Marian Piłka
Historyk, publicysta, ekspert Instytutu Ordo Caritatis, członek Prawicy Rzeczypospolitej. Poseł na Sejm I, III, IV i V kadencji. Radny Sejmiku województwa mazowieckiego V kadencji. Od połowy lat 70. angażował się w działalność opozycyjną. W latach 1977–1978 działał w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W latach 80. uczestniczył w działalności Ruchu Młodej Polski. W czasie stanu wojennego internowany przez okres około roku. 19 kwietnia 2007 zadeklarował odejście z Prawa i Sprawiedliwości, a dzień później przystąpił do nowo tworzonej Prawicy Rzeczypospolitej.
Niewątpliwie mamy w Polsce do czynienia z głębokim kryzysem polskiego katolicyzmu. To zagrożenie dla naszej wiary, ale także zagrożenie dla naszej tożsamości, spójności społecznej i naszej przyszłości.
Nasz naród ukształtował się dzięki przyjęciu chrztu przez Mieszka I. To struktury kościelne stały się kręgosłupem kształtującego się państwa i narodu polskiego. Zasady katolickie ukształtowały naszą kulturę i pozwoliły przetrwać najtrudniejsze wyzwania i zagrożenia, zwłaszcza w okresie braku własnego państwa. Otóż w przeszłości mieliśmy do czynienia z poważnymi kryzysami naszej tożsamości. Takim kryzysem była Reformacja, Oświecenie, pozytywizm, czy mała stabilizacja za Gomułki. Na szczęście znalazły się w naszym narodzie siły zdolne im się przeciwstawić i odbudować katolicka tożsamość naszego narodu. Za każdym razem mieliśmy do czynienia z inną strategią obrony wiary dostosowanej do charakteru i czasu wyzwania. Dziś jesteśmy na początku kolejnego kryzysu, chyba najpoważniejszego w naszej historii. Jest to kryzys laicyzacji i sekularyzacji naszej indywidualnej i zbiorowej tożsamości. Dzięki nowoczesnym technikom informatycznym kształtuje on tożsamość naszych dzieci i młodzieży już od wczesnych lat. Kiedyś „twierdzą był nam każdy próg’. Rodzina dziś przestała być barierą i ochroną młodego pokolenia przed zagrożeniem inwazji obcych zasad, norm i światopoglądu. I choć opór jest wyraźny, to w sytuacji kryzysu Kościoła instytucjonalnego, zarówno na poziomie episkopatu, duchowieństwa, jaki Stolicy Apostolskiej, nie znajduje on wystarczającego wsparcia. W przeciwieństwie do poprzednich wyzwań, nie widać też żadnej zdecydowanej strategii obrony zasad cywilizacji chrześcijańskiej i zasad wiary w naszym indywidualnym i publicznym życiu. Inicjatywy obrony naszej wiary i cywilizacji chrześcijańskiej mają raczej charakter oddolny, spontaniczny, rzadko kiedy bardziej zorganizowany.
Ekspansja liberalizmu
Dziś istotą kryzysu polskości i cywilizacji chrześcijańskiej jest ekspansja liberalizmu, fałszywej filozofii człowieka i opartej na jej zasadach praktyki życiowej obdartej z transcendencji i wymiaru wspólnotowego. Istotą bowiem liberalizmu jest indywidualistyczna filozofia człowieka , sprowadzającą człowieka tylko do wymiaru doczesnego i uważającą wolność za istotę człowieczeństwa. Ta redukcjonistyczna filozofia zakłada że człowiek rodzi się „wolny”. Otóż nic bardziej fałszywego. W przeciwieństwie do wielu gatunków, które wkrótce po urodzeniu się usamodzielniają, człowiek rodzi się jako istota głęboko i długotrwale uzależniona od swych rodziców i swego środowiska. Dla nowonarodzonego dziecka, liberalnie pojmowana wolność, oznaczałaby śmierć. Człowiek jest uzależniony w swoim przeżyciu od innych. Jak też od innych przejmuje ludzkie doświadczenie duchowe, bez którego byłby sprowadzony do stanu zwierzęcego. Ponadto człowiek rodzi się kobietą lub mężczyzną i w swej konstrukcji bytowej jest skazany w realizacji swojego człowieczeństwa nie tylko na środowisko społeczne, czy rodzinę, ale przede wszystkim na wzajemne relacje kobieta-mężczyzna, dzięki której tworzy rodzinę i wydaje potomstwo. Rodzicielstwo jest najbardziej fundamentalną formą realizacji własnego człowieczeństwa. Ta bytowa konstrukcji osoby ludzkiej zadaje kłam filozofii indywidualistycznej. Człowiek nie jest tylko indywiduum, ale jest osobą tzn. jego natura i rozwój maja charakter głęboko społeczny i transcendentny. Natomiast indywidualizm nie tylko odziera człowieka z jego społecznej natury, ale także odrzuca wymiar transcendentny dzięki, któremu jest w stanie tworzyć kulturę wykraczającą poza materialny wymiar egzystencji. To ukryty antykulturowy wymiar filozofii indywidualistycznej. W sensie intelektualnym indywidualizm jest filozofią życiową redukującą aktywność człowieka do skrajnego egoizmu, którego upowszechnienie destruuje życie społeczne zarówno na poziomie rodziny, jak i na poziomie narodu. Egoizm nie jest fundamentem na którym można budować życie społeczne i cywilizację godną wymiaru ludzkiego. Dlatego w każdej społeczności, by przetrwać, był on redukowany do wymiaru niezagrażającego spójności społecznej i był społecznie napiętnowany. Fałszywe odczytanie własnej konstrukcji bytowej i egzystencjalnej jest podstawą każdego kryzysu. W tym sensie dominacja liberalizmu w przestrzeni publicznej jest miarą kryzysu współczesnego człowieka i współczesnych narodów.
Indywidualizm i w konsekwencji liberalizm jako nurt kulturowy i polityczny mógł się ukształtować tylko jako pasożyt na cywilizacjach uznających wymiar społeczny ludzkiej egzystencji. Ale wraz z sekularyzacją kultury i laicyzacją postaw społecznych zaczął nabierać kulturowego i politycznego znaczenia. Stał się bowiem rzecznikiem „wyzwolenia” z opresywnych struktur społecznych, których opresyjność miała rzeczywisty, czy też często wyimaginowany charakter. Dlatego stał się rzecznikiem walki z religią i Kościołem, walki z systemem monarchicznym, rzecznikiem walki z różnorakimi formami zniewolenia i opresji. Dzięki temu, że część struktur społecznych rzeczywiście była opresyjna, uzyskał legitymację społeczną i polityczny wpływ. Jednak w miarę upływu czasu, coraz wyraźniej ujawniał się jego charakter kontrkulturowy i nieludzki. Ta ideologia stała u podstaw wszelkich rewolucji, których zbrodnie były znacznie cięższe i poważniejsze niż opresje zwalczanych reżymów. Swoje cele, zgodnie z założeniami filozoficznymi nie ograniczały się tylko do zmian struktur politycznych i „wyzwolenia” spod opresji politycznej, ale zmierzały do rozbicia wszelkich zasad moralnych i struktur społecznych niezbędnych do zdrowego rozwoju społecznego. Przede wszystkim uderzono w Kościół , głoszone przez zeń zasady moralne, rodzinę i we wspólnotę narodową. Otóż uznano te wspólnoty, konieczne do rozwoju i samorealizacji człowieka za instytucje opresyjne i jako takie stały się one celem działań destrukcyjnych. Dezawuowanie, a nawet prześladowanie religii, destrukcja patriotyzmu i wspólnoty narodowej, a nade wszystko uderzono w rodzinę. Rodzina ze wspólnoty miłości i wychowania stała się w liberalnej narracji, wrogiem indywidualnej „wolności”. Dlatego zakwestionowano jej nierozerwalny charakter, konieczny do wychowania dzieci, upowszechniano aborcję , demoralizacje seksualną, propaguje się bezdzietność i wszelkiego rodzaju dewiacje seksualne. Dziś głosi się nawet „wyzwolenie” z natury kobiety czy mężczyzny. Rodzina stała się wrogiem numer jeden w zwalczaniu tradycyjnego społeczeństwa i cywilizacji chrześcijańskiej. Nie znaczy że nie ma ataków na innych frontach wojny cywilizacyjnej, ale atak na rodzinę jest najsilniejszy bo od jej przetrwania zależy charakter tożsamości i więzi społecznych w następnych pokoleniach. Dlatego też obrona tradycyjnej rodziny jest dziś najważniejszym frontem o ocalenia i naszego narodu i cywilizacji chrześcijańskiej, która określa nasza kulturową tożsamość. To kim jesteśmy jako Polacy zależy od przetrwania zarówno rodziny , wiary jak i wspólnoty narodowej zorganizowanej w suwerenne państwo. To walka o ochronę prawną życia dzieci nienarodzonych, obronę rodziny przed patologia rozwodową, ochronę młodego pokolenia przed demoralizacją poprzez przeciwstawienie się edukacji „antydyskryminacyjnej, walka o zakaz działalności ośrodków szerzących dewiację, a także o prawa rodziców do wychowania własnych dzieci zgodnie z wyznawanymi wartościami, to dziś najszerszy front walki o zachowanie normalnego społeczeństwa i cywilizacji chrześcijańskiej stanowiącej dla niego ideowe i moralne oparcie.
Patologia rozwodowa
Jednym z najważniejszych „bitew” tej walki cywilizacyjnej są też działania mające na celu przeciwdziałanie rozpadowi rodzin. Patologia rozwodowa jest dziś szeroko rozpowszechniona. Rozpada się co trzecie małżeństwo. Otóż wprowadzenie rozwodów było niewątpliwie jednym z pierwszych zwycięstw liberalizmu w walce z rodziną. Otóż rodzina jest głównym przekaźnikiem wartości. Zaś jej rozbicie powoduje podmycie tej jej funkcji. Dlatego lewica wszędzie dążyła do maksymalnego ułatwienia likwidacji małżeństw i legalizacji powtórnych małżeństw, czyli wielożeństwa sukcesywnego. Otóż spójność rodziny ma fundamentalne znaczenie dla rozwoju duchowego, emocjonalnego, a nawet biologicznego dzieci. Nierozerwalność małżeństwa w naszej cywilizacji wynika przede wszystkim z troski o wychowanie dzieci, których proces dojrzewania do samodzielności trawa co najmniej dwie dekady. W tym czasie dzieci mają prawo do stabilnej rodziny i do miłości swoich rodziców. W przeciwnym razie mamy do czynienia z wykrzywieniem ich rozwoju, z narażeniem na różnorakie patologie, na pozbawienie ich pewności siebie i emocjonalne okaleczenie. Jest to wpływ bardzo głęboki, destrukcyjny i długotrwały. O wpływie destrukcji rodziny na rozwój umysłowy pisze w swojej słynnej książce o upadku amerykańskich uniwersytetów Alain Bloom w pracy „Umysł zamknięty”. Rozwód jest okaleczeniem dzieci, jest to wielka krzywda jak im wyrządzają rodzice. A prawo zamiast umacniać rodzinę, ułatwia szybki jej rozpad. Ideologia liberalna stawiając „wolność” przed obowiązkami, także obowiązkami wobec własnych dzieci nie jest żadnym „wyzwoleniem” z małżeńskiej ‘opresji”, ale jest działaniem nieludzkim bo krzywdzącym własne dzieci. Dorosłość oznacza przede wszystkim odpowiedzialność za podejmowane zobowiązania, w tym zobowiązania wobec własnych dzieci. W tej sytuacji obowiązki i powinności zawsze maja pierwszeństwo przed „prawami”, które nie mogą przecież uderzać w dobro innych, w tym wypadku w dobro własnych dzieci. Współczesna „kultura” liberalna zamyka oczy na tą wielka krzywdę jakiej doznają dzieci z rozbitych rodzin, tak jak zamyka oczy na zbrodnie prenatalnego dzieciobójstwa, czy nieszczęścia tych, którzy zaakceptowali dewiacje seksualne jako formę „wolności’. Jest to bowiem „wolność” wymierzona w człowieka, w jego prawo do samorealizacji i do spełnienia swego człowieczeństwa. Jest to wolność bolszewika, który żąda wolności do swych zbrodni.
Dzieci są najbardziej bezbronną częścią każdego społeczeństwa. Miarą człowieczeństwa jest zawsze stosunek do bezbronnych i niewinnych. Dlatego też dzieci wymagają szczególnej troski i szczególnej ochrony. Każde społeczeństwo powinno też przykładać szczególną troskę do ich wychowania i rozwoju. Prawo dzieci jest pierwsze przed prawami rodziców. Bowiem każdy rodzic decydując się o zostaniu rodzicem przyjmuje na siebie określone obowiązki z których nie może być zwolnionym. Jednym z obowiązków jest wychowanie dzieci do pełnoletności i zapewnienie im zdrowego rozwoju intelektualnego emocjonalnego i utrzymania materialnego. W tym okresie rodzice nie mają prawa, wbrew ideologii liberalnej do „wolności” rezygnacji z obowiązków jakie na rodziców nakłada fakt posiadania dzieci. Ten obowiązek powinien znaleźć swój wyraz w ustawodawstwie państwowym. Najlepszym rozwiązaniem jest nierozerwalność małżeństwa przynajmniej do czasu dorosłości własnych dzieci. Nie mniej żyjemy w czasach dominacji antykultury liberalnej i powszechne wprowadzenie zasad wynikających z cywilizacji chrześcijańskiej jest mało prawdopodobne. Nie znaczy to że nie należy podejmować wysiłków mających na celu umocnienie rodziny i przeciwdziałanie patologii rozwodowej. Przede wszystkim trzeba wprowadzić zapis w konstytucji o prawie dzieci do wychowania w stabilnej rodzinie. Ponad to trzeba wyraźniej pomóc rodzinom w sytuacji kryzysowej w jego przezwyciężeniu. Pewne rozwiązania prawne wprowadzone w Niemczech i w Norwegii przyczyniły się od ograniczenia patologii rozwojowej. Wreszcie warto rozważyć zmiany prawa małżeńskiego.
Ochrona rodziny
Ostatnio Sławomir Mentzen zaproponował wprowadzenie nierozerwalnego małżeństwa cywilnego, którego unieważnienie zależałoby od postanowienia lokalnego biskupa. Pomijając fakt niezręcznej formuły prawnej zaproponowanej przez Mentzena, u jej podstaw tkwi zdrowe podejście do rodziny i przekonanie, że tylko małżeństwo, którego trwałość jest zabezpieczona prawnie jest najlepszym środowiskiem wychowawczym dla dzieci. Otóż możliwa jest prostsza formuła prawna. Otóż w Polsce istnieją zarówno małżeństwa kościelne jak i cywilne. Otóż należy wprowadzić przepisy prawne, że małżeństwa kościelne funkcjonują zgodnie z przepisami prawa kościelnego i ich unieważnienie zależy od sądów kościelnych, zaś małżeństwa cywilne działają według przepisów dotyczących małżeństw cywilnych. Jest to znacznie prostsza formuła i formalnie powinna być zaakceptowana przez wszystkich, bo daje wybór małżonkom, czy chcą stworzyć trwałą rodzinę, czy ich rodzina ma podlegać prawu dopuszczającemu patologie rozwodową.
Ochrona rodziny jest fundamentalnym zadaniem, które jest nakierowane na ratowanie współczesnego człowieka przed konsekwencjami patologii rozwodowej i na ratowanie naszego narodu przeżywającego katastrofę demograficzną. Nie jest to całościowa odpowiedz na patologiczne zagrożenia, ale jest propozycją by przynajmniej w pewnym zakresie uratować stabilność polskich rodzin i co się z tym wiążę uratować nasz naród przed staczaniem się w otchłań kryzysu liberalnego. Ten kryzys jest wielkim i długotrwałym wyzwaniem i wymaga zarówno strategii jaki i taktyki jego przezwyciężania. Dziś głównym zadaniem jest powstrzymanie dalszej destrukcji społecznej, poprzez ochronę prawną tych instytucji, które mają zasadnicze znaczenie dla przetrwania i odrodzenia naszego narodu. Wprowadzenie nierozerwalnych małżeństw, przynajmniej dla katolików, byłoby powstrzymaniem tej destrukcji, przynajmniej odcinkowo. Dlatego nie rezygnując z odpowiedzi na inne liberalne zagrożenia, należy dążyć do ochrony rodzinny, tam gdzie to jest dziś możliwe. Rodzina jest najważniejszym miejscem kształtowania się każdego człowieka, jego charakteru, tożsamości, zasad i norm wyznawanych w życiu publicznym, szkołą współpracy z innymi. Jest fundamentem narodu i jego wolności rzeczywistej a nie jej patologicznie rozumianego „ersatzu ” liberalnego. Przezwyciężenie kryzysu rodziny jest warunkiem koniecznym przezwyciężenia kryzysu liberalnego Jest to wyzwanie na dekady i od odpowiedzi na ten kryzys zależy przetrwanie naszego narodu.