Zbigniew Kuźmiuk
Wczoraj w Parlamencie Europejskim odbyła się debata dotycząca unijnego budżetu na 2023 rok, a jego stanowisko w tej sprawie, będzie podstawą procedury pojednawczej pomiędzy PE i Radą, która będzie trwała od 25 października do 14 listopada.
Jeżeli w okresie tych trzech najbliższych tygodni, dojdzie do porozumienia pomiędzy PE i Radą, to na przełomie listopada i grudnia tego roku, powinno nastąpić formalne przyjęcie budżetu UE na 2023 rok.
Przy tej okazji należy wyjaśnić, że budżet na 20023 rok jest już drugim budżetem obecnej perspektywy finansowej na lata 2021-2027 i jednocześnie ostatnim budżetem, z którego będą realizowane płatności z poprzedniej perspektywy finansowej na lata 2013-2020, w związku z funkcjonowaniem zasady n+3.
Zastrzeżenia do kształtu budżetu
Zabierałem głos w tej debacie i zgłosiłem trzy poważne zastrzeżenia, dotyczące obecnego kształtu budżetu UE na 2023 rok.
Pierwszy poważny problem tego budżetu, to ciągle za niski poziom środków na płatności. Budżet ten jest bowiem już drugim budżetem perspektywy finansowej na lata 2021-2027 i jednocześnie budżetem, w którym ostatecznie kończymy rozliczanie płatności z poprzedniej perspektywy finansowej na lata 2013-2020 w związku z realizacją zasady n+3.
W związku z tym płatności w tym budżecie powinny być ustalone na możliwie jak najwyższym poziomie, aby zapobiec sytuacji, gdy w budżecie brakuje środków na płatności , a UE nie reguluje zaległych rachunków, co jest szczególnie kompromitujące, a z czym mieliśmy do czynienia w latach 2014-2016.
Niestety płatności zostały zaplanowane bardzo konserwatywnie, istnieją wiec poważne obawy czy wystarczą one na pokrycie wszystkich potrzeb, szczególnie w dziale 2a, w sytuacji kiedy zaproponowany margines wolnych środków na płatności po liście korygującym KE z 5 października, został zmniejszony z ponad 5,5 mld euro, do kwoty 3,3 mld euro czyli o ponad 2,2 mld euro.
Zwracając się do obecnego na sali plenarnej komisarza ds. budżetu Johannesa Hahna, stwierdziłem w kontekście niewystarczających środków na płatności, że niewypłacalność to nie najlepsza reklama projektu europejskiego.
Niedoszacowanie inflacji
Drugi problem w tym budżecie, to niedoszacowanie inflacji, której średni wskaźnik przekroczył obecnie 10%, a jej szczyt zobaczymy zapewne wiosną przyszłego roku, po sezonie grzewczym i będzie ona zapewne o kilka punktów procentowych wyższa.
Dotyczy to oczywiście wszystkich wydatków budżetowych, a jest to szczególnie widoczne w przypadku waloryzacji wynagrodzeń pracowników instytucji unijnych na następny rok, wskaźnik ten w ostatecznej wersji budżetu ustalono tylko na poziomie 6,9 proc., choć jeszcze w lipcu proponowano waloryzację płac wskaźnikiem 8,6%.
Tak wysoki poziom inflacji będzie w sposób oczywisty rzutował na oczekiwania płacowe wszystkich zatrudnionych, co oznacza presję płacową i w konsekwencji być może tzw. inflację drugiej rundy (pracownicy wymuszają podwyżki płac w związku ze wzrostem kosztów utrzymania spowodowanych dotychczasową inflacją).
Wreszcie trzeci problem budżetu na 2023 rok, jaki podniosłem podczas tej debaty, to środki na pomoc Ukrainie, są one dalece niewystarczające, nawet po uwzględnieniu propozycji zawartych w liście korygującym KE, wśród tych propozycji brakuje miedzy innymi zwiększenia środków dla państw przyjmujących uchodźców, sąsiadujących z Ukrainą.
Moim zdaniem, w związku z atakami Rosji na infrastrukturę energetyczną, w tym ciepłowniczą w dużych miastach, należy się spodziewać kolejnej dużej fali uchodźców wojennych, którzy przybędą w miesiącach zimowych do tych krajów.
Podkreśliłem, że do tej pory mój kraj Polska, poniósł koszty przyjęcia uchodźców na poziomie blisko 9 mld euro i trudno zaakceptować sytuację, że w 2023 roku, pomoc UE dla krajów przyjmujących uchodźców, będzie równie symboliczna jak w roku 2022.