Zbigniew Kuźmiuk
Im dłużej bohatersko walczą Ukraińcy z atakującymi ich Rosjanami, tym coraz częściej dowiadujemy się od największych unijnych krajów: Niemiec i Francji, jakie jest ich prawdziwe stanowisko w sprawie tej agresji.
Właśnie prezydent Francji Emmanuel Macron stwierdził w publicznym wystąpieniu odnosząc się do krajów Europy Środkowo-Wschodniej, że „nie powinniśmy też sprzymierzać się z najbardziej podżegającymi do wojny krajami, co groziłoby rozszerzeniem konfliktu i całkowitym zamknięciu komunikacji”.
Po czym dodał „nie powinniśmy też rozważać pozostawienia kilku państw europejskich na naszej wschodniej flance, by same podjęły działania”.
To jasne wyłożenie kart na stół, choć tak naprawdę od początku napaści Rosji na Ukrainę, Macron, zachowywał się w tej sprawie, „niekonwencjonalnie”, żeby to jak najłagodniej ująć.
Kilkadziesiąt jego rozmów telefonicznych z Putinem, przez te ponad już pół roku trwającej wojny, czy namawianie szefów największych koncernów obecnych w Rosji do niewychodzenia z tego kraju, mimo kolejnych unijnych pakietów sankcyjnych, to najdobitniejsze przykłady, jak Macron od początku podchodził do tej wojny i Rosji jako agresora.
Prezydent Macron, zresztą podobnie jak jego sąsiad kanclerz Niemiec Olaf Scholtz, ciągle ma nadzieję, że tę wojnę z Rosją, jednak Ukraina przegra, a wtedy będzie można ją zmusić do zawarcia porozumienia z Rosją na warunkach agresora.
A wtedy będzie można wrócić już otwarcie do robienia interesów z Rosją, a że będzie to kosztem Ukrainy i co więcej Rosja nie zrezygnuje ze swej imperialnej polityki wobec krajów, które do roku 1989 były w jej strefie wpływów, to nie jest to już problem Francji czy Niemiec.
Przy tej okazji przypomnijmy, że zaledwie kilkanaście dni temu, w sprawie wprowadzenia kolejnych unijnych sankcji dotyczących zakazu wydawania wiz dla Rosjan, także zaprotestowali, właśnie ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i Francji.
W liście skierowanym do swoich odpowiedników w pozostałych 25 krajach członkowskich, przed spotkaniem w Pradze (gdzie miała odbywać się debata na ten temat), napisali że są przeciwni wprowadzeniu całkowitego zakazu wydawania wiz turystycznych obywatelom rosyjskim.
Ich zdaniem bowiem wizyty Rosjan w krajach UE na podstawie wiz turystycznych „dają im doświadczenia życia w systemach demokratycznych, co będzie miało transformacyjną moc w przyszłości”.
W wyniku tego protestu, przyjęto tzw. unijny najniższy mianownik, zawieszono porozumienie wizowe UE-Rosja, a wizy turystyczne kraje UE, mają wydawać wg reguł które same określą.
Przypomnijmy także, że jeszcze wcześniej z kolei Niemcy zablokowały możliwość przekazania Ukrainie 9 mld euro tzw. pomocy o charakterze makroekonomicznym, KE wprawdzie przekazała na początku sierpnia ze środków budżetowych zaliczkowo 1 mld euro, ale żeby uruchomić całą pomoc, musi mieć zgodę na gwarancje wszystkich krajów UE.
Do tej pory takiej zgody nie udzieliły tylko Niemcy, bo jak nieoficjalnie mówią unijni urzędnicy „Berlin obawia się, że Ukraina w przyszłości nie będzie w stanie spłacić tej pożyczki i będzie to musiała zrobić KE”, która uruchomi wcześniejsze gwarancje krajów członkowskich i to one ją ostatecznie spłacą.
To prawda, że to Niemcy w największym stopniu byłyby obciążone tą spłatą (ich PKB stanowi bowiem około 25% PKB UE) ale w sytuacji kiedy na Ukrainie codziennie giną ludzie w tym także cywile i bez pomocy z zewnątrz ten kraj nie jest w stanie prowadzić wojny z Rosją, która codziennie jest zasilana setkami milionów euro ze sprzedaży surowców energetycznych (w dużej części także przez Niemcy), blokada przez niemiecki rząd tej pożyczki jest wręcz gigantycznym skandalem.
I to są przykłady „prawdziwej twarzy” Niemiec i Francji, jeżeli chodzi o podejście do agresji Rosji na Ukrainę i pomocy jakiej UE i poszczególne kraje członkowskie udzielają naszemu wschodniemu sąsiadowi.