Zbigniew Kuźmiuk
W kampanii wyborczej przewodniczący Platformy Donald Tusk, ale także inni czołowi politycy Platformy w publicznych wypowiedziach przez wszystkie przypadki odmieniali słowo „drożyzna” i obciążali odpowiedzialnością za to rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Obietnice Tuska
Tusk na wiecach wyborczych posuwał się nawet do absurdalnego stwierdzenia, dla każdego normalnego człowieka, że „jeżeli skończą się rządy Prawa i Sprawiedliwości, to skończy się również drożyzna”. Choć jako polski premier pytany o przyczyny wzrostu cen różnych artykułów podczas jego rządów, twierdził że nie ma na to żadnego wpływu, mówiąc, że gdyby miał guzik „niskie ceny”, to by nic nie robił tylko go naciskał, ale takiego guzika nie ma.
Oczywiście były 7-letni premier i 5-letni szef Rady Europejskiej, doskonale wiedział, że przyśpieszenie procesów inflacyjnych w Europie i w Polsce było głównie spowodowane gwałtownym wzrostem cen w surowców energetycznych wywołanych celową polityką Rosji, a później wzmocnione agresją tego kraju na Ukrainę. Potwierdza to sierpniowy raport Europejskiego Banku Centralnego (EBC), który stwierdza, że szantaż energetyczny Rosji odpowiadał aż za 72 proc. inflacji w strefie euro w połowie 2022 roku.
Gdyby go nie było, to wg autorów raportu inflacja w strefie euro w połowie poprzedniego roku wynosiłaby zaledwie 2,3 proc., podczas gdy średnia inflacja w tym czasie wynosiła aż 8,3 proc. Co więcej jak się okazuje energetyczny szok podażowy jakiego Europa doświadczyła już jesienią 2021 roku i który trwał przez następnych kilkanaście miesięcy, ma o 60 proc. silniejszy wpływ na inflację w krajach z mocnym popytem, szybszym wzrostem PKB i wyższą inflacją, takich jak kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska. Ta zależność właśnie wyjaśnia różnicę w stopie inflacji pomiędzy Polską i krajami regionu a krajami należącymi do strefy euro, to właśnie dlatego inflacja w naszym kraju jest wyższa niż w krajach strefy euro.
Ale mimo tej wiedzy w kampanii wyborczej Platforma za drożyznę oskarżała zarówno rząd Prawa i Sprawiedliwości jak i prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego, mimo tego, że po podniesieniu stóp procentowych przez bank centralny, inflacja w Polsce zaczęła gwałtownie spadać. Jeszcze w marcu tego roku wynosiła ona 18,4 proc., a po ośmiu miesiącach w październiku w tzw. szybkim odczycie GUS już tylko 6,5 proc. co oznacza ,że w ciągu zaledwie 8 miesięcy, została obniżona aż o blisko 12 pkt procentowych, co w porównaniu z inni krajami Unii Europejskiej jest wyczynem nie lada.
W tej sytuacji politycy Platformy spuścili z tonu już tak mocno nie podnoszą problemu drożyzny, ale Polacy pamiętają, że w kampanii wyborczej Tusk obiecywał, że gdy dojdzie do władzy cena benzyny wyniesie tylko 5,19 zł, najogólniej, że będzie znacznie taniej niż jest obecnie.
„Taniej to już było”
I nagle wczoraj w wywiadzie dla Radia Zet, była wiceprzewodnicząca Platformy i była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz pytana „czy gdy będzie już rządził Donald Tusk, będzie taniej?, niespodziewanie wypaliła „taniej to już było”. Ba przyznała, że za wzrost cen w ostatnich kilkunastu miesiącach jest odpowiedzialna Rosja i jej agresja na Ukrainę i że tak naprawdę poziom cen wynika z „gry podaży i popytu”. A więc okazuje się, że ewentualne odsunięcie PiS-u od władzy procesów inflacyjnych w Polsce nie zlikwiduje, ba Gronkiewicz- Waltz otwarcie mówi, że „taniej to już było” i to właśnie podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Okazuje się, że stwierdzenia w stylu „skończą się rządy PiS skończy się drożyzna”, były tylko na użytek kampanii wyborczej, a po wyborach w sytuacji, kiedy być może, będzie się odpowiadało za rządzenie, stwierdza się bez zahamowań „taniej to już było”.
Co na to wyborcy Platformy, a szczególnie wyborcy głosujący na Trzecią Drogę i Lewicę, czy zaledwie 2 tygodnie po wyborach, można im rzucić w twarz, że „zobowiązania wyborcze wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą”.