Ryszard Czarnecki
Niemcy chcą, aby Polska dała im zmagazynowany przez nas gaz. W imię solidarności europejskiej! Dzięki temu zyskaliśmy nową definicję „eurosolidarności”: jest ona wtedy, gdy Polska dzieli się gazem z zachodnim sąsiadem albo z całej Europy przyjmuje uchodźców z innych kontynentów, głównie muzułmanów.
O europejskiej solidarności nie wolno mówić, gdy Niemcy wspólnie z Rosją budują Gazociąg Północny – wbrew Polakom, Bałtom i Skandynawom. Wtedy Niemcy po prostu dbają o własny interes. A to przecież nic zdrożnego. Źle jest tylko wtedy, gdy Polska dba o swoje interesy. Wówczas jest to nacjonalizm. Gdy robią to Niemcy – to normalność.
Dzisiejsze czasy to wielki triumf pierwszego polskiego laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury – Henryka Sienkiewicza. Postaci przez niego stworzone są dziś niczym prorocy. Prorok Kali mówi teraz: „Twój gaz – moja gaz! Ale moja rura – to nie twoja rurociąg!”. I cieszą się w pustyni, i cieszą się w puszczy… Prorok Onufry wieszczy niczym wtedy, gdy oferował Niderlandy królowi szwedzkiemu: „My z Fransem (komisarz z Niderlandów, wszystko się zgadza – przyp. R.Cz.) obiecujemy wam czyste powietrze i świeżą zieleń za 20 lat, ale w tym celu przez najbliższe lata będziecie marznąć i głodować”. Tako rzecze Zagłoba Anno Domini 2022. Kopalnie węgla są odrażające, brudne i złe niczym tytuł włoskiego filmu z okresu neorealizmu – ale tylko wtedy, gdy znajdują się w Polsce. Gdy są w Niemczech – właśnie teraz przepraszają się z nimi nasi sąsiedzi Teutoni – to już nie kopcą, nie szkodzą, tylko są wyższą koniecznością w czasach kryzysu. Wielka Brytania nie ma konstytucji – ma za to prawo zwyczajowe. UE też nie ma konstytucji (na szczęście), a jej prawem zwyczajowym są wszechogarniające podwójne standardy skąpane w eurososie hipokryzji. „Oda do radości”, po prostu…