Zbigniew Kuźmiuk
Wczoraj Donald Tusk zamieścił wpis na Twitterze, o tym że mamy jeszcze dokładnie rok do wyborów parlamentarnych w Polsce i że on głęboko wierzy w zwycięstwo Platformy.
Ba, przed paroma dniami na spotkaniu w Kluczborku ze zwolennikami Platformy opowiadał o tym, że zaledwie w 100 dni od ogłoszenia wyników wyborów nie tylko rozliczy Prawo i Sprawiedliwość z 8 lat władzy, ale i znacząco usprawni funkcjonowanie państwa.
Jak zapowiedział, nad tymi sprawami pracuje już tajemniczy zespół, który powołał jakiś czas temu i ma on przygotować rozwiązania w tym zakresie, a podstawą rozliczeń obecnego obozu władzy mają być raporty pokontrolne Najwyższej Izby Kontroli.
Tusk prokuratorem i sędzią
Wiara w zwycięstwo i przejęcie władzy musi być u Tuska bardzo silna, ponieważ we wspomnianym Kluczborku stwierdził także, że „Trybunał Stanu to jest pieszczota. Oni będą siedzieć, a nie, że odbierze im się prawo do kandydowania”, a więc okazuje się, że chce być prokuratorem i sędzią w jednej osobie, bez oglądania się na Trybunały w Strasburgu, czy Luksemburgu.
Wcześniej, po wielokroć, w wielu publicznych wypowiedziach, ale także na Twitterze, groził, szczególnie obecnie rządzącym: prezydentowi, premierowi, ministrom, ale także szefom innych ważnych instytucji publicznych, prezesowi NBP, czy przewodniczącej TK. Ba, prezes NBP ma być siłą wyprowadzony z budynku przy Świętokrzyskiej i Tusk to wręcz gwarantuje, rząd może być odwołany także przez „ulicę” (w domyśle jeżeli Platforma przegra wybory), a tak w ogóle to „wszyscy rządzący będą siedzieć”.
W powrót do władzy Tuska w Polsce nie tylko wierzy, ale i go oczekuje przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która podczas kongresu Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Rotterdamie w czerwcu tego roku, kiedy Tuska na stanowisku przewodniczącego tej partii, zastąpił Manfred Weber, stwierdziła, że z radością powita go w Brukseli, jako premiera nowego polskiego rządu na jesieni 2023 roku.
KE próbuje pomóc Tuskowi?
Wygląda nawet na to, że w ostatnich tygodniach, nastąpiła zmiana w jej podejściu do przekazywania środków Polsce w ramach KPO, nie okazała się ona dostatecznie silna i odważna politycznie, aby się przeciwstawić radykalnej frakcji zarówno w Parlamencie Europejskim jak w samej Komisji, która chce „głodzić” finansowo nasz kraj.
Nie ulega również wątpliwości, że taka ewidentnie pozaprawna blokada środków dla Polski, może być formą pomocy dla Donalda Tuska, który ponad rok temu, dostał zadanie „odsunięcia PiS od władzy” i stara się je realizować.
Kalkulacja jest mniej więcej taka, nie przekażemy środków Polsce, obciążając odpowiedzialnością za to rząd PiS, przynajmniej część wyborców tzw. środka, się od tej partii odwróci, co pozwoli opozycji wygrać wybory i wrócić do władzy. Von der Leyen więc nie tylko wierzy w powrót Tuska do władzy w Polsce ale jak widać po ostatnich jej posunięciach, blokując środki z polskiego KPO, sugerując, że jak Tusk wróci do władzy, te pieniądze będą odblokowane.
Łukaszenka też za Tuskiem?
Ostatnio okazało się także, że powrotu Donalda Tuska do władzy chce także Aleksander Łukaszenka, który w wywiadzie telewizyjnym, bardzo mocno atakował polskie trio „Kaczyńskiego, Morawieckiego i Dudę”, którzy jego zdaniem, chcą konfliktu nie tylko z Rosją ale także i Białorusią.
Ale jego zdaniem bardzo silnym przywódcą na opozycji jest właśnie Donald Tusk, który wtedy gdy rządził w Polsce nie tylko przywrócił dobre relacje z tymi dwoma krajami ale ułatwiał im poprawę relacji z Unią Europejską.
Łukaszenka oczekuje, że Tusk i jego partia wygrają wybory w Polsce i odsuną od władzy wspomniane „trio”, a wtedy stosunki Polski z Rosją i Białorusią, będą takie jak podczas rządów Platformy.
A więc powrotu Tuska do władzy bardzo chce nie tylko on sam ale także Niemcy w których imieniu działa przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, a ostatnio także Łukaszenka, który mówi, że byłoby to korzystne zarówno dla Białorusi jak i dla Rosji.