Zbigniew Kuźmiuk
Najpierw 20 lipca o połączeniu zdecyduje Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Lotosu, dzień później podobną decyzję podejmą akcjonariusze Orlenu i w ten sposób po ponad 4 latach, dojdzie do fuzji obydwu firm.
Prace nad tym połączeniem trwały bardzo długo, rozpoczęły się w lutym 2018, a kluczową przeszkodą było uzyskanie zgody Komisji Europejskiej (komisarz d/s konkurencji Margrethe Vestager), która także za sprawą polskiej opozycji, mnożyła warunki jakie obydwie firmy powinny spełnić, aby taka zgoda została wydana.
Po długich bojach w lipcu 2020 roku taka zgoda KE na fuzję Orlenu z Lotosem została wydana, przy czym ustanowione zostały tzw. środki zaradcze, które tak naprawdę jak się wydawało Komisji, miały charakter zaporowy i Orlen miał nie być w stanie ich spełnić.
Chodziło przede wszystkim o konieczność zbycia 30 proc. udziałów w rafinerii Lotosu oraz sprzedaż 400 stacji Lotosu na terenie naszego kraju, znalezienie chętnych na takie składniki majątku, w sytuacji pandemii Covid-19 i globalnego spowolnienia gospodarczego, było rzeczywiście trudne.
Orlen musiał nawet musiał prosić KE o przedłużenie terminu na realizację tych środków zaradczych ale ostatecznie wypełniając je, płocka firma wykorzysta całą sytuację do silnego swojego wzmocnienia.
Przypomnijmy, że konieczność sprzedaży dużej części aktywów Lotosu, w tym 30 proc. udziałów w rafinerii, była uznawana przez ekspertów za wręcz drastyczny środek zaradczy, ale zaproszenie przez kierownictwo Orlenu do ich nabycia Saudi Aramco, największego producenta ropy naftowej na świecie i posiadacza najbardziej przyszłościowych technologii petrochemicznych, przerodziło zalecenia KE w dodatkowe atuty tej fuzji.
Orlen podpisał z Saudi Aramco 3 dodatkowe porozumienia
Orlen podpisał bowiem z Saudi Aramco, także 3 dodatkowe porozumienia, w tym na dostawy ropy naftowej docelowo do 400 tys. baryłek dziennie, a obecnie od 200 do 337 tys. baryłek dziennie, a to oznacza blisko 20 mln ton ropy z kierunku arabskiego, a więc połowę obecnego polskiego zaopatrzenia.
Dwie kolejne umowy to porozumienie w sprawie badań i rozwoju (Saudi Aramco jest potentatem w zakresie technologii petrochemicznych, produkcji biododatków w tym technologii w tym zakresie o charakterze zeroemisyjnym), a także porozumienie w sprawie wspólnych analiz dotyczących inwestycji w obszarze petrochemii.
Jak napisali wtedy analitycy największej biznesowej agencji informacyjnej Bloomberg, umowa Orlenu z Saudi Aramco dotycząca dostaw ropy naftowej „to wstawienie nogi w drzwi w regionie zdominowanym paliwowo przez Rosję”.
I dalej ta umowa „to wejście saudyjskiej potęgi naftowej na rynek krajów Europy Środkowo- Wschodniej i konfrontacja biznesowa z dostawcami z Rosji, którzy do tej pory dominowali na tym rynku wręcz niepodzielnie”.
Teraz w związku z inwazją Rosji na Ukrainę i „odwracaniu się” przez kraje UE w tym Polskę od dostaw surowców energetycznych z Rosji, wybór Saudi Aramco do tej fuzji, okazuje się być decyzją, której skutki są nie do przecenienia.
Jeżeli dołożymy do tego współpracę Orlenu i Saudi Aramco w zakresie nowych technologii petrochemicznych, które jak to określił prezes Orlenu Daniel Obajtek „są już one z XXII wieku” i wspólnych analiz dotyczących inwestycji petrochemicznych, to dopełnia to silnie prorozwojowego charakteru współpracy z Saudyjczykami.
Osobny rozdział stawowi wypełnienie drugiego środka zaradczego, czyli sprzedaży ponad 400 stacji Lotosu w Polsce i do tej transakcji został z kolei wybrany węgierski koncern petrochemiczny MOL.
PKN Orlen pozyskał blisko 200 stacji od MOL-a
Jednocześnie jednak Orlen pozyskał blisko 200 stacji od MOL-a ok. 150 na Węgrzech i blisko 50 na Słowacji i w ten sposób sprzedaż detaliczna tej firmy, będzie obecna nie tylko w Polsce (blisko 1900 stacji) ale także w Niemczech, na Litwie i Czechach i w tych dwóch nowych krajach (łącznie będzie to około 3100 stacji).
Sugestie opozycji, że sprzedając stacje benzynowe MOL-owi, Orlen pozwala na wejście do Polski koncernu powiązanego z Rosjanami są oczywiście nieprawdziwe, bowiem w 2011 roku rząd węgierski wykupił akcje należącego do austriackiego koncernu OMV powiązanego z Rosjanami i w związku z tym w akcjonariacie węgierskiego koncernu, nie ma żadnej rosyjskiej firmy.
MOL korzysta z rosyjskiej ropy ale z rosyjskich paliw korzysta większość rafinerii w Europie Środkowo-Wschodniej i właśnie dopiero teraz transakcja Orlenu z Saudi Aramco, oznacza poważną zmianę kierunków tego zaopatrzenia.
Przypomnijmy także, że podstawowym celem fuzji Orlenu z Lotosem, która zostanie również w najbliższym czasie wsparta wchłonięciem PGNiG, jest stworzenie w Europie Środkowo-Wschodniej koncernu multienergetycznego o ogromnym potencjale finansowym.
Jego obroty będą sięgały wtedy przynajmniej 250 mld zł rocznie, zysk przynajmniej 20 mld zł rocznie, co uczyni go podmiotem o porównywalnym potencjale finansowym z innymi europejskimi koncernami tego sektora w Europie.
Konsolidacja Orlenu i Lotosu, a w przyszłości także PGNiG, oznacza powstanie zdecydowanie większych niż do tej pory możliwości finansowych, co pozwoli na realizację dużych, wymagających wielomiliardowych nakładów, projektów inwestycyjnych korzystnych dla polskiej gospodarki oraz środowiska.
Chodzi między innymi o budowę morskich farm wiatrowych, wspieranych przez europejską politykę klimatyczną (strategię Zielonego Ładu) ale także wejście wielkiej polskiej firmy multienergetycznej w nowe obszary działalności.
Decyzje Walnych Zgromadzeń Akcjonariuszy z 20 i 21 lipca, to będzie finał tego długiego procesu fuzji Orlenu i Lotosu, niezwykle ważnego z punktu widzenia realizacji strategicznych interesów naszego kraju.