Zbigniew Kuźmiuk
Na portalu wPolityce.pl ukazał się sondaż, w którym respondenci mieli odpowiedzieć na pytanie „Czy Donald Tusk jest politykiem,który z zasady mówi prawdę?” i jego wyniki nie zaskakują.
Większość badanych, dokładnie 55 proc. uważa, że prawdy nie mówi, przy czym aż 39 proc. twierdzi, że zdecydowanie nie, natomiast 16 proc., że raczej nie, z kolei 27 proc. uważa, że jednak tak, przy czym zaledwie 10 proc., że zdecydowanie tak i 17 proc., że raczej tak, a 18 proc. badanych, udzieliło odpowiedzi, że trudno powiedzieć.
To miażdżące dla Tuska wyniki sondażu, zwłaszcza ,że przewodniczący Platformy intensywnie objeżdża różne regiony naszego kraju, spotyka się z wyborcami i co i rusz coś obiecuje.
Furia ekspertów PO
W ciągu ostatnich kilku tygodni padło ze strony Tuska kilka takich deklaracji wyborczych, że znajdujący się na zapleczu Platformy eksperci, wręcz wpadali w furię, dając publicznie temu wyraz.
Tak było między innymi w przypadku propozycji 4-dniowego tygodnia pracy, hipotecznego kredytu mieszkaniowego na 0 proc., tzw. babciowego w kwocie 1,5 tys zł miesięcznie,czy benzyny po 5,19 zł, tuż po powrocie do władzy.
A przecież jednocześnie Tusk zapewnia, że żaden z programów społecznych wprowadzonych przez rząd Zjednoczonej Prawicy, nie zostanie wycofany, co oznaczałoby w praktyce konieczność znacznego powiększenia deficytu budżetowego.
Rzeczywiście przeinaczenia, półprawdy i coraz częściej ordynarne kłamstwa, to zawartość publicznych wystąpień Donalda Tuska, przy okazji próbuje on przedstawiać swoje decyzje z okresu kiedy był premierem, a później przewodniczącym Rady Europejskiej, jako podejmowanie tylko i wyłącznie w polskim interesie, choć niestety teraz już dokładnie wiemy,że było zupełnie inaczej.
Ba, Tusk zaczyna sobie przypisywać nawet udział w strategicznych decyzjach dotyczących uniezależnienia Polski od rosyjskich surowców energetycznych, mimo tego, że w przestrzeni publicznej jest aż nadto różnego rodzaju informacji, że było dokładnie odwrotnie.
Właśnie podczas wystąpienia pod koniec marca na spotkaniu z wyborcami w Sosnowcu, Tusk dosyć niespodziewanie wypalił „tak się składa, że to ja byłem pierwszym w Polsce, który Norwegom zaproponował pracę nad Baltic Pipe”.
To nie tylko kłamstwo ale i wręcz niesłychana bezczelność, bowiem to właśnie rząd Donalda Tuska, zablokował już w 2008 roku prace nad Baltic Pipe, które powtórnie rozpoczął rząd Jarosława Kaczyńskiego w latach 2006-2007, po ich poprzednim zerwaniu przez rząd Leszka Millera.
Sytuacja wręcz nie do uwierzenia, że człowiek, który przez lata prowadził politykę proniemiecką, a w konsekwencji prorosyjską, teraz próbuje przypisywać sobie udział w decyzji, która w oczywisty sposób, oznaczała odwrót od rosyjskich surowców energetycznych w tym przypadku gazu ziemnego.
Z kolei na początku kwietnia na posiedzeniu klubu Platformy w Toruniu, Tusk stwierdził „Skończy się PiS, skończy się drożyzna” i dalej „jesteśmy w stanie przygotować mądre rządy, bo tak naprawdę mądre rządy i przyzwoici ludzie u władzy, równa się też niskie ceny”.
Ta wypowiedź świadczy nie tylko o jego kompletnej ekonomicznej ignorancji, ale także wpisuje się wprost w „ruską” narrację, bowiem Rosja przygotowując się do inwazji na Ukrainę, na wiele miesięcy przed nią, świadomie destabilizowała rynki surowców energetycznych, ale także surowców rolnych w całej Europie i na świecie, chcąc wywołać niezadowolenie, a w konsekwencji niepokoje społeczne.
Narracja Kremla
Przed inwazją na Ukrainę, być może trudno się było zorientować w takich działaniach Rosji, ale teraz po ponad roku wojny, pomijanie wpływu tych działań Rosji na inflację w Europie, a szczególnie w tzw. państwach frontowych jest ewidentnym wpisywaniem się we wspomnianą „ruską” narrację.
W tej sytuacji kolejne akcje samego Donalda Tuska ale i wielu innych czołowych polityków Platformy o panującej w Polsce drożyźnie, bez rzetelnego przedstawienia Polakom jej przyczyn, jest wprost wpisywaniem się „w ruską” narrację.
Ze wspomnianego wyżej badania wynika, że większość Polaków już dawno się zorientowała, że Tusk regularnie mija się z prawdą, więc nawet te jego hojne obietnice wyborcze, nie powodują wzrostu notowań Platformy.
Jeżeli dołożymy do tego najwyższy wśród czołowych polityków poziom nieufności do Tuska (aż 58 proc. Polaków mu nie ufa), to rzeczywiście Platforma ma coraz większy kłopot ze swoim liderem.