Zbigniew Kuźmiuk
1. Interesujący wywiad z red. Rafałem Wosiem, kiedyś dziennikarzem tygodnika „Polityka”, a obecnie dziennikarzem i publicystą portalu Salon24.pl, przeprowadzony przez red. Gorana Andrijanica, ukazał się w ostatnim tygodniku „Sieci”.
Redaktor Woś jest pytany miedzy innymi o sprawę tzw. panelu symetrystów, czterech dziennikarzy, którzy najpierw zostali oficjalnie zaproszeni do debaty na Campusie organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego w Olsztynie, a później poseł Sławomir Nitras próbował wymóc na prowadzącym ten panel red. Marcinie Mellerze, aby ten odwołał udział jednego z panelistów red. Grzegorza Sroczyńskiego z radia TOK FM.
Gdy Meller odmówił, organizatorzy Campusu odwołali cały panel, wywołując w mediach społecznościowych burzę, której konkluzją było pytanie, co Platforma będzie robić z mediami i dziennikarzami, jak zdobędzie władzę, skoro zachowuje się w stosunku do nich, tak jak w tym przypadku, w sytuacji, kiedy jest jeszcze w opozycji.
Red. Woś wyjaśnia, że odkąd do władzy w Platformie wrócił Donald Tusk, radykalizm w tym ugrupowaniu narasta, do tego stopnia, że nie są w stanie, miedzy innymi nawet wysłuchać dziennikarzy, który do niedawna ich bezkrytycznie wspierali, ale teraz zdecydowali się na krytykę niektórych działań tej partii.
2. Przy okazji red. Woś wyjaśnia zjawisko ogólniejsze, narastanie tzw. antypisizmu w liberalnych mediach, które eliminowało w ostatnich latach z ich redakcji dziennikarzy inaczej myślących, ale tak naprawdę opis ten charakteryzuje całe środowisko opozycji, a w szczególności środowisko Platformy.
Red. Woś opisuje to tak „antypisizm to jest narkotyk, na początku pomagał zmniejszyć ból po stracie władzy w 2015 roku, ale potem bardzo szybko zaczął uzależniać, trzeba było dozować go więcej i więcej, nie wystarczyło powiedzieć, że PiS jest straszny, trzeba było powiedzieć, że jest haniebny”.
I dalej „epitety musiały być coraz grubsze, paniki moralne wywoływane coraz częściej, jak nie lasy, to dziki, jak nie Margot, to rtęć, jak nie Polexit, to pani Joanna”, coraz częściej i coraz mocniej, trzeba było uderzać w PiS.
Konkluzja red. Wosia w tej sprawie jest następująca „w efekcie obóz antypisowski coraz bardziej odrywa się od nastrojów społecznych, a wszystko dlatego, że obóz ten nie zmierza przyjąć do wiadomości faktu, że w 2015 roku stracił swoją dominująca pozycję w społeczeństwie, oni wciąż myślą, że stało się to to przypadkowo i na chwilę”.
I dalej „każde kolejne wybory w tym obozie, odbywają się pod hasłem: my dobrzy, PiS zły i od ośmiu lat PiS wygrywa wszystkie wybory, chyba już 10 razy rzędu, jeśli to nie jest znak, że antypisizm nie służy opozycji, to ja naprawdę nie wiem, co by takim znakiem mogło być”.
3. Rzeczywiście zarówno diagnoza jak i wnioski przedstawione przez redaktora Wosia, wydają się dokładnie opisywać środowisko Platformy, szczególnie po przejęciu ponownie władzy w tej partii przez powracającego z zagranicy Donalda Tuska.
Platforma od ośmiu lat jest w opozycji, nie wypracowała żadnego programu wyborczego, a jak ujawnił ostatnio w wywiadzie dla portalu Onet, wieloletni poseł tej partii Bogusław Sonik (obecnie już poza tą partią) „Tusk po powrocie do krajowej polityki powiedział, że w polityce liczą się tylko emocje i że będzie na nie stawiał, w tej sytuacji żaden program nie jest potrzebny”.
W tej sytuacji programu Platformy w kampanii wyborczej na pewno nie będzie, a będą jeszcze mocniejsze uderzenia w PiS z nadzieją, że uda się spowodować wydarzenia, które wywołają jakieś nadzwyczajne negatywne emocje wobec rządzących.
Jednym z nich miał być marsz 1 października wywołany „sprawą pani Joanny”, ale po tym jak internet zalały informacje przybliżające te postać, Tusk o niej szybko zapomniał i nie jest jasne co będzie głównym motorem tego marszu.
Wszystko jednak wskazuje na to, że i tym razem postawienie przez Platformę tylko i wyłącznie na antypisizm i negatywne emocje, nie przyniesie tej partii sukcesu, a Prawo i Sprawiedliwość wygra zbliżające się wybory i będzie rządzić trzecią kadencję.