Ryszard Czarnecki
Przestrzegam przed uznaniem, że Rosja jest słaba. Nie doceniać Rosji – to grzech ciężki w polityce międzynarodowej. Rzecz jasna, z drugiej strony nie należy jej demonizować i nie należy jej przeceniać, bo Moskwa zawsze gra powyżej tego, co ma w kartach. Jednak uznanie, że skoro Rosja radzi sobie słabiej na Ukrainie, niż to zakładała, to znak, iż rosyjski diabeł przestał ogonem machać w różnych częściach Europy i świata – to wielki błąd.
Proszę spojrzeć na to, co stało się w ostatnich kilkudziesięciu godzinach z Bułgarią. To, że Polska jest „frontmanem”, gdy chodzi o ograniczanie wpływów Federacji Rosyjskiej i wsparcia dla naszego wschodniego sąsiada, było oczywiste tak samo, jak oczywiste było to, że Kreml będzie chciał się za to na Rzeczypospolitej odegrać.
Dlaczego natomiast uderzono w Bułgarię – kraj historycznie życzliwy Rosji, która przecież pomagała Bułgarom w walce z Turkami z Imperium Otomańskiego? Dodatkowo oba narody zbliżała do siebie ta sama wiara prawosławna. Eksperci od energetyki powiedzą, że akurat nastąpił czas, w którym Sofia miała zapłacić Rosji za gaz. To prawda. Ale przecież to Moskwa podejmuje decyzje, czy uderzyć – czy nie. Dlaczego więc uderzono w Bułgarię, której premier co prawda deklarował, że wyśle broń na Ukrainę, ale nie wcielił tego w życie po szantażu ze strony koalicjanta czyli socjalistów (w gruncie rzeczy: postkomunistów), którzy zagrozili wyjściem z rządu (to partia „numer 2″ w koalicyjnym rządzie składającym się z czterech ugrupowań – obok socjalistów są centryści premiera, centroprawica i populiści).
Otóż Rosja zakręciła kurek właśnie dlatego, że „poczuła krew”: uznała, że w ten sposób może zdestabilizować państwo, które niedawno pod naciskiem Zachodu zdecydowało się zamknąć porty dla rosyjskich statków. Jednak w sprawie dostaw broni dla Kijowa doszło do kryzysu rządowego, a dodatkowo Putin dysponował jeszcze jedną mocną kartą w tej rozgrywce. Nie była to blotka, tylko as – chodzi o prezydenta kraju Rumena Radewa, który wygrał wybory prezydenckie po raz drugi z rzędu, a w kampanii mówił, że Krym to oczywiście… część Rosji. Rosja przewidziała, że blokując gaz Sofii, pogłębi i tak bardzo poważne podziały w bułgarskiej klasie politycznej. Podziały wynikające z istotnych różnic w postrzeganiu… właśnie Rosji.
Bułgarski prezydent zagrał w rosyjskim scenariuszu: zaatakował premiera Kiryła Petkowa, choć wcześniej mocno go wspierał i dawał mu parasol polityczny. Za zakręcenie kurka z rosyjskim gazem prezydent Bułgarii oskarżył… rząd Bułgarii. Na Kremlu otworzono szampana.
W Bułgarii w ubiegłym roku wybory parlamentarne odbyły się aż… trzy razy. Kreml o tym wie i gra na destabilizację tego państwa. Na przeciągniecie go na swoją stronę szans nie ma. Ale na jego zneutralizowanie – już tak…