Ryszard Czarnecki
Problemem polskiej polityki był od dawna brak ciągłości. Syn szedł do partyzantki jak ojciec i dziadek, walczył w powstaniu, a nie był posłem jak antenaci. Z zazdrością obserwowałem, jak inaczej jest w Anglii, czy Francji, a nawet w Niemczech (skądinąd von der Leyen – niemiecka przewodnicząca Komisji Europejskiej, to córka premiera landu Dolna Saksonia – Ernesta Albrechta). Jednym z wyjątków od tej nieszczęsnej polskiej reguły jest rodzina Giertychów.
Dziadka Jędrzeja poznałem w „polskim Londynie”. Przedwojenny działacz Obozu Narodowego, bardzo płodny pisarz polityczny, człowiek olbrzymiej pracowitości, pasjonat polityki, z którym czasem nie sposób się było zgadzać, ale trudno było go nie szanować za jego osobistą uczciwość. Na obczyźnie potrafił pogodzić utrzymanie wielodzietnej rodziny z aktywną działalnością polityczną. Jedna z córek została przewodniczącą Polskiej Macierzy Szkolnej w Anglii, syn – księdzem (z czasem bardzo wpływowym w Watykanie),inny syn – biolog, profesor dendrologii postanowił przyszłość związać z Polską.
Maciej Giertych pracował naukowo w Wielkopolsce, ale też zaczął się udzielać politycznie, nie tylko kolportując książki i czasopisma „Opoka” wydawane przez ojca w Londynie, ale także doradzając prymasowi Polski Józefowi Glempowi, by potem niespodziewanie zostać członkiem Rady Konsultacyjnej przy generale Jaruzelskim, co dla szeregu narodowców było niedopuszczalnym przekroczeniem Rubikonu – choć z drugiej strony była w tej decyzji pewna logika: Giertych senior głosił koncepcje w myśl której trzeba działać pozytywistycznie i „przejmować” państwo, jednocześnie zwalczając silny kosmopolityczny nurt w opozycji („lewica laicka”). Po latach profesor Giertych zostanie europosłem z listy Ligi Polskich Rodzin i szefem 10-osobowej delegacji LPR, wtedy drugiej polskiej siły w PE (PO miało 15 europosłów PiS – 7, Samoobrona – 6).
Maciej Giertych miał bardzo zdecydowane poglądy, a jednocześnie był człowiekiem grzecznym, dobrze wychowanym i dalekim od brutalnego atakowania kogokolwiek. W tym czasie, gdy ojciec kierował europarlamentarnym LPR (który zresztą dość szybko podzielił się i w dużej mierze zasilił PiS) syn Roman już od paru lat był w Sejmie. Ten były szef Młodzieży Wszechpolskiej miał niewątpliwie polityczną smykałkę: współtworzył LPR, na fali zapaści AWS wprowadził ją do Sejmu, a potem umiejętnie wykorzystał referendum akcesyjne w 2003 roku. Wezwał do wzięcia w nim udziału (inaczej niż Antonii Macierewicz, który sugerował bojkot) i głosowania na „nie”. Spowodował w ten sposób, że szereg z 23% głosujących przeciw akcesji utożsamiło się z LPR. Stąd jego wielki sukces w wyborach europejskich (15,92%),gdzie wyraźnie zdystansował PiS (12,67%).
Rok później Liga ponownie zameldowała się w Sejmie, a po kilku miesiącach funkcjonowania mniejszościowego rządu PiS Giertych objął już w rządzie koalicyjnym stanowisko wicepremiera i szefa MEN. Od razu stal się tarczą strzelniczą dla „Gazety Wyborczej” i medialnego establishmentu. „GW” z lubością cytowała hasła z demonstracji przed gmachem MEN: „Giertych do wora, wór do jeziora”. Wydawało się, że wspólna nienawiść TVN i Agory do LPR i PiS będzie Giertycha zbliżać do Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem nagle Giertych się zakiwał, chciał obalić rząd, w którym był, zaczął paktować z „Salonem”. Po wyborach wypadł z polityki , stając się jedynie (aż?) dyżurnym komentatorem TVN 24. Nie wiem czy powodowała nim obsesyjna niechęć do Kaczyńskiego i PiS? Był politykiem raczej chłodnym, a nie zakładnikiem własnych emocji. Czy raczej robił to z wyrachowania uznając, że opłaca się zagrać w jednej drużynie z wrogami ideowymi i politycznymi? I tego właśnie nie rozumiem. Dziadek zwalczał zaciekle kosmopolitów i internacjonalistów, ojciec był ich przeciwnikiem, syn z nimi paktuje. Co skłoniło ekswicepremiera już nie do flirtu, nie romansu, ale politycznego małżeństwa z ludźmi, których przez lata pozycjonował jako wrogów Polski.
Co się z nim stało?