Zbigniew Kuźmiuk
W tym tygodniu GUS podał już ostateczny odczyt inflacji w maju, wyniosła ona 13,0 proc. w ujęciu rok do roku i spadła aż o 1,7 pkt procentowego w stosunku do odczytu z kwietnia (a w porównaniu z poprzednim miesiącem, ceny utrzymały się na tym samym poziomie).
Spadek inflacji
Przypomnijmy, że w marcu mieliśmy do czynienia po raz pierwszy od wielu miesięcy ze spadkiem poziomu inflacji aż o 2,3 pkt procentowego, z najwyższego poziomu 18,4 proc. do 16,1 proc., w kwietniu z kolei o 1,4 punktu procentowego do 14,7 proc., sumarycznie więc od marca inflacja obniżyła się aż o 5,4 punktu procentowego.
Wprawdzie poziom inflacji jest ciągle wysoki ale dane z kolejnych trzech miesięcy wyraźnie wskazują na to, że w polskiej gospodarce kontynuowany jest proces, który ekonomiści nazywają dezinflacją, zresztą dokładnie tak jak przewidzieli to ekonomiści Narodowego Banku Polskiego (NBP). Gdy taką prognozę dotyczącą kształtowania się inflacji w naszym kraju, prezentował na początku marca prezes NBP prof. Adam Glapiński, wielu ekonomistów powątpiewało, że tak się stanie, ale po raz kolejny potwierdziło się, że polski bank centralny ma najbardziej solidną grupę ekspercką w tym zakresie.
Jednocyfrowa inflacja w październiku?
Przypomnijmy, że w połowie maja, prezes NBP, tłumaczył po ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej (RPP), że nie będzie podwyżek stóp procentowych banku centralnego, ponieważ inflacja spada i wszystko na to wskazuje, że w październiku będzie już jednocyfrowa. Kontynuacja tego procesu także jesienią powinna spowodować, że w listopadzie znajdzie się ona w przedziale od 8-9 proc., choć średnia inflacja w całym 2023 roku wg tej prognozy znajdzie się w przedziale 10,2 proc. – 13,5 proc. W 2024 roku proces dezinflacyjny będzie już wolniejszy, w IV kwartale 2024 roku średnia inflacja ma wynieść 4,8 proc., a w celu inflacyjnym NBP, który wynosi 2,5 proc. (+/- 1 proc.), inflacja znajdzie się dopiero na początku 2025 roku.
NBP podał także dane o tzw. inflacji bazowej i we wszystkich jej czterech odmianach, w maju była on wyraźnie niższa niż w kwietniu. I tak inflacja bazowa po wyłączeniu z niej tzw. cen administrowanych (czyli podlegających kontroli państwa) w maju wyniosła ona 12 proc. podczas gdy w kwietniu 14 proc., z kolei inflacja bazowa po wyłączeniu z niej cen najbardziej zmiennych w maju wyniosła 14,9 proc., podczas gdy miesiąc wcześniej wyniosła 15,3 proc., inflacja bazowa po wyłączeniu z niej cen żywności i energii wyniosła 11,5 proc. wobec 12,2 proc. w kwietniu i wreszcie tzw. 15 procentowa inflacja obcięta, wyniosła 13,5 proc. wobec 14,3 proc. w kwietniu (ten rodzaj inflacji bazowej polega na jej liczeniu o eliminacji 15 proc. koszyka cen o największej i najmniejszej dynamice). Liczenie przez NBP inflacji bazowej, aż w 4. wyżej opisanych odmianach, pozwala na lepszą identyfikację źródeł inflacji i trafniejsze prognozowanie jej przyszłych tendencji, a także na ile jest ona trwała, a na ile spowodowana krótkotrwałymi zmianami cen wywołanymi nieprzewidywalnymi czynnikami.
Tusk i PO nabrali wody w usta
Po spadku inflacji w marcu, kwietniu i ostatnio w maju, czołowi politycy Platformy nabrali wody w usta, choć wcześniej w każdej publicznej wypowiedzi, poruszali ten problem i „pomstowali” na rząd i prezesa banku centralnego. Ba, mieli recepty na jej szybkie zmniejszenie, sam przewodniczący Donald Tusk na jednym ze spotkań ze swoimi zwolennikami, pytany jak skutecznie walczyć z inflacją wypalił „należy wyraźnie ograniczyć wydatki budżetowe i zdecydowanie podnieść stopy procentowe” (a więc między innymi, zlikwidować wszystkie programy społeczne, podnieść wiek emerytalny). To klasyczny pomysł polskich „liberałów”, zaciskanie pasa dla zwykłych ludzi i bardzo drogi pieniądz kredytowy, a więc kredyty, także te mieszkaniowe, dostępne tylko dla nielicznych.
Takie działania były podejmowane podczas rządów Platformy, a ich skutkami było spowolnienie wzrostu gospodarczego, gwałtowny wzrost bezrobocia i masowa emigracja za pracą szczególnie młodych ludzi. Widać że ludzi Platformy w tym jej przewodniczącego Donalda Tuska, nic to nie nauczyło, są gotowi powtórzyć tamte działania i otwarcie o tym nie tylko mówią, ale także przez swoich reprezentantów w RPP, próbują to także robić.
Miejmy nadzieję, że Polacy jednak nie pozwolą aby po raz kolejny doświadczać skutków tych eksperymentów, szczególnie w sytuacji kiedy materializuje się powoli prognoza prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego, że już w październiku tego roku inflacja w Polsce będzie jednocyfrowa.