Zbigniew Kuźmiuk
Ostatni spot Donalda Tuska w sprawie imigracji, wywołał swoisty szok po stronie opozycyjnej, skala wolty przewodniczącego Platformy w tej sprawie, była tak wielka, że wielu polityków nie dowierzało, że mógł on się aż tak zachować.
Reakcje na wpis Tuska
Poseł Anna Maria Żukowska z Lewicy napisała z niedowierzaniem na jednym z portali społecznościowych: „To teraz PO postanowiło się wpisać w antyimigracyjną retorykę?”. Poseł Maciej Konieczny z partii Razem już bardzo ostro: „Szaleństwo, Tusk sugeruje, że rząd PiS celowo sprowadza do Polski ludzi innych ras, aby doprowadzić do napięć społecznych. Czy to jeszcze Donald Tusk, czy już Donald Trump?”. Z kolei poseł Wanda Nowicka z Lewicy napisała jeszcze ostrzej: „Szokująca, ksenofobiczna, ocierająca o rasizm wypowiedź Tuska”.
Zareagował nawet z Nigerii były poseł Platformy John Abraham Godson, który na jednym z portali społecznościowych przypomniał swoją konferencję prasową w Łodzi z 2011 roku i napisał: „Wystąpienie z Donaldem Tuskiem przed Euro 2012. Wtedy zapewniał, a ja potwierdziłem, że Polska jest bardzo gościnnym krajem dla obcokrajowców”. Dalej zapytał „Panie Donaldzie, co się zmieniło?” i gorzko podsumował „ktoś teraz może napisać, Murzyn zrobił swoje, Murzyn musi odejść”.
Kłamstwa Tuska
Przypomnijmy, że Tusk w nagraniu video zamieszczonym na jednym z portali społecznościowych w niedzielę odczytał z kartki nazwy krajów islamskich, z których pochodzą migranci przyjeżdżający do pracy w Polsce, sugerując, że to właśnie oni mogą być niebezpieczni dla mieszkańców naszego kraju. Tyle tylko, że to są kłamstwa Tuska i to podwójne, bo ludzie którzy Polski są sprowadzani, to nie klasyczni imigranci, a pracownicy kontraktowi, którzy przybywają do naszego kraju tylko na czas kontraktu, najczęściej na 9 miesięcy.
Po jego zakończeniu są wysyłani przez zatrudniające ich firmy z powrotem do krajów pochodzenia, a cytowane przez Tuska liczby (np. 130 tys. osób w 2022 roku), są także nieprawdziwe, bo wprawdzie tyle osób uzyskało pozwolenia na pracę, ale tylko ok. 20 proc. z nich dostało wizy wjazdowe po weryfikacji przez ministerstwo spraw wewnętrznych.
Zerowa wiarygodność
Zresztą wiarygodność Tuska w sprawie imigrantów po tej niedzielnej, nagłej przemianie jest dosłownie zerowa, choćby dlatego, że będąc już przewodniczącym Rady Europejskiej, pod koniec 2015 roku, przymusił swoją koleżankę partyjną i ówczesną premier Ewę Kopacz do zdradzenia Grupy Wyszehradzkiej i zgody na obligatoryjny rozdział nielegalnych imigrantów.
Po objęciu władzy przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i twardym postawieniu sprawy, że Polska nie będzie uczestniczyła w mechanizmie tego rozdziału (mieliśmy przyjąć w pierwszym podejściu około 7 tys. imigrantów), jako przewodniczący RE, straszył nowy rząd karami w wysokości 200 tys. euro za każdego nieprzyjętego imigranta.
Wreszcie kiedy „po zakończeniu kariery” w Europie został przysłany do naszego kraju, aby „odsunąć PiS od władzy”, a granicę białorusko-polską szturmowali w ramach wojny hybrydowej imigranci sprowadzeni z całego świata przez służby Putina i Łukaszenki, twierdził, że „to biedni ludzie, którzy szukają lepszego życia i trzeba im pomóc”.
Gdy rząd Zjednoczonej Prawicy zdecydował o budowie muru na tej granicy, drwił, że „trzeba będzie jeszcze przez ten płot puścić prąd elektryczny”, a także, „że ten mur nie powstanie ani przez rok, na nawet przez 3 lata”.
Musiała być przecież także polityczna zgoda Tuska na harce jego posłów na tej granicy i ataki na strażników granicznych, którzy pilnowali granicy, na groźby i niesłychanie wulgarne słownictwo, stosowane wobec tych funkcjonariuszy.
Czy Tusk ogłosi Brexit?
Jakby było mało antyislamskiego i ksenofobicznego przesłania w nagraniu Donalda Tuska, kończy on je stwierdzeniem „Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami”.
Nawiązuje ono wprost do głównego zawołania kampanii brexitowej, podczas której jego zwolennicy posługiwali się hasłem „odzyskania przez Brytyjczyków kontroli nad swoimi granicami”.
Panie Donaldzie, czy w następnym nagraniu ogłosi Pan Polexit?