Zbigniew Kuźmiuk
Wczoraj w Sejmie w ramach informacji bieżącej odbyła się debata dotycząca prowadzonej przez obecny rząd polityki wizowej i migracyjnej oraz zatrudniania w naszym kraju cudzoziemców.
Wprowadzenie tej kwestii pod obrady Sejmu zostało spowodowane publicznymi wypowiedziami Donalda Tuska, który zdecydował się straszyć Polaków nieprawdziwymi informacjami dotyczącymi zatrudniania cudzoziemców.
W imieniu rządu w tej debacie głos zabierał wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik, który przedstawił konkretne dane, które rozbijają w pył narrację Tuska dotyczącą zatrudniania cudzoziemców.
Kłamstwa Tuska o zatrudnianiu cudzoziemców
Przypomnijmy, że na początku lipca, Tusk w nagraniu video zamieszczonym na jednym z portali społecznościowych odczytał z kartki nazwy krajów islamskich, z których pochodzą migranci przyjeżdżający do pracy w Polsce, sugerując, że to właśnie oni mogą być niebezpieczni dla mieszkańców naszego kraju.
Tyle tylko, że były to kłamstwa Tuska i to podwójne, bo ludzie, którzy do Polski są sprowadzani, to nie klasyczni imigranci, a pracownicy kontraktowi, którzy przybywają do naszego kraju, tylko na czas kontraktu, najczęściej na 9 miesięcy.
Po jego zakończeniu są wysyłani przez zatrudniające ich firmy z powrotem do krajów pochodzenia, a w związku z tym, że chcą wracać do Polski do pracy, wypełniają w pełni warunki zawarte w tych kontraktach.
Co więcej cytowane przez Tuska liczby (np. 135 tys. osób w 2022 roku), są także nieprawdziwe, bo wprawdzie tyle osób uzyskało pozwolenia na pracę, ale tylko ok. 15 proc.-20 proc. z nich dostało wizy wjazdowe po weryfikacji przez ministerstwo spraw wewnętrznych.
Twarde dane
Minister Wąsik wczoraj potwierdził te dane, podkreślając, że z tych 135 tysięcy osób, które otrzymały pozwolenia na pracę w Polsce, tyko co 6 osoba, a wiec około 28 tysięcy, otrzymało po weryfikacji wizy wjazdowe do naszego kraju.
Przestawił także jak wygląda nadzór nad tymi pracownikami, po pierwsze do tego są zobowiązane firmy, które zgłaszają zapotrzebowanie na tych pracowników, ponadto w sytuacji jakichkolwiek zastrzeżeń obowiązek ich readmisji przejmuje polska Straż Graniczna.
Minister podkreślił także, że w Polsce pracuje obecnie około 1 miliona cudzoziemców, przy czym ponad 90 proc., to są pracownicy pochodzący z naszego kręgu kulturowego, a wiec przede wszystkim z Ukrainy i Białorusi. W tej sytuacji wypowiedzi Tuska o „zalewie” Polski, pracownikami z krajów muzułmańskich są podwójne szkodliwe, ponieważ po pierwsze nieprawdziwe, a po drugie budują niechęć do cudzoziemców, którzy przyjeżdżają do pracy do naszego kraju, w sytuacji ogromnych braków na rynku pracy, szczególnie w rolnictwie i budownictwie.
Straszył karami za każdego nieprzyjętego imigranta
Zresztą wiarygodność Tuska w sprawie imigrantów po tej niedawnej nagłej przemianie jest dosłownie zerowa, choćby dlatego, że będąc już przewodniczącym Rady Europejskiej, pod koniec 2015 roku, przymusił swoją koleżankę partyjną i ówczesną premier Ewę Kopacz do zdradzenia Grupy Wyszehradzkiej i zgody na obligatoryjny rozdział nielegalnych imigrantów.
Po objęciu władzy przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i twardym postawieniu sprawy, że Polska nie będzie uczestniczyła w mechanizmie tego rozdziału (mieliśmy przyjąć w pierwszym podejściu około 7 tys. imigrantów), jako przewodniczący RE, straszył nowy rząd karami w wysokości 200 tys. euro za każdego nieprzyjętego imigranta.
Wreszcie kiedy „po zakończeniu kariery” w Europie został przysłany do naszego kraju, aby „odsunąć PiS od władzy”, a granicę białorusko-polską szturmowali w ramach wojny hybrydowej imigranci sprowadzeni z całego świata przez służby Putina i Łukaszenki, twierdził, że „to biedni ludzie, którzy szukają lepszego życia i trzeba im pomóc”.
Gdy rząd Zjednoczonej Prawicy zdecydował o budowie muru na tej granicy, drwił, że „trzeba będzie jeszcze przez ten płot puścić prąd elektryczny”, a także, „że ten mur nie powstanie ani przez rok, na nawet przez 3 lata”.
Musiała być przecież także polityczna zgoda Tuska na harce jego posłów na tej granicy i ataki na strażników granicznych, którzy pilnowali granicy, na groźby i niesłychanie wulgarne słownictwo, stosowane wobec tych funkcjonariuszy.
Brak wiarygodności i kłamstwa
Nic tak nie szkodzi politykowi jak brak wiarygodności, a kłamstwa Tuska w fundamentalnych kwestiach i próby odwracania wektorów o 180 stopni, mają miejsce podczas jego każdego publicznego wystąpienia.
Tak było między innymi w sprawie przywiązania do funkcji polskiego premiera (po raz 262. zaprzeczam, że gdziekolwiek się z tej funkcji wybieram), tak było 500 plus (jego zdaniem taki program miała już premier Kopacz), tak jest teraz w sprawie imigracji (teraz jest zajadłym przeciwnikiem, gdy był szefem RE, straszył karami tych, którzy imigrantów nie chcieli przyjmować).
Teraz jeszcze minister Wąsik swoim wystąpieniem w Sejmie, rozbił w pył narrację Tuska dotyczącą zatrudniania cudzoziemców w naszym kraju.