Zbigniew Kuźmiuk
Tuż przed Świętami Wielkiej Nocy, Platforma zleciła rozwieszenie billboardów w całym kraju „PiS=Drożyzna”, co zdaniem tej partii miało ostatecznie przekonać większość Polaków, że podwyższoną inflacje w naszym kraju miał spowodować rząd Zjednoczonej Prawicy.
Kto winien inflacji?
Rzeczywiście w Polsce mamy do czynienia z podwyższoną inflacją, tyle tylko, że jest ona spowodowana aż w 2/3 czynnikami zewnętrznymi ,głównie gwałtowną zwyżką cen surowców energetycznych i rolnych, co zostało jeszcze wzmocnione wojną za naszą wschodnią granicą.
O tym ,że o podwyższonej inflacji decydują przede wszystkim czynniki zewnętrzne, świadczy fakt ,że ma ona miejsce we wszystkich krajach europejskich, co więcej im kraj jest położony bliżej toczącej się na Ukrainie wojny, tym inflacja jest wyższa.
Tak jest w Polsce, w Czechach, na Węgrzech, w Rumunii i Bułgarii, które posługują się własnymi walutami, tak jest także na Litwie, Łotwie, w Estonii, czy na Słowacji, gdzie inflacja jest nawet wyższa niż w Polsce, mimo tego ,że kraje te są w strefie euro (wg zwolenników wejścia Polski do strefy do strefy euro, gdybyśmy posługiwali się tą walutą, inflacja w naszym kraju, byłaby wyraźnie niższa, niż jest obecnie).
Zresztą opozycja, a głównie politycy Platformy narracją o drożyźnie, atakują rząd Zjednoczonej Prawicy od wielu miesięcy, uznając, że w ten sposób wmówią Polakom, że jak oni wróciliby do władzy, ceny natychmiast spadną.
Niedorzeczne deklaracje Tuska
Tą ekonomiczną niedorzeczność, ma potwierdzać deklaracja powtarzana przez Tuska na wielu spotkaniach z wyborcami, że za jego rządów benzyna będzie po 5,19 zł (precyzyjnie po takiej cenie, ma być sprzedawana na stacjach benzynowych).
Oczywiście tego rodzaju deklaracja, potwierdza tylko, że żeby zdobyć władzę Tusk jest gotowy ogłosić każdą wyborczą obietnicę, tyle tylko, że tego rodzaju zobowiązanie, naraża go wśród rozumnych ludzi, zwyczajnie na śmieszność.
Tak się złożyło, że w czasie kiedy Platforma wykupiła wspomniane wyżej billboardy, dwóch czeskich dziennikarzy z „Seznam Zpravy”, dokonało porównania cen 27 produktów zakupionych w sklepach tej samej sieci (w tym przypadku Lidla) w pięciu krajach: Polsce, Czechach, Słowacji, Niemczech i Austrii).
Tymi produktami były: chleb pszenny, bagietka pszenna, ser mozzarella, ser gouda, masło, mleko, jogurt, szynka wieprzowa, pierś z kurczaka, paluszki rybne, jajka, cytryny, jabłka, pomidory, ziemniaki, sałatka ogórkowa, kawa, nutella, ryż, makaron do spaghetti, mąka, piwo, sok jabłkowy, tabletki do zmywarki i papier toaletowy.
W Polsce taniej
Okazało się, że taki pakiet 27 produktów był najdroższy na Słowacji, po przeliczeniu na złote kosztował 303,38 zł, później w Czechach, gdzie kosztował 282,15 zł, następnie w Niemczech, gdzie kosztował 263,34 zł, później w Austrii, gdzie kosztował 263,30 zł, natomiast najtańszy był w Polsce, gdzie kosztował tylko 220,47 zł.
To właśnie dlatego przy dużych sieciowych sklepach przy granicy z Czechami, Słowacją, Litwą, czy Niemcami, większość samochodów na parkingach, stanowią pojazdy z tych właśnie krajów, a ich właściciele przyjeżdżają do polski na zakupy dosłownie „wszystkiego”.
Ba Czesi organizują nawet wyjazdy autokarowe do Polski na zakupy i reklamują te wycieczki w mediach, podkreślając że nawet po poniesieniu kosztu opłaty za taki wyjazd, oszczędności na zakupach są znacznie wyższe.
PO kulą w płot
Oczywiście siła nabywcza wynagrodzeń w takich krajach jak Niemcy i Austria jest znacznie wyższa niż w Polsce, ale już porównanie kosztów zakupów w Polsce i w takich krajach jak Czechy czy Słowacja, jest jak najbardziej uprawnione, bowiem w tym przypadku siła nabywcza wynagrodzeń jest podobna.
Co więcej jeżeli weźmiemy pod uwagę, ponad 100 proc. wzrost płacy minimalnej, blisko 80 proc. wzrost płacy średniej, czy ponad 100 proc. wzrost najniższego świadczenia emerytalnego od 2015 roku w Polsce, to jest oczywistym ,że nawet uwzględniając skumulowaną inflację w tym okresie, można w Polsce za nie nabyć znacznie więcej dóbr i usług, niż za rządów PO-PSL (w przypadku wielu produktów blisko 2 razy więcej).
Po raz kolejny więc tą akcją propagandową Platforma strzela kulą w płot, niestety posiłkuje się przy tym „ruską” narracją.