Tomasz Teluk
Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji (www.globalizacja.org)
Polityka migracyjna jest bardzo ważnym wątkiem w kampanii wyborczej, gdyż dwa walczące o prymat ugrupowania prezentują diametralnie odmienne podejście do problemu. Prawo i Sprawiedliwość chce obrony polskich granic, Koalicji Obywatelskiej bliżej do Merkelowskiej polityki otwartych drzwi. Dla Polski, Litwy i Łotwy kluczowa w tej kwestii jest granica z Białorusią.
Z powodu prowadzonej przez Rosję i Białoruś operacji hybrydowej „Śluza” oraz wraz z pojawieniem się Grupy Wagnera nasz kraj razem z pozostałymi dwoma państwami bałtyckimi sąsiadującymi z Białorusią rozważa zamknięcie granicy państwowej. Decyzja w tej sprawie może zapaść w każdej chwili. Równolegle Białoruś prowadziła wspólnie z Rosjanami manewry nieopodal polskich granic, na poligonach w obwodach grodzieńskim i brzeskim. To dodatkowo zaogniało sytuację.
Litwini chcą izolacji Białorusi
Najgłośniej o całkowitej izolacji reżimu w Mińsku mówią Litwini. Coraz bardziej skomplikowana sytuacja oraz niewiadoma, co do jej rozwoju, skłoniły Wilno do radykalnych kroków. Takim jest zamknięcie dwóch przejść granicznych z Białorusią w Szumsku i Twereczu. Taką możliwość zasygnalizowała na początku sierpnia minister spraw wewnętrznych Agnė Bilotaitė po rozmowie ze swoim odpowiednikiem w Polsce Mariuszem Kamińskim. Plany Litwy potwierdził prezydencki doradca Darius Urbonas. – Być może ich zamknięcie pomoże instytucjom rozwiązać pewne organizacyjne kwestie, bo w tych punktach brakuje pewnego sprzętu, który pozwala efektywnie kontrolować ruch przemytu. Gdyby te punkty zostały zamknięte, moglibyśmy odpowiednie zasoby skierować na inne odcinki, wzmacniając w ten sposób swoją zewnętrzną granicę – powiedział prezydencki doradca Darius Urbonas.
Mowa zaledwie o dwóch przejściach granicznych z sześciu, które Litwa ma z Białorusią. Szef litewskiej straży granicznej jest zaniepokojony zbyt dużym ruchem granicznym z Białorusią. Okazuje się, że na Białoruś wyjechało w pierwszej połowie tego roku aż 230 tys. Litwinów, co daje 52 tys. osób miesięcznie. Powody są różne, od koneksji rodzinnych, przez robienie zakupów, po podejmowanie pracy. Niepokojące są liczne próby werbunku Litwinów przez białoruskie służby. Na obywateli Litwy wywierany jest nacisk, aby prowadzili dokumentację fotograficzną obiektów o charakterze strategicznym czy ruchów wojsk. Państwowa straż graniczna VSAT ostrzega przed możliwymi próbami nękania Litwinów przez służby białoruskie. Na przejściach granicznych z Białorusią zamontowano czerwone znaki z charakterystycznym napisem: „Nie ryzykuj swojego bezpieczeństwa, nie jedź na Białoruś, możesz nigdy nie wrócić”.
Litwa skierowała dodatkowe 2 tys. żołnierzy na tereny przy granicy z Białorusią. Na granicy pracują specjalsi, służby wywiadowcze i techniczne. Litwini jednak oszczędnie informują o podejmowanych krokach, tak aby rozeznanie tego, co się dzieje, było trudniejsze dla rosyjskiego i białoruskiego wywiadu. Niektórzy obywatele wyrażają swoje niezadowolenie z powodu planów zamknięcia niektórych przejść granicznych z Białorusią. Szczególnie tych używanych do ruchu turystycznego. Litwini bowiem zaopatrywali się na Białorusi w tańszą benzynę, leki czy robili zakupy w sklepach wolnocłowych.
Łotwa się waha
Przeciwko totalnemu zamknięciu wysuwa się najczęściej argumenty ekonomiczne. Z ruchu przygranicznego korzystają też Łotysze. Dla wielu kwestia swobodnego podróżowania jest ważniejsza niż kwestia bezpieczeństwa. Odmiennego zdania są natomiast oficjele. Guntis Pujatas, szef łotewskiej straży granicznej, ostrzegał, że najemnicy z Grupy Wagnera, szkoleni w Afryce, udając migrantów, mogli już przedostać się na terytorium kraju przez zieloną granicę. Świadczy o tym zniszczone ogrodzenie w wielu miejscach. Pomagały w tym białoruskie służby, ogrodzenie potem naprawiono, tak aby migranci nie mogli wrócić z powrotem na Białoruś.
Zgodnie z oczekiwaniami Łotwa przedłużyła stan wyjątkowy na terenach sąsiadujących z Białorusią. Okres ochronny został prolongowany na kolejne pół roku i będzie obowiązywał aż do 10 lutego 2024 r. Obejmuje on okręgi Ludzy, Krāslavy, Augšdaugavy i Dyneburga. Władze argumentują zarządzenie koniecznością zapewnienia integralności granicy krajowej i zapobiegania zagrożeniom dla bezpieczeństwa narodowego. Stan wyjątkowy obowiązuje już dwa lata. Według oficjalnych danych w tym okresie próbowało nielegalnie przekroczyć granicę 14 tys. osób. Tylko w tym roku było to blisko 5,5 tys. Ze względów humanitarnych wpuszczono do kraju 282 osoby, w tym 117 dzieci.
Nad bezpieczeństwem granic czuwają wspólnie Państwowa Straż Graniczna (VRS), Narodowe Siły Zbrojne (NBS) i Policja Państwowa (VP). W połowie sierpnia łotewscy pogranicznicy zostali wezwani z urlopów do pracy. O pomoc poproszono policję i wojsko. W ostatnim czasie nielegalnie przekroczyć granicę próbowało blisko 100 migrantów dziennie.
Po interwencji, w jednym przypadku trzeba było nawet oddać strzały ostrzegawcze, nielegalnych „turystów” zawrócono. Łotysze zdają sobie sprawę z zagrożenia, więc wzmacniają siły na granicy. W tym roku muszą interweniować praktycznie non stop i staje się to coraz bardziej uciążliwe dla tego małego państwa. Łotysze sygnalizują w ostatnich tygodniach zwiększony napór zorganizowanych grup migrantów przy wsparciu sił białoruskich.
Polska ma dylemat
Dla naszego kraju priorytetowe są względy bezpieczeństwa oraz ewentualne prowokacje, także zbrojne, ze strony najemników z Grupy Wagnera. Dlatego władze nie będą się wahać w podjęciu radykalnych kroków. Bez względu na konsekwencje ekonomiczne. Wartość eksportu na Białoruś to kwota 1,8 mld euro. Eksportujemy tam głównie części samochodowe, sprzęt AGD i produkty chemiczne. Z kierunku białoruskiego płynie do nas gaz LPG, nawozy i drewno. W wyniku sankcji import jednak skurczył się z 1,5 mld euro w 2021 do zakładanych 0,5 mld w tym roku.
Zamknięcie granicy z Białorusią uderzy nie tylko w reżim w Mińsku, lecz także w Chiny. Terminal w Małaszewiczach to chińskie drzwi do Europy. Właśnie przez białorusko-polską granicę do UE sprowadzanych jest aż 90 proc. towarów. Miesięcznie to ok. 25 tys. wagonów. Co stanie się z transportem? Część ruchu może zostać przeniesiona do portów nad Bałtykiem.
Izolacja Białorusi może zatrzymać problem nielegalnej migracji. Mimo funkcjonowania muru i zapory elektronicznej, nielegalnie przez zieloną granicę oraz przez Ukrainę i szlak bałkański, do Polski trafia i tak mnóstwo nielegałów. Źródła niemieckie wskazują, że napływ nielegalnych migrantów do tego kraju przez wschodnią granicę z Polską wzrósł o blisko 170 proc. Niemiecka policja od początku roku zatrzymała już ponad 12 tys. takich osób, a niektórzy politycy domagają się przywrócenia nieregularnych kontroli.
Jak gdyby nigdy nic, zamiast pomagać Polsce w uszczelnieniu wschodniej granicy UE, na poziomie centralnym Berlin chce po raz kolejny narzucić mechanizm przymusowej relokacji. Bruksela zamierza uchwalić prawo zmuszające państwa członkowskie do przyjmowania migrantów lub płacenia kar za odmowę. Oczywiście nie dotyczy to legalnych uchodźców z Ukrainy, których Polska przyjęła najwięcej. Na ten cel Bruksela blokuje środki finansowe.
Dlatego referendum, które odbędzie się przy okazji wyborów, w którym pada pytanie o politykę migracyjną, jest niezwykle istotne. Pokaże bowiem, czy Polacy zgadzają się z linią obrony granic przyjętą przez rząd. Zarówno opozycja, jak i Bruksela nie powinny tego ignorować.