Ryszard Czarnecki
Jestem w Wiecznym Mieście. Piszę ten słowa tuż przy starożytnych akweduktach, przy rondzie, którego patronem jest reżyser Federico Fellini , w „Harry’s Bar”, w ogródku którego umieszczone są fotografie reżysera i jego aktorów. Mam krok do metra „Villa Borghese”.
Wczoraj spotkanie z Giorgią Meloni. Jej partia Fratelli d’Italia jest na pierwszym miejscu w wyborczych sondażach, a elekcja w Italii, tak jak w Polsce, za rok. Włoska polityka – jak w ogóle polityka – uczy pokory. Pamiętam czasy, gdy lider partii Lega (Liga), dawniejszej Lega Nord (Liga Północna) Matteo Salvini, przyjechał do Polski na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Był wtedy wicepremierem, ba, królem, bożyszczem tłumów i wszyscy myśleli, że jest w windzie, która będzie jak nic, tylko wjeżdżać do góry. Mądrzy ludzie przypomnieli mu wtedy, że jest przecież druga włoska partia, z która PiS już współpracuje – właśnie formacja Signory Meloni. W odpowiedzi Salvini tylko mruknął, że jego konkurencja nie przekracza progu. To była prawda: „Bracia” mieli wtedy nieco ponad 4%. Upłynęło trochę wody w Tybrze i dzisiaj Meloni ma 25-26%, a Salvini paręnaście. La vita – życie. Po prostu.
Dawno temu bohaterka „La dolce vita” Felliniego, grana przez Anitę Ekberg kąpała się w fontannie di Trevi. Dziś w zasadzie też każdy może się wykąpać, ale za to jest mandat. Płacisz 450 euro. Władze są, jak widać, mniej cierpliwe. Ale ludzie też, skoro nie chcą oglądać już 3 – godzinnych filmów – takich, jakie kręcił właśnie Signore Fellini.
A co do Borghese: wiadomo, najbogatsza rodzina Rzymu, choć wywodząca się z Sieny. Papieże, mecenasi sztuki, szwagier Napoleona itd. itp. Skandale obyczajowe i nie tylko. Dziś skandalistą jest na Półwyspie Apenińskim Silvio Berlusconi, też człek bardzo bogaty. Ożenił się właśnie, po raz kolejny, z 32-letnia posłanką własnej partii – Martą Fascina („Czy panna Marta jest grzechu warta?”).Silvio ma 85, ale w sondażach wyborczych młody żonkoś szoruje po dnie…