa się też niskie ceny”.
Ta wypowiedź Tuska świadczy nie tylko o kompletnej ekonomicznej ignorancji, ale także wpisuje się wprost w „ruską” narrację, bowiem Rosja przygotowując się do inwazji na Ukrainę, na wiele miesięcy przed nią, świadomie destabilizowała rynki surowców energetycznych, ale także surowców rolnych w całej Europie i na świecie, chcąc wywołać niezadowolenie, a w konsekwencji niepokoje społeczne.
Przed inwazją na Ukrainę, być może trudno się było zorientować w takich działaniach Rosji ale teraz po ponad roku wojny, pomijanie wpływu tych działań Rosji na inflację w Europie, a szczególnie w tzw. państwach frontowych jest ewidentnym wpisywaniem się we wspomnianą „ruską” narrację.
Wpisywanie się w rosyjska narrację
W tej sytuacji kolejne akcje polityków Platformy i samego Donalda Tuska o panującej w Polsce drożyźnie, bez rzetelnego przedstawienia Polakom jej przyczyn, jest wpisywaniem się wprost w ruską narrację.
To właśnie rosyjska propaganda, próbuje przekonywać Europejczyków, że wszystkie uciążliwości ich obecnego życia, wynikają z wojny na Ukrainie i w związku z tym natychmiast trzeba ją zakończyć (oczywiście na rosyjskich warunkach).
Tego rodzaju akcje są prowadzone przez „rosyjskie aktywa” we wszystkich europejskich krajach, stąd np. demonstracje w wielu miastach niemieckich o konieczności jak najszybszego zakończenia wojny i zablokowania dozbrajania Ukrainy.
Tusk oczywiści ma świadomość, że w ten sposób wpisuje się w rosyjską narrację. ale jak widać, nie cofnie się przed niczym, aby atakować rząd Zjednoczonej Prawicy, zresztą często operując nieprawdziwymi danymi.
Inflacja a euro
Podwyższony poziom inflacji w Polsce, powoduje także, że ze strony opozycji w szczególności Platformy, coraz częściej słychać, że gdyby Polska była w strefie euro, inflacja byłaby niższa i przy tej okazji prezentowane są wskaźniki inflacji we Francji, czy Hiszpanii (rzeczywiście wyraźnie niższe niż w Polsce.
Autorzy tego rodzaju podpowiedzi, jednak nie pokazują wskaźników inflacji w krajach będących w strefie euro, a jednocześnie będących państwami frontowymi takimi jak: Litwa, Łotwa, Estonia czy Słowacja.
Inflacja w państwach nadbałtyckich ciągle przekracza 20 proc. (a w szczytowym okresie sięgała nawet 25 proc.), natomiast na Słowacji w marcu wyniosła 15,4 proc., a więc była na podobnym poziomie jak w Polsce, także przecież kraju frontowym.
Co więcej. o ile Polska prowadząc własną politykę monetarną przy pomocy odpowiednich, chroniących gospodarkę, podwyżek stóp procentowych, może na nią wpływać, wspomniane kraje nic w tej sprawie zrobić nie mogą, bo przecież EBC prowadzi politykę monetarną z uwzględnieniem interesów dużych unijnych gospodarek (niemieckiej, francuskiej), a nie tych będących na obrzeżach UE.
A więc, nie tylko kompletna ekonomiczna ignorancja Tuska i czołowych polityków Platformy, ale także niestety propagowanie „ruskiej” narracji w tym zakresie. Smutne to, bo robi to wieloletni polski premier i szef rady Europejskiej przez 2 kadencje, a od ludzi piastujących tak wysokie stanowiska, wymaga się nie tylko przygotowania merytorycznego ale także licującej z nimi postawy.