Ryszard Czarnecki
Żeby unaocznić co czują teraz nasi sąsiedzi ze wschodu, powiem, co czuliśmy my, Polacy. Powiem to jako historyk, odwołując się do faktów sprzed ponad 70 lat. Oto bowiem w wyniku zaplanowanej przez okupantów z Niemiec akcji germanizacyjnej wywieziono w głąb III Rzeszy do 200 tysięcy polskich dzieci. Przedział wiekowy: od kilkunastu miesięcy do 8-9 lat. Niemcy uznali po prostu, że starsi, pamiętający polskich rodziców nie dają gwarancji, że staną się Niemcami. Z tych 200 tysięcy wywiezionych do Niemiec wróciło ledwie od 30 do 40 tysięcy, a więc nie więcej niż 20%. Zmieniono im nazwiska, ale również imiona, aby zatrzeć wszelkie ślady. Niemcy, jak to Niemcy: cała akcja była bardzo dobrze zorganizowana i systematyczna.
Zaczęło się od dokumentu, który trafił na biurko Heinricha Himmlera z Urzędu ds. Rasowo-Politycznych NSDAP-partii Hitlera. Specjalny rozdział poświęcono dzieciom polskim. „Rasowo wartościowe” miały być wywożone do Niemiec i trafiać do zakładów wychowawczych. Miały zakaz jakichkolwiek kontaktów z polskimi krewnymi. Po niespełna pół roku Himmler rozesłał dyrektywę specjalnie poświęconą germanizacji naszych najmłodszych rodaków. Zatytułowano ją: „O traktowaniu obcoplemiennych na Wschodzie”. Zgodnie z rozkazem w Generalnej Guberni miano co roku dokonywać „przesiewu” dzieciaków i wyekspediować „wartościowych” do III Rzeszy. Z samej tylko Zamojszczyzny wywieziono 30 tysięcy dzieci (w sumie wypędzono stamtąd 110 tysięcy Polaków). Pamiętam opowieści mojej śp. Mamy o dzieciach Zamojszczyzny, gdy ja sam byłem dzieckiem… Poza ziemią nazwaną tak ku czci hetmana Jana Zamoyskiego 15 tysięcy wywieziono z Żywiecczyzny, a około 12 tysięcy z Ziemi Ciechanowskiej. Oczywiście polskie dzieci stamtąd również w dużej ilości trafiały do Niemiec. Autorzy poruszającej książki „Teraz jesteście Niemcami. Wstrząsające losy zrabowanych polskich dzieci” pisali : „Dzieci były badane pod kątem wyglądu zewnętrznego, budowy czaszki, rozstawu oczodołów, koloru włosów i oczu. Te w odpowiednim wieku były kwalifikowane do germanizacji. Dzieciom zawieszano na szyi drewniane tabliczki, na których znajdował się symbol K (Kinderaktion) i dodatkowo nadawano im numery”
Pamiętam też relacje prezesa jednej z największych spółek Skarbu Państwa: dwaj bracia jego ojca zostali wywiezieni jako dzieci z majątku pod Koninem: jeden zmarł, drugi nigdy nie wrócił…
To była wciąż mało nagłaśniana polska tragedia. Tragedia rodziców, którym siłą odebrano dzieci. Tragedia dzieci, których pozbawiono rodziców, tożsamości i przynależności do wspólnoty narodowej. Olbrzymia większość z nich nigdy nie dowiedziała się, że urodzili się i wychowywali w pierwszych latach swojego życia jako Polacy. Często w Niemczech byli wychowywani we wrogości do polskich „podludzi”. Niektórzy z nich dowiedzieli się o swoich prawdziwych korzeniach już jako ludzie dorośli, czasem pod koniec życia. Był to dla nich olbrzymi wstrząs.
Warto podkreślić – bo może to być przydatne już dla współczesnych rozważań – że Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze uznał germanizację polskich (i nie tylko) dzieci za formę ludobójstwa! Również konwencja ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa w art. 2e stwierdziła, że „przymusowe przekazywanie dzieci” jest formą ludobójstwa. Konferencja UNESCO w 1948 roku uznała, że „rabunek i eksterminacja dzieci jest zbrodnią przeciwko ludzkości”.
Piszę o tym teraz, gdy mamy do czynienia z sytuacją przymusowej rusyfikacji dzieci z Ukrainy. Jest to zadanie łatwiejsze niż w przypadku germanizacji dzieci polskich, ponieważ bardzo duża część tych dzieci wychowała się w rodzinach ukraińskich, ale rosyjskojęzycznych.
Parlament Europejski już we wrześniu 2022 roku w specjalnej rezolucji potępił działania Rosji w tym obszarze. Z inicjatywy grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w drugiej połowie kwietnia 2023 odbyła się kolejna debata na ten temat. Szkoda, że tym razem nie spuentowanej rezolucja…