Ryszard Czarnecki
W drugiej dekadzie września do Polski przyjedzie premier Korei Han Duck-soo. Spotka się z prezydentem RP i swoim odpowiednikiem po polskiej stronie. Rozmowy dotyczyć będą zacieśnienia współpracy militarnej i gospodarczej obu krajów, jakże doświadczonych przez komunizm. W ostatnich miesiącach Seul stał się jednym z głównych partnerów Warszawy, gdy chodzi o sprzedaż uzbrojenia. Żeby było jasne: broń z państwa nazywanego powszechnie „Korea Południowa”, którego jednak oficjalna nazwa brzmi: „Republika Korei” kupują także Amerykanie, co chyba dobrze świadczy o jej jakości.
Seul znakomicie wykorzystał wielką koniunkturę, jeśli chodzi o przemysł zbrojeniowy i w niemałej mierze zaspokaja popyt spowodowany wojną w Europie Wschodniej. Powoduje ona konieczność dostarczania broni walczącej Ukrainie, ale również prowadzi do znacznego zwiększenia zakupów uzbrojenia przez państwa NATO, które starają się nadrobić stracony czas ostatniej dekady, gdy Europa się rozbrajała, a w tym samym czasie Rosja , szykując się do wojny, zbroiła na potęgę.
„Seul i Warszawa: wspólna sprawa” i opozycja, która strzela ślepakami
Przedmiotem krytyki totalnej opozycji w Polsce jest fakt importu broni z Korei na tak duża skalę , a także nawet to, ze są one kredytowane przez stronę koreańską. Rzecz w tym, że Polska kupując z Korei uzbrojenie zaciąga tam na te transakcje wieloletnie pożyczki, co skądinąd jest dość powszechnym mechanizmem w relacjach państwo – eksporter broni i państwo – importer broni. Opozycja strzela w ten sposób Panu Bogu w okno, ale niestety kosztem bezpieczeństwa Polski, której integralną częścią jest dozbrajanie się naszego kraju w kontekście potencjalnej agresji Rosji.
Drugim zarzutem wobec rządu w kontekście polsko koreańskiej współpracy militarnej jest fakt , ze negocjacje między Seulem a Warszawą są objęte poufnością! To akurat jest norma, gdy chodzi o transakcje na rynku militarnym, ale tego jakoś opozycja zauważyć nie chce. Dodatkowo w czasie, gdy toczy się wojna sprawy te muszą być przeprowadzane przy zachowaniu szczególnej dyskrecji.
Korea idzie po europejski rynek
Korea współpracę z Polska traktuje jako otwarcie drzwi na wielki rynek europejski. Dzieje się to w sytuacji, gdy największe potęgi – eksporterzy broni, jak Stany Zjednoczone Ameryki nie nadążają z jej produkcją w związku z gigantycznymi potrzebami, które pojawiły się po 24 lutego 2022 roku. Są one tym większe, że wszyscy zgodnie twierdzą, że wojna potrwa jeszcze długo, a ewentualne zawieszenie broni może być kruche, podobnie jak działo się to w latach 2014-2021, gdy niemal każdego dnia dochodziło do wymiany ognia między Ukrainą a uzależnionymi w stu procentach od Rosji rzekomo „autonomicznymi republikami” Doniecką i Ługańską. Podsumowując ten wątek: Korea świetnie wykorzystuje koniunkturę na broń – podobnie jak w Europie czynią to Czesi, którzy wprost mówią o powrocie do sytuacji z okresu między I a II wojną światową, gdy były one jednym z głównych producentów uzbrojenia na Starym Kontynencie.
Zaniepokojonym rzekomym „uzależnieniem się” Polski od importu broni z Republiki Korei warto powiedzieć, że nasz partner walczy w tej chwili o zdobycie całego rynku europejskiego i szczególnie zależy mu na udowodnieniu przy eksporcie do Polski swojej wiarygodności, solidności i przewidywalności w kontekście pozyskiwania do współpracy kolejnych państw NATO na naszym kontynencie.
Wizyta Premiera Korei, która odbędzie się na równo miesiąc przed wyborami, choć nie ma z nimi nic wspólnego jest „pójściem za ciosem” Koreańczyków po wcześniejszej obecności w naszym kraju prezydenta tego państwa Yoona Suk-yeola wraz z Pierwszą Damą Kim Keon-hee. Tamta wizyta miała miejsce w zeszłym miesiącu, co świadczy o niebywałej intensywności w relacjach bilateralnych.
Nie tylko uzbrojenie
Pisałem dotąd o polskim imporcie militarnym z Korei, jednak trzeba podkreślić, że nasza dwustronna współpraca ma charakter znacznie szerszy. Przecież właśnie stamtąd będziemy kupować energetyczne technologie nuklearne (mówiąc językiem potocznym: elektrownie jądrowe). Jest tez możliwe, że jedno z dynamicznie rozwijających się cywilnych lotnisk południowokoreańskich zostanie partnerem strategicznym naszego „okrętu flagowego”, jakim w obszarze przewozów pasażerskich stanie się Centralny Port Komunikacyjny ( CPK). Zwiększy się także liczba bezpośrednich połączeń lotniczych między Seulem a Warszawą, co z całą pewnością jeszcze bardziej ożywi współpracę gospodarczą i zaktywizuje wymianę turystyczną. W listopadzie, co szczególnie godne jest zauważenia, zostanie uruchomione połączenie kolejnego polskiego miasta – Wrocławia ze stolicą Korei. W naszych relacjach handlowych z tym „azjatyckim tygrysem” mamy, co oczywiste, ujemny bilans handlowy, spowodowany wyraźnie większym importem niż eksportem. Jednakże od kilku lat systematycznie rośnie polski eksport do tego państwa. Rzeczpospolita sprzedaje do Korei głównie produkty spożywcze, kosmetyki i meble.
Akurat w tym roku przypada 10 rocznica ustanowienia partnerstwa strategicznego między Polską a Koreą. Wizyta głowy koreańskiego państwa była pierwszą od 14 lat obecnością na polskiej ziemi prezydenta kraju będącego jednych z głównych sojuszników USA w Azji. Warto przypomnieć, że poprzednio prezydenta Republiki Korei gościł śp. prezydent Lech Kaczyński. Należy się spodziewać, że oba nasze kraje „pójdą za ciosem” gdy chodzi o współpracę w trzech obszarach: gospodarki, energetyki i obronności, a także co do realizacji podpisanych przez miesiącem trzech umów międzyrządowych o współpracy w zakresie promocji handlu i inwestycji, rozwoju infrastruktury transportowej i odbudowy Ukrainy.
W lipcowym Forum Gospodarczym Korea – Polska, któremu przewodniczyli prezydenci obu państw uczestniczyło 380 firm z czego 120 z Korei. Był to dobry pretekst aby podpisać 33 szczegółowe porozumienia, m.in. w obszarach – poza już wymienionymi – energetyki wodorowej i odnawialnej oraz elektromobilności.
W ubiegłym roku wartość polsko-koreańskiej wymiany handlowej wzrosła o ponad 15% przekraczając 10 mld USD. W kontekście wizyty premiera Korei w Polsce warto się zastanowić, co zrobić aby zmniejszał się deficyt handlowy Polski w relacjach z Seulem. W zeszłym roku wzrósł on o blisko 20%. Inna sprawa, że nasz kraj eksportuje na rynki trzecie baterie do samochodów elektrycznych produkowane w koreańskich fabrykach na Dolnym Śląsku.
Największy inwestor z Azji w Polsce
Korea pozostaje największym azjatyckim inwestorem w Polsce, jeżeli chodzi o skumulowaną wartość inwestycji. Przed dwoma laty było to 4,5 mld USA.
W naszym kraju inwestują znane firmy z Korei jak LG Energy Solution, Samsung czy Hyundai Enginering. Z kolei główni polscy inwestorzy w Korei to Towimor z branży okrętowej i Selena z branży chemii budowlanej. Ciekawostka jest, że poza obszarem pasażerskich przewozów lotniczych współpracujemy również jeżeli chodzi o kolejnictwo: przed dwoma miesiącami podpisano porozumienie o zaprojektowanie przez dwie koreańskie firmy 70-kilometrowej kolei dużych prędkości na trasie Katowice-Ostrawa. O tym się mówi mniej ,bo zakup przez Polskę 1000 koreańskich czołgów, 672 samobieżnych armatohaubic, 288 wyrzutni rakietowych oraz 48 lekkich samolotów szkolno-bojowych.
Ociekającej troską o partnerskie relacje polsko-koreańskie opozycji należy przypomnieć, że koreańskie wyrzutnie rakietowe już teraz są montowane na polskich podwoziach marki Jelcz i integrowane z polskim systemem kierowania ogniem Topaz. W przyszłości te wyrzutnie mogą być produkowane, serwisowane oraz modernizowane w naszym kraju wraz z używanymi w nich pociskami.
Korea jest drugim pod względem skali – po USA – krajem od którego kupujemy broń. Jednak zawężanie relacji bilateralnych wyłącznie do spraw militarnych byłoby błędem. Inna rzecz, że kontrakt z Polską na sprzedaż broni jest największym kontraktem w historii przemysłu zbrojeniowego Korei!
Tylko dlaczego Korea jest tak elastyczna, że sprzedaje Rosji urządzenia do eksploracji Arktyki?