Ryszard Czarnecki
Jestem w tym pięknym – ale z historią dramatem pisanym – kraju po raz drugi. Spotykam się z politykami: ojciec „X” zginął w zamachu, dziadek „Y” zginął w zamachu, brat „Z” zginął w zamachu. Na tym tle polityka w Polsce to bezpieczny zawód.
Na libańskim terytorium funkcjonuje dwanaście obozów z palestyńskimi uchodźcami. Oficjalnie jest tam 475 tysięcy ludzi, jednak spis z 2019 roku wykazał liczbę niemal trzykrotnie mniejszą: 175 tysięcy. Reszta? Pracuje często już… za granicą – w Katarze czy Arabii Saudyjskiej. A w obozach rządzą milicje radykalnego muzułmańskiego Hamasu.
W samym Libanie istotną siłą polityczną, a zwłaszcza społeczną jest ultraislamski Hezbollah. Ta „partia Boga” („partia Allaha”) ma tu własną sieć w zasadzie darmowych szpitali i tanich aptek. Biedni muzułmanie wiedzą komu mają być wdzięczni. To ludzie właśnie Hezbollahu strzegą międzynarodowego lotniska w Bejrucie, a także opanowali straż graniczną w całym Libanie.
Liban jest jak Armenia: większość narodu mieszka poza granicami kraju. Poza Libanem żyje 14 milionów Libańczyków, w samym Libanie jest ich 5. W Europie tylko Polska, Włochy i Irlandia mają sytuację przynajmniej porównywalną (20 milionów Polaków mieszka poza granicami kraju).
Libańczycy to naród kupców, a dziś także inwestorów. W Afryce Zachodniej libańscy szyici zajęli się diamentami w Liberii i Sierra Leone oraz egzotycznym drewnem w Kamerunie (dwa tartaki) i Gabonie, natomiast w Ghanie mają złoża ropy naftowej. Są też obecni w Ameryce Łacińskiej zwłaszcza w Brazylii i Argentynie, ale też w Wenezueli i Urugwaju. To właśnie muzułmańscy terroryści rodem z Libanu odpowiadają za słynny zamach na synagogę w Buenos Aires (1994).
To państwo opiera się o konsensus religijny między chrześcijanami a muzułmanami, a ściślej w trójkącie, który często bywa Trójkątem Bermudzkim: wyznawcy Chrystusa – sunnici – szyici. Ciekawe, że najwięcej ateistów jest wśród… szyitów, wśród sunnitów są to pojedyncze osoby, wśród chrześcijan – zero. Może warunki pełzającej wojny religijnej powodują, że wśród chrześcijańskiej mniejszości wiara traktowana jest śmiertelnie (sic!) poważnie ?
Dahye – to islamska dzielnica Bejrutu. Państwo w państwie, nawet ma własny… wywiad. A przecież na tę ziemię pierwsi chrześcijanie przybyli w IV wieku po Chrystusie (nie „naszej ery”!). Sydon, Syr, Byblos, pustynie i góry ze szczytami ponad 3 tys. metrów n.p.m – tam wszędzie byli. To dlatego przychodzą tu pielgrzymki z całego chrześcijańskiego świata. Może zwłaszcza z Polski. W ostatnim roku przed pandemią takich pielgrzymek z Polski było tu 40, w roku 2022 przyjedzie z naszego kraju kolejnych 12 grup pielgrzymkowych – ludzi mających szacunek dla tradycji i korzeni swojej wiary i jej współwyznawców.