Zbigniew Kuźmiuk
W piątek 12 sierpnia marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak (ta od nadzorowania słynnego z molestowania kobiet WORD-u w Gorzowie), zaatakowała polski rząd „rtęcią w Odrze”, powołując się na informacje, które miała otrzymać od ministra środowiska landu Brandenburgia Axela Vogla.
Mówiła między innymi tak: „minister Vogiel mówił mi, że mają wyniki badań, a stężenie rtęci jest tak wysokie, że skala tego nie ogrania”, tyle tylko, że jak wyjaśnił ten minister w niedzielę, że mówił jej także „może to być wartość odstająca, może to być anomalia, może to być wydarzenie lokalne, z którego nie możemy jeszcze wnioskować ogólnie”.
Powiedział także, że „poinformował Panią marszałek, „że pierwszy wynik nie może być postawą do wyciągania wniosków dla całej Odry, a stwierdzona wartość rtęci mieści się ekologicznym zakresie tolerancji”.
Atak z „rtęcią w Odrze”
Tyle tylko, że marszałek Polak nie tylko rozpowszechniła natychmiast w internecie informację o „rtęci w Odrze, której stężenie jest poza skalą”, a dodatkowo wystąpiła w TVN24, gdzie tę informację powtórzyła, atakując przy okazji bezpardonowo rząd.
Skorzystał z tego wręcz skwapliwie Donald Tusk, który pozwolił sobie na jeszcze więcej, umieszczając na Twitterze wpis:
„Śnięte są nie tylko ryby w Odrze, śnięte jest całe państwo pod rządami Kaczyńskiego. PiS jest jak rtęć”.
Klasyczna retoryka nazistowska, kiedyś za Schetyny była to „pisowska szarańcza”, teraz za Tuska „PiS jak trucizna”, a więc wezwanie do jak najszybszego usunięcia „szarańczy i trucizny” z życia publicznego.
A gdy ta retoryka skutkuje nieprawdopodobnym wręcz hejtem na zwolenników PiS-u, atakowaniem i opluwaniem ludzi wychodzących ze spotkania z prezesem Jarosławem Kaczyńskim jak ostatnio w Kurniku w woj. wielkopolskim, czy wręcz zabójstwem jak w przypadku Marka Rosiaka, pracownika biura posła PiS w Łodzi przez członka Platformy w 2010 roku, to czołowi politycy tej partii, natychmiast przedstawiają się jako „gołąbki pokoju”.
Rtęci nie ma i nie będzie
Atak przy pomocy „rtęci w Odrze” na rząd PiS-u się jednak nie udał już w niedzielę na wspólnej konferencji prasowej ministrów ochrony środowiska i klimatu Polski i Niemiec w Szczecinie, stwierdzono, że w próbkach pobranych ze śniętych ryb z Odry „nie stwierdzono ani rtęci ani innych metali ciężkich”.
Od niedzieli trwają badania ponad 150 próbek tych ryb w kierunku poszukiwania obecności 300 innych potencjalnych substancji, które mogłyby być przyczyną tak masowego ich śnięcia w szczególności badania pod kątem obecności pestycydów.
Rtęci, która miałaby doprowadzić do śnięcia ryb w Odrze nie ma więc i nie będzie, ale Tusk mimo tych twardych już danych i to potwierdzonych przez stronę niemiecką, broni marszałek Polak i atakuje polski rząd.
Tak przy okazji, 15 sierpnia w Dniu Święta Wojska Polskiego i z okazji 102 rocznicy wielkiej wiktorii oręża polskiego nad bolszewicką nawałą, Tuska po raz kolejny, było stać na ataki na polski rząd i niestety nie poświęcił nawet jednego dobrego słowa polskim żołnierzom.
Drugie dno?
Katastrofa ekologiczna na Odrze i specyficzne nią zainteresowanie przez polską opozycję i ale i stronę niemiecką, może mieć też drugie dno.
Otóż od momentu kiedy pojawiły się oficjalne informacje o dużych ilościach śniętych ryb w Odrze, na założonym w kwietniu tego roku portalu w języku polskim „Czas na Odrę” (odra.pl), korespondującym z niemieckim portalem „saveoder.org”, pojawiają się różne alarmistycznie informacje dotyczące sytuacji na tej rzece.
Jeden z ostatnich brzmi „tu nie chodzi o ryby, tylko o cały ekosystem rzeki. Konieczne jest wstrzymanie dalszych prac kanalizacji Odry (za grube miliony i całkiem bez sensu) i przygotowanie je renaturyzacji”.
Jak najbardziej wpisuje się to w blokowanie przez Niemcy pogłębiania Odry w jej dolnym biegu, a także rozbudowy portu kontenerowego w Świnoujściu jako konkurencyjnych projektów dla niemieckiej żeglugi śródlądowej i niemieckich portów.
Niezależnie jednak od tego czy sprawa „rtęci w Odrze” ma drugie dno, czy też go nie ma, ta sprawa uderzyła w Platformę jak bumerang, politycy tej partii złapani za rękę na kłamstwie i to tak ciężkiej kategorii, że wywołał panikę w społecznościach mieszkających nad Odrą”, teraz po stwierdzeniu, że „rtęci w Odrze nie było”, twierdzą, że to nie była ich ręka.