Władimir Putin ma obecnie dwóch bliskich sojuszników. Są nimi Białoruś, która udostępnia swoje terytorium do atakowania Ukrainy, oraz Iran dostarczający Rosjanom śmiercionośną broń. Stanowisko Iranu, dla którego największym wrogiem jest Wielki Szatan, czyli Stany Zjednoczone, nie powinno dziwić. Od lat rząd w Teheranie jest skłonny układać się z Kremlem przeciwko Zachodowi.
Już na początku wojny z Ukrainą Iran nie potępił agresji Rosji na ten kraj. Moskwę i Teheran łączy partnerstwo strategiczne oraz wrogość do USA i NATO. Sojusz budowany jest od 2000 r. Prezydent Ebrahim Raisi ze zrozumieniem odniósł się do stanowiska Putina, że za wybuch wojny odpowiedzialna jest ekspansja NATO.
Od braku reakcji do współudziału
W głosowaniach Zgromadzenia Ogólnego ONZ Iran bądź wstrzymywał się od głosu, bądź popierał interesy Kremla. Iran jest także sojusznikiem Rosji na Bliskim Wschodzie. Obydwa kraje wspierają syryjski reżim Baszara al-Asada. Na Kaukazie z kolei obie dyktatury bardziej lub mniej wspierają Armenię, która rywalizując z Azerbejdżanem, opiera się rosnącym wpływom Turków na Kaukazie.
Wybuch wojny na Ukrainie nastąpił w fatalnym momencie dla Iranu. Kraj negocjował uzyskanie kompromisu z Zachodem w kwestii sankcji i umowy atomowej. Umożliwiało to sprzedaż irańskich surowców energetycznych na zagranicznych rynkach. Iran jest w stanie produkować nawet 3,5 mln baryłek ropy dziennie, co uspokoiłoby globalny popyt. Kraj dysponuje 10 proc. światowych zasobów ropy naftowej. Jest też w czołówce zasobów gazu ziemnego, jego wydobycie było wspomagane dotychczas technologicznie przez Rosję i Chiny, a przesył do Europy wymagałby jednak wielu dodatkowych inwestycji.
Teheran przyjmował Władimira Putina z należytymi honorami w lipcu, gdy oba kraje omawiały sposoby radzenia sobie z zachodnimi sankcjami. Rosja liczyła na pomoc Iranu jako pośrednika w eksporcie rosyjskich surowców. Jednak to, co najbardziej interesowało Moskwę, to był oczywiście zakup irańskiego uzbrojenia. Porozumienie dotyczyło zakupu irańskich dronów Shahed, które zmieniły obraz wojny na Ukrainie na korzyść Rosji, tak jak wcześniej użycie przez Ukrainę tureckich dronów Bayraktar, które pomogły udaremnić początkową inwazję na stolicę kraju.
Władze w Teheranie oficjalnie zaprzeczają, aby dostarczały Rosji bezzałogowe statki typu kamikadze. Także strona rosyjska zapewnia, że korzysta wyłącznie z rodzimej techniki wojskowej. Jednak nikt nie wierzy w te zapewnienia, które są wyłącznie elementem dezinformacji. Iranowi grożą więc kolejne sankcje.
Sojusznicy Putina – pola współpracy
Teheran nie tylko nie przyłączył się do sankcji na Rosję, ale stara się zacieśniać współpracę z Moskwą w wielu formatach, np. Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Jest to inicjatywa Chin, Pakistanu, Indii, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Uzbekistanu i Rosji, do której zaproszony został Iran. Jest to szansa na większą orientację rynkową na Azję i uniezależnienie się od Zachodu.
Wróćmy jednak do dostaw irańskiej broni dla Rosji, bo jest to sprawa, która może mieć dla kraju poważne konsekwencje. Jak donosi Reuters, nowa umowa z Rosją datowana jest na 6 października i została podpisana w Moskwie podczas wizyty wiceprezydenta Iranu Mohammada Mokhbera. Oprócz większej liczby dronów Shahed Irańczycy zobowiązali się dostarczyć Moskwie rakiety balistyczne Fateh i Zolfaghar o zasięgu do 700 km. W obliczu tego, że armii Putina kończą się pociski precyzyjne, jest to poważne wzmocnienie siły uderzeniowej putinistów.
Uzgodnienia łamią rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ z 2015 r. Irańskie drony używane są głównie do niszczenia infrastruktury cywilnej i energetycznej. Niektóre państwa Unii Europejskiej natychmiast wezwały do nałożenia dodatkowych sankcji na Teheran, choć trzeba przyznać szczerze, że w innych większe oburzenie wywołuje łamanie praw kobiet w Iranie niż mordowanie niewinnych cywilów na Ukrainie.
Wysyłanie broni na Ukrainę wywołało poruszenie w Izraelu. Izrael jest głównym orędownikiem powstrzymania prac nad irańską bronią jądrową, wzywając co jakiś czas USA do prewencyjnego uderzenia na ten kraj. Jerozolima coraz głośniej mówi, że konieczna jest pomoc Ukraińcom. Z pewnością taka pomoc jest już dostarczana, jednak nieoficjalnie i dyskretnie, tak aby nie zaszkodzić relacjom z Rosją.
Zaangażowanie się Iranu w pomoc Putinowi zwiększa prawdopodobieństwo przedłużenia się wojny, a także umiędzynarodowienia konfliktu, na czym bardzo zależy Kremlowi. To nie pierwszy raz, kiedy Iran wspiera międzynarodowy terror. Wcześniej robił to, finansując libański Hezbollah czy jemeńskich Huti. Teheran twierdzi, że zaangażowanie na Ukrainie to także dobry krok marketingowy, bo natychmiast pojawiło się zainteresowanie irańską bronią ze strony wielu krajów. Nie jest więc to niestety dobry sygnał dla świata.
Ryzyko eskalacji
Wspólny sojusz przeciwko Zachodowi opiera się na wspólnych interesach. Moskwie zależy, aby Teheran był aktywny w swojej krucjacie przeciw Stanom Zjednoczonym, i traktuje Irańczyków instrumentalnie. Kością niezgody może być stosunek do Izraela, z którym Kreml chciałby pozostać w przyjaznych stosunkach. Dla Jerozolimy państwo ajatollahów to śmiertelny wróg zagrażający egzystencji Żydów. Dla obrony nie cofają się przed niczym, nawet zabójstwami teherańskich naukowców biorących udział w programie nuklearnym.
Stany Zjednoczone reagują więc błyskawicznie na doniesienia o zwiększeniu współpracy gospodarczej obu krajów. Zapowiedziały drastyczne kroki, jeśli potwierdzą się informacje o dostarczaniu Moskwie nowych partii dronów oraz pocisków ziemia-ziemia. Można mniemać, że kontrakt zostanie zrealizowany, a Amerykanie po prostu nałożą dodatkowe sankcje na osoby i firmy zaangażowane w realizację umowy. A przecież wiosną w geście dobrej woli Waszyngton usunął Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej ze swojej listy zagranicznych organizacji terrorystycznych.
To może pogorszyć i tak złą sytuację wewnętrzną w kraju i doprowadzić do wzrostu napięć społecznych. Już ponad połowa z 84 mln Irańczyków żyje poniżej umownego progu ubóstwa, a inflacja zbliża się do 50 proc. Rosną ceny, zwłaszcza produktów podstawowych, zwiększa się także bezrobocie. Sankcje są tam bardzo uciążliwe i oznaczają dla państwa cykliczne kurczenie się gospodarki. Być może Rosja uczy się od Iranu, jak przetrwać w takiej sytuacji, jak rozwiązać konkretne problemy ekonomiczne, ale na dłuższą metę jest to wegetacja. Azja nie jest w stanie zastąpić Zachodu jako odbiorcy wielu dóbr, a przede wszystkim jako dostawcy nowych technologii. Chiny także są ostrożne we współpracy z reżimem, albowiem dla nich ważniejsza jest kooperacja z firmami z USA.
Dodatkowo krajem wstrząsają gwałtowne protesty po śmierci 22-letniej Mahsy Amini, która została zamordowana przez policję obyczajową za niewłaściwe nakrycie głowy. Doprowadziło to do najpoważniejszych protestów społecznych od wielu lat przeciwko państwu wyznaniowemu. Społeczeństwo zaczyna mieć dość reżimu ajatollahów, które spycha Irańczyków w niebyt. Do protestów kobiet dołączył cały kraj, także pracownicy państwowych koncernów petrochemicznych. Reżim jak dotąd odpowiedział strzałami do protestujących, zatrzymaniami i cenzurą. Dlatego można spodziewać się, że protesty polityczne w tym kraju mogą się wzmagać, a zaangażowanie Iranu w wojnę wzmocni niechęć ulicy do islamistów. Według organizacji praw człowieka w ostatnich protestach, największych od 2019 r., mogło zginąć już ok. 200 osób.
Religijna dyktatura chwieje się w posadach, więc ajatollahowie muszą wzmagać terror. Szanse na jakikolwiek przewrót bądź demokratyzację pozostają cały czas nikłe.