Tomasz Teluk
Litwa, Łotwa i Estonia stworzą jednolitą linię obrony, która ma powstrzymać ewentualną inwazję ze Wschodu. Im bardziej słabnie Ukraina, tym mocniej rozzuchwala się Rosja. Niepewność kontynuacji pomocy Zachodu dla Kijowa stawia byłe sowieckie republiki w trudnej sytuacji.
Kreml nie ukrywa, że poza prowadzeniem wojny z Zachodem jego celem jest odbudowanie wpływów z czasów ZSRS. To może oznaczać ewentualną aneksję terytoriów zamieszkałych przez mniejszość rosyjskojęzyczną oraz wypchnięcie NATO z Europy Środkowo-Wschodniej. Złowieszczo brzmią także zapowiedzi restytucji mienia na tych terenach. Decyzja o sporządzeniu tajnego mienia zagranicznego Rosji zapadła już wiosną zeszłego roku. Jest to odwet za zamrożenie rosyjskich aktywów na Zachodzie. UE wciąż waha się, czy przeznaczyć skonfiskowany majątek na wypłatę odszkodowań dla Ukrainy. W międzyczasie zablokowała 300 mld euro rezerw Rosyjskiego Banku Centralnego i ok. 19 mld euro rosyjskich oligarchów.
Realne zagrożenie
Nowy dekret Władimira Putina zakłada powstanie funduszu na poszukiwanie i ochronę prawną ziem należących do Rosji w czasach sowieckich i carskich. Są to już jawne roszczenia terytorialne, nie tylko wobec byłych republik, lecz także krajów dawnego Układu Warszawskiego. Choć na razie mowa wyłącznie o krokach prawnych, odwetowych za zajęcie rosyjskich aktywów, niewykluczone, że Moskwa może posunąć się znacznie dalej. Dlatego kraje bałtyckie dmuchają na zimne i budują nową linię obrony. Będzie to system umocnień na granicy z Rosją i Białorusią, którego budowa ruszy natychmiast. Oprócz zapór powstanie ok. 600 bunkrów, a część terenów zostanie zaminowana. Takie rozwiązanie zaproponowała Estonia. Generał Raimonds Graube, ekspert i były dowódca łotewskich sił zbrojnych, zdradził, że oprócz betonowych fortyfikacji zostaną przygotowane gniazda karabinów maszynowych i kryjówki pod systemy artyleryjskie. Minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis powiedział, że wojna jest bardzo blisko, a jeśli Rosja nie zostanie powstrzymana na Ukrainie, posunie się dalej: następne w kolejce będą kraje bałtyckie.
Dlatego państwa znad Bałtyku solidarnie i konsekwentnie wspierają Ukrainę w walce z rosyjskim najeźdźcą. Przekazują jej broń, pomoc humanitarną, szkolą wojsko. Wszystko w nieproporcjonalnie dużej skali w stosunku do możliwości. Procentowo w porównaniu z PKB Estonia i Łotwa są najbardziej hojnymi darczyńcami i przekazują Ukrainie równowartość odpowiednio 1,1 proc. oraz 0,9 proc. PKB swojego kraju. To dwukrotnie więcej niż Polska i wielokrotnie więcej niż pozostałe państwa UE.
Kluczowa rola Polski
W przypadku konfliktu z Rosją dla krajów bałtyckich kluczowe będzie wsparcie Polski i Skandynawów. Już teraz silne poparcie dla niezależności Litwy, Łotwy i Estonii oraz zapewnienie, że w razie niebezpieczeństwa przyjdzie im z pomocą, wyraziła Finlandia. Warszawa odgrywa bardzo ważną rolę w celu utrzymania łączności logistycznej z Zachodem i obrony przesmyku suwalskiego. W naszym kraju rozlokowane będą siły w celu wzmocnienia obrony tego terytorium. Część wojsk może być także przesunięta wprost do krajów bałtyckich. Prezydent Łotwy Edgars Rinkēvičs potwierdził, że system bałtyckiej linii obrony jest uzgadniany z sojusznikami z Polski i Finlandii. Obrona tych krajów jest kluczowa dla bezpieczeństwa całego NATO, bowiem Rosja nie tylko grozi im okupacją i zagładą, lecz także przybliża agresora do granic Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wówczas Kreml mógłby łatwiej destabilizować także Polskę, zwłaszcza w perspektywie coraz bardziej wyraźnego wchłaniania Białorusi.
Dlatego wskutek uzgodnień między ministrami spraw zagranicznych wszystkie trzy kraje zainwestują pokaźne środki w nową fizyczną linię bezpieczeństwa, która ma je oddzielić od agresora. Kolejne decyzje dotyczące wzmocnienia sił NATO w regionie mogą zapaść podczas tegorocznego szczytu w Waszyngtonie. Ryzyko lądowej inwazji do czasu zakończenia wojny na Ukrainie jest jednak niewielkie – Rosja nie ma środków do prowadzenia starcia na kilku frontach. Jest to więc czas potrzebny do przygotowania się na najgorsze. Wszelkie wrzutki na temat rychłych operacji hybrydowych, które mają być prowadzone np. na trójstykach granic Litwy, Polski, Rosji czy Białorusi, mają na celu mobilizację opinii publicznej i wywarcie presji na politykach, którzy powinni zwiększyć wydatki budżetowe na bezpieczeństwo. Tymczasem kraje bałtyckie, wspierane przez Warszawę, zaproponowały wprowadzenie nowych sankcji sektorowych wobec Moskwy. Wśród propozycji jest zakaz importu skroplonego gazu LNG, drutów aluminiowych i miedzianych, surówki hutniczej, a także transferu wiedzy, współpracy naukowej i finansowania wspólnych projektów, ponadto zakaz eksportu materiałów używanych w sektorze lotniczym oraz elektroniki do produkcji dronów. Kolejny 13. pakiet sankcyjny miałby także obejmować Białoruś.
Państwa bałtyckie się zbroją
Wilno, Ryga i Tallin uzgodniły też wspólne, skoordynowane użycie zakupionych od USA wyrzutni HIMARS. Powstaną jednolite plany eksploatacji tego rodzaju uzbrojenia w czasie pokoju i na wypadek wojny. Wszystkie trzy państwa podpisały już kontrakty na dostawę sprzętu. Litwa będzie miała 8 zestawów, Estonia i Łotwa po 6. Łącznie daje to spory potencjał obronny. – Wspólny rozwój litewskich, łotewskich i estońskich zdolności obronnych jest kluczem do zapewnienia naszego regionalnego bezpieczeństwa – powiedział Arvydas Anušauskas, litewski minister obrony. Litwini w swojej strategii obronnej liczą na Niemców. Ministrowie obrony podpisali porozumienie dotyczące rozmieszczenia na Litwie brygady Bundeswehry, składającej się z grupy ok. 5 tys. wojskowych. Rozmieszczanie brygady rozpocznie się w przyszłym roku, a zakończy w 2027 r. Będzie to największa zagraniczna misja Bundeswehry. Żołnierze zostaną rozmieszczeni w bazach Rudniki i Rukla. Oficerowie będą zaś mieszkać w dużych miastach – Wilnie i Kownie. Litwa kupi też od Niemców czołgi Leopard 2. Wilno planuje nabycie 54 pojazdów tego typu, które znajdą się w wyposażeniu lekkiej dywizji zmechanizowanej. Jednostka, która ma liczyć 17 tys. żołnierzy, powstanie nie później niż do 2030 r. Wcześniej Litwa kupowała z Niemiec pojazdy Boxer i systemy artyleryjskie PzH 2000.
Państwa bałtyckie kupują też uzbrojenie wspólnie. Łotwa i Estonia zakontraktowały dostawy samochodów ciężarowych o przeznaczeniu wojskowym. Pojazdy trafią do łotewskiego Ministerstwa Obrony i Sił Obronnych, Estońskich Sił Obronnych oraz do Ochotniczej Ligi Obrony (Kaitseliit), Policji i Straży Granicznej. Ciężarówki i terenówki będą dostarczone w ciągu siedmiu lat. Oba kraje współpracują blisko w zakresie wojskowości. Obecnie przeprowadzają razem inspekcje na granicy estońsko-łotewskiej oraz w portach i na węzłach transportowych w związku z operacją hybrydową prowadzoną przez Białoruś. Niemcy są dostawcą dla Łotwy i Estonii systemów obrony powietrznej. Oba kraje zakupią wyrzutnie IRIS-T średniego zasięgu. Dostawy rozpoczną się już w przyszłym roku. Państwa bałtyckie wzmacniają też obronę swojego wybrzeża. Tutaj dostawcą systemów obrony i pocisków przeciw-okrętowych NSM będą Amerykanie. Ponadto Estonia współpracuje w tym zakresie z Finlandią, aby wspólną strategią uniemożliwić działanie Rosji w Zatoce Fińskiej.
Rozpoczęły się już największe od dekad manewry wojskowe NATO „Stedfast Defender 2024”. Weźmie w nich udział 90 tys. żołnierzy z 32 krajów. Manewry rozegrają się w Polsce, Niemczech i krajach bałtyckich. W naszym kraju spotka się 20 tys. wojskowych, którzy będą ćwiczyli wykorzystanie czołgów Abrams, K2, wyrzutni Chunmoo, HIMARS oraz armatohaubic Krab. Wspólne ćwiczenia to doskonały sposób na przygotowanie się na zagrożenia ze strony Rosji oraz element polityki odstraszania agresora z Kremla.