Ryszard Czarnecki
Państwo polskie ma wielki grzech zaniechania. Chodzi o tzw. repatriację Polaków ze Wschodu. Tak, w ostatnich ośmiu latach Rzeczpospolita była przyjaźniejsza wobec naszych rodaków, którzy nie z własnego wyboru znaleźli się poza granicami Polski. Ale wcześniej wyglądało to dramatycznie.
Niemcy zdecydowały się na systemową akcję sprowadzania „swoich” z Rosji i Kazachstanu. Uczyniły tak nie tylko ze względów patriotycznych, ale także ze względu na potrzeby swojej gospodarki, która potrzebowała milionów rąk do pracy, a ludzie mający niemieckie korzenie na pewno – jak się spodziewano – będą bardziej lojalni wobec Berlina niż Turcy, przybysze z Bliskiego Wschodu, Afryki czy Azji.
Polska, niestety, przespała ten czas. Władze III RP były nastawione niechętnie, a w najlepszym razie neutralnie do dziesiątków tysięcy Polaków – dzieci i wnuków naszych rodaków wywiezionych do Kazachstanu czy na Syberię, jak również mieszkających na ziemiach, które nie weszły w skład polskiej państwowości po II wojnie światowej. Pamiętam te absurdalne zarzuty, że Polacy, zwłaszcza z dalszej części dawnego Związku Sowieckiego nie mówią po polsku. Tego typu retoryka była bardzo krzywdząca, bo nasi rodacy nie mieli polskich szkół (w przeciwieństwie do Niemców w Kazachstanie!).
Dodatkowo nasze struktury państwowe, a szczególnie służby za to odpowiedzialne w sposób skrajny wyolbrzymiały zagrożenie ze strony służb rosyjskich, które rzekomo miały masowo (sic!) wysyłać do Polski swoich agentów mających polskie korzenie. Ten pseudo- argument był często pretekstem dla zapalenia czerwonego światła na repatriację w ogóle.
W efekcie tej złej polityki imigracyjnej – a w zasadzie jej braku! – doszło do sytuacji głęboko wstydliwych, czyli wyjazdu Polaków z Kazachstanu, ale nie do Ojczyzny przodków tylko do… Rosji, która oferowała daleko idące zachęty finansowe i mieszkaniowe dla obywateli d. ZSRS (i ich zstępnych) oraz na Ukrainę i na Białoruś, skąd do Kazachstanu zostali zesłani nasi rodacy w ramach sowieckiej walki z żywiołem polskim na terenie tych republik w latach 1930.
To jeden z największych grzechów zaniechania III RP – choć często mało uświadamiany sobie przez naszą opinię publiczną.
W niedalekiej przyszłości warto wrócić do sprawy osiedlania w Polsce naszych rodaków ze Wschodu, traktując to jako istotną część polityki imigracyjnej państwa polskiego.